Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Celebruję żyćko


Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  wojowniczki  sensualne 
24 maja 2023, 18:59

Dzień dobry, jaką pogodę mamy dziś na zielonej wyspie?


Mieliśmy ( ... ) jest rześki bezchmurny wieczór, około czternaście stopni, mimo pochmurnego nieba jest ciepło.


Jak często zdarza Ci się rozmawiać z obcymi facetami prosto z wanny ( śmiech… )?


Ha, z ”Daddy sugar", którzy chcą zamienić moje życie w kolorową posypkę, często. Z bardziej ogarniętymi mężczyznami raz na jakiś czas.


Wyjaśnijmy, mąż o wszystkim wie, nawet nam przez chwilę asystował, także bez podtekstów ( śmiech…).


Mąż ma swoje zajęcie, właśnie dzielnie walczy ze smokami.


Na wstępie przepraszam za późną porę rozmowy. Wiem, co oznacza opieka nad maluchami.


To jest moja ulubiona pora na rozmowy, jestem typową sową, wieczorem budzę się do życia i mam przypływ energii.

 

tajemnica

Czy te oczy mogą kłamać?


Czytałaś moje poprzednie rozmowy, wiesz na co się przygotować?


Czytałam, myślę, że podołam, nie gryziesz i fajnie żonglujesz słowem, a to duży plus.


Zacznijmy od żabiej ksywki, ma jakieś ukryte znaczenie, czekasz na księcia, a może lubisz zielony kolor?


Nie wierzę w bajki z księciem na rumaku, mój ulubiony kolor to niebieski, a żabcia-srabcia wzięła się z uszczypliwości starego ( mąż – przyp. red. ) w moją stronę z serialu "Na Wspólnej".


To już wiem z kim tańczę, Bożena z Mieciem. Choć to przykładne małżeństwo ( śmiech... ).


( śmiech… ) ale tam też pełno rys i tzw."przypierdółek", czyli jak u mnie.


Teraz możesz poznać nas ze swoją domową ekipą ( śmiech… ).


Bardzo ułożony, grzeczny nastolatek z ciętą ripostą po tatusiu. Dla kontrastu czteroletnia Mijunita, która miażdży swoimi pomysłami. Stary ( mąż ) - człowiek jednej miny, skromna ja i nasza stara, schorowana kotka ( uśmiech… ).


Pierwsze skojarzenie z Twoim profilem, to właśnie rodzinne ujęcia, widać, że się kochacie.


Ale to nie na pokaz, tu nie ma rozczłonkowania na ig/real life. My, bardzo lubimy być w swoim towarzystwie i tyle. A jeśli chodzi o zdjęcia, zawsze celuję w emocje i myślę, że mój profil taki właśnie jest.


Charakterystyczne w Twoim profilu jest coś co bardzo lubię, mianowicie długie opisy, dbasz o swoich obserwatorów.


Wiesz, że połowa osób nie lubi długich opisów? Tym bardziej cieszy czyjeś zawieszenie, zatrzymanie się. Uczestniczę w kilku wyzwaniach, które często pobudzają do napisania kilku słów. I to jest taki ukłon oraz podziękowanie za czas poświęcony czytaniu!

 

czarno-biały klimat

Czarno-biały klimat, jak w życiu.


Jesteś blogerką, pisarką, panią z aparatem – jak scharakteryzujesz swój styl?


Jestem ”człowiekiem przypałem”, blogerką nigdy nie będę, influ także. Jestem osobą, która zamiast torebki, nosi na ramieniu aparat i zachwyca się skrawkami życia. Natomiast "wybebeszam" się na tyle na ile chcę. Nie lubię mówić o sobie z nadwyżką. Jedni traktują mnie jak swojego, dla drugich jestem zwykłym numerkiem. Nie potrzebuję karmić czyjejś ciekawości opisami na zasadzie "byle się klikało".


Pod jednym z nich opisujesz się jako dziewczyna z sąsiedztwa, na serio się nią czujesz/czułaś?

