Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kategoria

Na obczyźnie


One night in Istanbul
Autor: zapachkobiety | Kategorie: artystyczna dusza  na obczyźnie 
22 lipca 2023, 18:59

One night in Istanbul.

 

Dobry wieczór,

Jej, co tak oficjalnie? Niech będzie ( ... ). Dobry wieczór.

 

Karolino, zrób dobre intro na swój temat, masz talent do tworzenia, dasz radę ( śmiech… ).

Chcesz przez 90 minut słuchać, co mam na swój temat do powiedzenia? Bo nawet na takie "intro" mnie stać ( uśmiech… ). Zresztą, jestem kobietą, którą stać na wszystko i bez reszty ( śmiech… ).

No i zrób coś z tym teraz ( uśmiech… ).

 

To teraz ja zrobię swoje intro, skusił mnie ten Stambuł, ba, pomyślałem, że Ty tam sobie pomieszkujesz, a to przecież nie jest prawda. Choć Türkiye jest Tobie bliska?

W Stambule zamieszkam już niedługo. Od czegoś trzeba było zacząć to marzenie realizować. Ja zaczęłam od postanowienia, że to marzenie zrealizuję ;) Wyznaczyłam datę i znalazłam sposób by tego dokonać. Stąd ten profil i wyjazdy do Stambułu kiedy tylko się da. Ale Turcja nie jest mi tak bliska jak myślisz. Chociaż faktycznie ostatnimi czasy, odkryłam w sobie "tureckość".

 

Sprecyzujmy – pokochałaś Turcję, czy pewnego Turka, a może słynne ”podróbki” ( śmiech… )?

To taki schemat. Zabrakło w zestawieniu jeszcze pytania o tureckie seriale ( uśmiech… ). Nic z tych rzeczy. Pokochałam miasto. A ono mnie. A właściwie to najpierw ono mnie.

 

A na czym polega ta ”tureckość”?

Dla mnie, teraz jest to pewien rodzaj otwartości, którego wcześniej nie miałam. Na bycie z ludźmi i umiejętność znajdowania w tym radości. To pewnie są oczywistości dla niektórych. Ja odkrywam to dopiero dzięki poznawaniu ludzi w tym kraju. Ale mogło trafić na inny kraj ;) Myślę, że nasze DNA ma w sobie wiele narodowości, a odkrywanie w nas tych "wielonarodowych" elementów jest fascynujące.

Bardzo tego w sobie szukam. W zależności z kim rozmawiam i nie dotyczy to tylko kwestii narodowych, czy etnicznych. Czasem miejskich, czasem sąsiedzkich ;)

„Łódzkość” odkryłam w sobie już dawno temu.

 

 

Do Łodzi jeszcze wrócimy. Miłość do Stambułu brzmi tak sensualnie i jeszcze kojarzy mi się z takimi filmami jak: Skyfall lub Uprowadzona 2 – przeżywasz to w szczególny sposób, że chodzisz po miejscówkach gdzie biegał Daniel Craig lub Liam Neeson?

Ojej, ja nie jestem filmowa. Nie mam pojęcia o czym mówisz. A tych ludzi nawet nie kojarzę. Ale tak, moja miłość do tego miasta jest sensualna.

 

Ok. Dlaczego Stambuł?

Stambułu zapytaj ( śmiech… ). Nie mam pojęcia. Przyśnił mi się Bosfor pewnej nocy i tak się to potoczyło. Kader! ( w jęz. tureckim oznacza los, przeznaczenie – przy. red. )

 

Podczas naszej pierwszej rozmowy, sprowadziłaś mnie mocno na ziemię, że żadnej kontrowersji i materiałów wybuchowych w moich rozmowach nie ma. Liczysz na kontrowersyjne metafory z mojej strony?

Metafory, to metafory. Na kontrowersje liczę, bo są dobre. Skłaniają ludzi do dialogu. Do wymiany myśli. Do walki z własnymi demonami. Warto czasami postawić kontrowersyjną tezę ( … ) jeśli jest się na tyle odważnym by uczestniczyć później w wymianie myśli, mając jednocześnie w sobie sporo kultury i panując nad emocjami, bez agresji. To bywa trudne, ale warto to ćwiczyć. Najłatwiej ćwiczyć to w rozmowach on-line.

 

 

 

Co oznaczają wielowymiarowe wycieczki po Stambule? Oprowadzasz turystów jak rasowy pilot wycieczek i wskazujesz jaki konkretnie meczet mijacie, czy pokazujesz miejsca doskonałe do bycia uwiedzionym przez Turków ( śmiech… )?