Czuję się nią nadal. Tak, możesz zadzwonić kiedy chcesz, napisać, pożyczyć na fajki, podrzucić dziecko, możesz zapytać: jaka kiecka jest lepsza, bo wiesz, że powiem prawdę. Stanę w Twojej obronie i będę wyć razem z Tobą. Ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia.

Ryzykujesz tym wyznaniem ( śmiech… ).


Lubię ryzyko.


Takie dziewczyny nie zajmują się muszelkami - jakkolwiek to brzmi – ( uśmiech… ).


Zawsze się śmieję, jak o nich opowiadam. Chodź, pokażę Ci moją muszelkę! Bawi mnie gra słowem! Moje nowe dziecko @emerald_froggy stworzyłam z potrzeby serca i chęci nadania muszlom drugiego życia. Kiedy wystartowałam dostałam mnóstwo wiadomości, "o wow, to takie Twoje, Żabciu". Tak, to takie moje. Trochę magii, trochę koloru, trochę ciepłych myśli i jest! Moje muszelkowe podstawki są stworzone dla tych, którzy cenią sobie rękodzieło i lubią mieć coś niepowtarzalnego, a jednocześnie spersonalizowanego.


Jak idzie interes, jeśli to nie jest tajemnicą?


Fajnie idzie, a szłoby jeszcze lepiej, ale to pracochłonna pasja. Mam tylko jedną parę rąk.


Pogadajmy o „Zielonej wyspie” – możesz o sobie mówić ”pierwsza emigracja”, jesteście tam ponad piętnaście lat.


Teoretycznie tak, ale powód przylotu tutaj był zupełnie inny.


Jaki?


Miałam okres w swoim życiu, że walił mi się świat z każdej strony. Posypałam się! Mimo, że miałam super pracę, przyjaciół, wypełniony wolny czas po kokardę, to byłam nieszczęśliwa. Nie dawałam rady. Czułam się jak gówno. Nabawiłam się chorób, nic mnie nie cieszyło. I przyszła taka myśl "albo teraz zawalczysz o siebie" albo już tak pozostanie. A że lubię nieznane i działam w myśl zasady "bój się i rób" to kupiłam bilet w jedną stronę.

 

sensualne wyzwanieSensualne wyzwanie.

 


Zaczyna się mocno, chcesz coś dodać?


Nie babram się w zaschniętej ziemi, było ciężko, a przyjazd tutaj wyleczył mnie z przeszłości. Pomimo, że takich początków nikomu nie polecam, to uważam, że to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu.


Polacy według wszelkich badań są jedną z najcieplej odbieranych nacji w Irlandii. Pracowitość?


Pewnie tak, nie ma rzeczy niemożliwych! Choć spotkałam się również z takimi opiniami że zabieraliśmy im pracę. Bo Polak, który tu przyjeżdżał szedł do pracy, na jaką nie miał ochoty Irlandczyk.


A już myślałem, że powiesz coś o zamiłowaniu do wspólnego świętowania przy kuflu piwa ”Dnia Świętego Patryka” ( uśmiech… ).


Marcin, Irlandczycy, to bardzo pogodny i towarzyski naród! Oni nie potrzebują świąt żeby się dobrze bawić. Nigdy na nic się nie skarżą i nigdy niczego nie krytykują, więc zabawa z nimi jest wyborna.


Znam z autopsji ( śmiech… ).


Czyli, wiesz o czym mówię.


A w Polsce czym się zajmowałaś i gdzie?


Pracowałam jako opiekun-terapeuta w jednym z ośrodków dla dzieci upośledzonych.

 

Tajemnicy ciąg dalszy.Tajemnicy ciąg dalszy.


Skoro opuściłaś już bezpiecznie wannę (uśmiech… ) – to dopytam, czy tutaj też kontynuujesz taką opiekę?


Nie, pomimo że przez połowę życia miałam w sobie poczucie, że muszę się kimś opiekować, po to aby pomóc samej sobie. To tutaj pracuję na zupełnie na innym stanowisku. Jednym z powodów dla których nie chciałam tego kontynuować był fakt, że jestem zbyt emocjonalna. Że jednak nie byłam wtedy w stanie dawać z siebie 100%, bo sama czułam się niekompletna. Żeby dać siebie komuś, musisz wyjść ze schematu zasługiwania, a we mnie toczyły się walki. Ta praca jest fajna, lekka i przyjemna, no i ja jestem na innym poziomie i siebie oraz życia.


Walcząca kobieto ( uśmiech… ). Tak dopytuję o to miejsce zamieszkania, bo może zgra się to z Kobranocką i słynnym domem nad Wisłą.


Weź, naprowadź mnie bardziej.


Kobranocka – Kocham Cię jak Irlandię, znasz ten utwór ( śmiech… )?


Aaaa, ok. Rozumiem. Cóż za chichot losu, co? ”A Ty się temu nie dziwisz, wiesz dobrze co byłoby dalej” ( … ). Irlandia mnie uratowała, zmieniła i na zawsze będę jej za to wdzięczna.


Rozumiem, że tutaj żadnej bariery językowej nie ma?


Wiesz, że oni czasem sami siebie nie rozumieją? Zwłaszcza farmerzy z zachodu gdzie język angielski miesza się z irlandzkim. To nie jest język, którego uczysz się w polskich szkołach. Tu "how are you" brzmi jak "hałaja". Radzę sobie, a jak mam problem to proszę o dziesięciokrotne powtórki (śmiech…).

 

„Nie lubienie” słońca.


To, co Twoim zdaniem ostatecznie decyduje o tym, że ”nasi” są tam lubiani i z wzajemnością?


Zdecydowanie pracowitość wygrywa i to, że lubimy sobie na wyspie pomagać.


A może ta więź dodatkowo wynika z tego, że tak jak oni kiedyś emigrowali przez ocean, tak samo my tam do nich ”teraz” przylecieliśmy?


Myślę, że jest tutaj wspólny mianownik. Potrafią zrozumieć, że "tonący brzytwy się chwyta" i próbuje utrzymać się na powierzchni. Jednak jest wielu z nas, którzy do Polski wrócić nie chcą! Styl życia jaki tutaj jest brak przepychanek i ta "niespieszność" skutecznie nas na tej wyspie zatrzymało.


To jak wygląda Twój dzień?


Pracuje trzy, cztery dni w tygodniu, czyli wychodzi na to, że mam pół roku wolnego! Jeśli idę do pracy to na bite dwanaście godzin. Jeśli mam wolne, celebruję żyćko! Zapytasz, co to znaczy - spacery nad morzem, kawa, randki z mężem na spontanie, uważność. Bardzo cenię swój czas. Mnie nie trzeba mówić: zwolnij. bo ja swój pęd mam już za sobą! Balans pomiędzy tym co muszę, a tym czego chcę mam opanowany do perfekcji!


Myślicie w jakikolwiek sposób o powrocie do Polski?


Odpowiem Ci tak. Zrezygnowałam z Florydy na rzecz Irlandii. Więc powrót do Polski jest możliwy, ale po co? Poza tym, jestem z tych osób, które nie mają swojego miejsca na ziemi. Mogę być wszędzie - byle z ludźmi, których kocham, a że tu jest mi dobrze, to póki co - nic nie zmieniam.


Porzuciłaś boskie Miami, serio?


Tak, serio. Wiem że dla jednych to takie ”wow”. Sorry, nie wytrzymałabym tyle godzin słonecznych. Wolę darkmoody i stado owiec pod domem. No i mimo wszystko bliżej do ludzi, którzy są ważni.

 

Tak wygląda kobieta rezygnująca z Miami.

Tak wygląda osoba nie lubiąca Miami.


Gdybym miał scharakteryzować Twój profil, to moimi pierwszymi odczuciami po zobaczeniu zdjęć: są oczy i uśmiech.