Myślałam też o sex - turystyce. Jeśli to masz na myśli. Naprawdę. Ale to skomplikowany prawnie temat ;) Wielowymiarowość moich wycieczek dotyczy wielu aspektów. Nie jestem typowym przewodnikiem. Znam historię Stambułu i jego zabytki. Jeśli ktoś tak chce zwiedzać miasto, tak mu je pokażę. A jeśli ktoś chce doświadczać miasta zmysłowo; smakować, oglądać, wąchać, dotykać. To w żadnym biurze podróży nie doświadczy takich wycieczek jak ze mną.

Wiesz jak to jest usiąść na moście Galata z wędkarzami ( ... )? Wziąć wędkę do ręki, pierwszy raz w życiu! Złowić rybę, poczuć jak bierze, z podnieceniem kręcić kołowrotkiem, a później odpinać ją z haczyka? Czuć jej śliską i zimną skórę, chłód wody kiedy wkładasz ją do wiadra czując zapach ryb, które już w nim pływają.

A to tylko jedna z wielu historii, które chwytam w fotografii. W naturalnym uśmiechu. W przeżywaniu. To staram się utrwalić w moich Stambulskich fotografiach.

 

”Podpłynąłem” do tego mostu czytając to. Kiedyś było szaleństwo na niejakiego Tarkana, a teraz kogo możemy usłyszeć na tureckich ulicach?

Widzisz ja słyszę zazwyczaj Ahmet'a Kaya. Jego popularność nie przemija od lat. Nie siedzę na bieżąco w popowej tureckiej muzyce. Być może nawet nie słyszę tego co leci najczęściej, bo nie jestem na to nastawiona. Jestem raczej liryczna, poetycka, słucham głównie dźwięków miasta.

 

Przyznaj sama, że brakowało i brakuje nadal rozmów z kobietami z krwi i kości. Z naszymi sąsiadkami, z paniami, którym ustępujemy miejsca w autobusie albo mijamy się w urzędzie.

Oj widzisz! Dobry temat. Mój profil jest taki "wiedźmowy" właśnie. Skierowany do kobiet. Sabaty i te sprawy ( uśmiech… ). Takie wspólne kobiece „pranie brudów nad rzeką” ;) Archetypiczny.

Tak, ostatnio brakowało mi bardzo "wspólnoty" w kobietach, dlatego z wielką dumą i radością obserwuję jak się to naturalnie odradza. Idzie dobre.

 

 

Aspirujesz do bycia niezwykłą, czy nią po prostu jesteś?

Każda z nas jest niezwykła. I każdy z nas. A wszyscy tworzymy całość. Tak samo się czuję, niezwykła, jak i zwykła właśnie :) i to jest wspaniałe, czuć to jednocześnie :)

 

Wybrnęłaś.

Nie wybrnęłam. Mogłabym wybrnąć, gdyby to było jakieś trudne, czy niewygodne pytanie. A nie było.

 

Turcy zalali dawne rejony RFN, teraz zalewają serialami polską rzeczywistość na szklanym ekranie, czeka nas siedemnastowieczna powtórka?

Co do powtórek, to co najwyżej czekają nas powtórki tych tureckich tasiemców, bo zdaje się, że ludzie je lubią ;) A co do zalewania: Polonii w Turcji też jest sporo ;) i musimy pamiętać o naszej romantycznej emigracji, która znalazła schronienie właśnie w Turcji podczas rozbiorów.

Dużo nas łączy. Ale to opowieść na zupełnie inną rozmowę, wielogodzinną.

 

Zostawmy na chwilę Konstantynopol, niech zagości: lęk, siła i akceptacja. Rozszyfruj te trzy kierunki, jak one mają się do siebie?

To też na dłuższy temat. A krótko, to: trzeba mieć siłę by potrafić zaakceptować swój lęk :) zrozumieć, bo od zrozumienia wszystko się zaczyna. A silni ludzie biorą się z tych przestraszonych. I to może dotyczyć każdej dziedziny, każdego aspektu życia.

 

W tych Twoich fotach i wierszach też mamy szukać tych cech, czy Twojego drugiego ja?

Jeśli znajdziesz wyłącznie drugie ja, to super ( śmiech… ). Czasem myślę, że tych "ja" jest dużo więcej, lubię drugie i dwudzieste ja oraz drugie i dwudzieste dna i ”wywracanie kota ogonem” też lubię.

Możesz szukać czego zechcesz ale powiem Ci że, najbardziej chciałabym by w moich wierszach, czy tekstach ludzie znajdowali nie mnie, a siebie.

 

 

Tytułujesz swój profil jako przewodnik po Stambule, w życiu kieruje Tobą dojście od punktu A do punktu B – serio?