Sama bym sobie laurkę uśmiechu wystawiła. Mam przeogromny dystans do siebie, jestem szczęśliwa i wyciskam ile się da. Uwierz mi, że dwadzieścia lat temu byłam kompletnie inną osobą! W wiecznym poczuciu odrzucenia i niesprawiedliwości. Jestem dzieckiem DDA, nosiłam w sobie mnóstwo blizn i takiego poczucia odpowiedzialności, że wszystko co jest złe, dzieje się przeze mnie. Dopiero pobyt tutaj sprawił, że uwierzyłam w to, że jestem wystarczająca. Taka jaką jestem i nie musze nic nikomu udowadniać. A oczy? Zawsze powtarzam, że ze mnie się czyta jak z otwartej książki. Wystarczy spojrzeć i już wiesz, czy dzień był miły, czy niekoniecznie.


Świetnie się maskujesz. A drugim z całą pewnością jest natura, mieszkacie nad samym morzem?


Do morza mamy trzy minuty jazdy autem. Po drugiej stronie są góry! Natura mnie napędza, daje mi ukojenie i spokój. Nie odnajduję się w miejscach głośnych i tłocznych. Zawsze jak wracam od teściowej, a ta mieszka w przepięknej lecz położonej przy samej ulicy kamienicy, wracam z mega bólem głowy.


Syndrom DDA, nie każdy pewnie zna i wie więcej o tej chorobie, masz siłę aby to przybliżyć?


Kiedyś dodałam wpis na IG, po którym posypało się mnóstwo wiadomości, że nie jestem sama. To było mega wzruszające! DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików! Kiedy ktoś mnie zapyta o jakieś fajne wspomnienia z dzieciństwa, to ja ich nie mam. Pamiętam kilka zapachów, kilka gestów, kilka dobrych momentów, ale to wszystko! Niesiesz ten cały bagaż przez życie i nie wiesz, czy robisz dobrze, czy źle. Nikt wcześniej Ci tego nie pokazał, nie było dobrych wzorców. Z jednej strony, tak bardzo potrzebujesz kogoś. Jesteś spragniony atencji i zrozumienia, a z drugiej jak już to masz, to nie wiesz jak to dźwigać przez życie i boisz się, że jeśli znowu coś się nie uda, to będzie to wyłącznie Twoja wina! Ten okres czarnych, głębokich dziur, w które wpadałam jest już za mną. Jestem innym człowiekiem, z innym ludźmi przy sobie i z kompletnie innym podejściem do życia.


Pamiętasz początek naszych rozmów i teksty o byciu ”zwyklakiem”, z którym nie warto przeprowadzać wywiadu?


Nie napisałam, że nie warto, swoją wartość już znam. Zastanawiałam się tylko, co mogę dać od siebie żeby nie było nudy i powtarzalności. < długa pauza > Moje życie, od dzieciaka po czasy studenckie, to była taka układanka z puzzli. One kompletnie do niczego nie pasowały. Dziś jest fajnie, jutro śpisz tylko dwie godziny, pojutrze nie jesz ciepłego obiadu, a jeszcze innego dnia prosisz sąsiadów żeby tym razem zadzwonili na policję jeśli uslyszą krzyki zza ściany. Cały ten okres dorastania czułam się niedostatecznie ukochana. Brak miłości, stabilności, schodzenie emocjonalne do podziemi, to wszystko potem rzutowało na moje relacje z facetami. Nie umiałam w związki, stąd pewnie tyle ich było po drodze.


Nie wiem co odpowiedzieć i o co Cię teraz zapytać. Zamurowała mnie ta wypowiedź i jednocześnie uświadomiła z jakimi problemami mogą zderzać się tysiące dzieci, młodzieży ale i także właśnie takich dorosłych ludzi jak my.


To jest problem! Dlatego zawsze proszę, nie bądź obojętny na krzywdę. Jeśli widzisz złe zachowania, działaj, bo możesz komuś uratować życie! Kilka lat temu będąc w Polsce znalazłam swój list pożegnalny pisany przeze mnie w wieku dwunastu lat, która była już tak zdesperowana, że uwierzyła w to, że jeśli umrze, to wszystkim będzie nagle łatwiej. Pękłam! Nie zrobiłam tego, ale próbując zwrócić na siebie uwagę, wlazłam "z buta" w złe towarzystwo i tak się w nim pięknie rozgościłam, że zbieranie siebie zajęło mi kilka lat ( ... ).

 

Mały wielki człowiek.

Mały wielki człowiek.

Pozwolę sobie na dłuższy wywód. To nie są zwykłe rozterki kobiety po 40-ce. To jest jawne pokazanie tego, co wzięłaś na klatę i jednocześnie z jakim bykiem i o jakich rogach, musisz wojować już chyba do końca swoich dni. Oczywiście w mniejszym lub większym stopniu. Ja już wiem, że ta rozmowa, to będzie bezkompromisowy hit, albo i nawet droga dla zrozumienia takich osób z DDA.


Każdy z nas nosi w sobie jakiś ból o różnym natężeniu. Prawdą jest, że jeśli nie przerobisz pewnych kwestii, to ten smród będzie się za Tobą ciągnął i będziesz go przekazywać dalej. Nie da się iść do przodu, jeśli pielęgnujesz w sobie zadry i urazy.

Nie mam w sobie mechanizmu zakopywania się w gównie, zawsze gdzieś tliła się we mnie nadzieja, że to życie będzie jeszcze fajne, tylko wytrzymaj.

Przeżyłam swoje żale bo przeżywanie emocji to ważny element w sięganiu po nowe, oddzieliłam krechą - to co było, bo na to już wpływu nie mam. To już się wydarzyło, więc po co to mielić, wplatać w tu i teraz.

Lepiej się skupić na próbie bycia szczęśliwym, na szukaniu siebie, na byciu wdzięcznym za to co udało się zrobić i gdzie się jest!


Zawsze powtarzam samej sobie! Żabcia, jestem z ciebie dumna! I z taką pychą idę dalej.


Przyznaję, że odbierałem Cię na samym początku, wyłącznie na podstawie tego co pisałaś i mówiłaś. A pisaliśmy ze sobą już jakiś czas i to było chyba nasze trzecie podejście do tej rozmowy. Odbierałem jako taką trochę zakompleksioną kobietę, która potrzebuje ”rozruchu”, natomiast z każdym kolejnym zdaniem moja optyka szła oraz idzie cały czas w zupełnie innym kierunku.


Widzisz, jednak potrafisz być miły (śmiech… ). Przyznaję, że czułam to, bo tak jak Ci wcześniej pisałam, nie mam w sobie pierwiastka wyładowywania emocji na raz. Rozkręcam się faktycznie powoli, ale jak już zacznę to ciężko mnie zatrzymać. Ale nie żałujesz, prawda? ( śmiech… ).


Najprawdziwsza prawda ( śmiech… ). Ucieknijmy od tych ciężarów i przejdźmy do zapachów. Co poczują Twoi odwiedzający i folołersi?


Morze, wiatr, zachwyt, codzienność! Mój profil pachnie czułością spragnionych rąk, kobiecością i wieczornym różowym proseczino ( śmiech… ). Pachnie także takim moim niedopowiedzeniem, ukrytym właśnie w zdjęciach.


W tych zapachach obserwujemy kobietę, o jakich wymiarach, wzroście i wadze?


Ostatnio chorowałam, ale już nadrabiam i jak zapytasz mnie za tydzień to będzie +2kg. Obecnie jest 43,7kg, wzrost dziecka z podstawówki - 153cm, a wymiary jak ociosana bela ( 80/65/88 ).

 

Współczesna Ingrid Bergman

Współczesna Ingrid Bergman.


Słowo na niedzielę do czytelniczek i czytelników, nawet do wyłącznie oglądających.


"Szczęście to wybór" możesz mieć wiele, a wciąż być nienasyconym. Możesz mieć mniej, ale dzięki temu będziesz osadzony w poczuciu spełnienia!


Piękne słowa, aż tak źle i strasznie było?


Wiedziałam, że nie będzie.

Rozumiem, że jutro na DM otrzymam kilka namiarów do Twoich znajomych, które chętnie porozmawiają?


Wyślę Ci coś, zabawię się w stręczyciela.


Dzięki za poświęcony czas, mimo późnej pory ( rozmawialiśmy między godziną 22, a 24 ).


To dla mnie naprawdę normalna pora, ja Tobie również dziękuję.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Zapodaj opinię