No widzisz, tak się nam zwykle kojarzą przewodniki. Ale sam mnie pytałeś, czy jestem niezwykła? To jestem i mój przewodnik też jest niezwykły. A trasy owszem mają swoje ramy. Warto wiedzieć skąd dokąd się idzie, ale zarówno ja, jak i mój Stambuł kochamy improwizację ( uśmiech… ).

 

Odebrałem Cię jako przewodnik ale taki duchowy, dla kobiet.

Bo to jest dwudzieste drugie dno, które może też być pierwsze...;)

Widzisz, że wyznaję dość osobliwą filozofię, więc to nie są zwykłe wycieczki ale takie, które pomagają obudzić w kobietach ich moce :)

 

Odnoszę wrażenie, że to taki drogowskaz dla kobiet, jadących do Turcji.

Cel był jeden. Pomóc tym, które chciałyby zobaczyć Stambuł ale same boją się pojechać. Przerobiłam ten lęk sama. Nie mogłam znaleźć nikogo, kto by mi pomógł. Pomyślałam więc, ja chcę pomagać spełniać te marzenia. A potem w Stambule odkryłam inne cele i więcej możliwości. Stambuł to magia.

 

Gdy biała kobieta jest na tyle odważna i przyjeżdża sama do tego miasta, to na co musi być przygotowana?

Czy jesteś pewny poprawności formy w jakiej zadałeś to pytanie?

 

To w jaki sposób nakręcasz w nich wzmożoną ciekawość do złamania zasad grzecznej i wygodnej turystki chodzącej po meczetach i bazarach z przewodnikiem oraz słuchawkami w uszach.

Wiesz, mnie obserwują kobiety, które mają już w sobie tą ciekawość. Same mają dusze, bardzo podobne do mojej. Takie, które chcą coś przeżyć sensualnie, chłoną wrażenia i potrafią z nich czerpać ogromną pozytywną energię. Ja jakoś nie specjalnie muszę je "nakręcać" :)

Ostatnio przyciągam do siebie odpowiednich ludzi, tak po prostu :)

 

Cieszę się, że ich nie oceniasz, a jedynie wskazujesz im możliwości tego miasta, a to jak z nich skorzystają, to już inna kwestia.

Nie oceniam nikogo. Długo mi zajęło dojście do tego, by móc dziś w ten sposób powiedzieć. Ale to jest niesamowite. Uwalniające. I też dotyczy naszych leków, siły i akceptacji. Nie oceniam też już siebie. A kiedyś byłam swoim największym krytykiem, o zgrozo.

 

Wróćmy na chwilę do Polski. Zaintrygowałaś mnie Fundacją, w dodatku otworzyłaś ją w mojej ukochanej Łodzi, chwal się.

Ha, ha. Po pierwsze: fundacja nie ma siedziby w Łodzi, a po drugie: nie działa. Na razie tylko jest. Miała być moim priorytetem ale okazała się nie być "moja". Więc nie wiem, czy to dziecko do chwalenia się, czy nie. Określiłabym jej status jako "to skomplikowane" ale jeszcze nie zamknięte. Fundacja polskie tkalnie historyczne. Bo o tym mowa, była częścią mojej historii sprzed trzech lat, zanim zalały ją wody Bosforu. Nie jestem pewna, czy to chciałeś usłyszeć i czy chcesz pociągnąć ten wątek. W każdym razie temat nie jest zamknięty ze względu na to, że ciekawy i wciąż aktualny jest dla mnie temat tureckich tkanin w Polsce i mojego zainteresowania modą.

 

Odbierasz to jako porażkę, czy naukę do wyciągnięcia wniosków?

Żadnego z ostatnich trudnych wydarzeń w moim życiu nie odbieram już jako porażki. A uwierz mi były gorsze niż założenie fundacji, która nie działa ;) Wszystko co się stało było dla mnie wspaniałą lekcją i elementem mojej drogi. Jestem dumna z tych rzeczy, które robiłam, albo próbowałam zrobić. Z projektów i związków w które się angażowałam i które porzuciłam.

Tak, jestem z nich dumna i jestem za nie wdzięczna.

 

Twoja otwartość i luz w rozmowie jest uwerturą podrywu? Specjalizujesz się w zdobywaniu facetów, czy wolisz być ”podbijana” przez Imperium Osmańskie?

To prawda, że mam zdolność i specjalizację w tej dziedzinie. Zdecydowanie wolę zdobywać, jak Sułtan Mehmet Fatih. Niestety nie trafiłam jeszcze na męski odpowiednik Konstantynopola. Ale jeśli na taki trafię, na pewno będzie mój!

 

 

To jakie są różnice, gdy podrywa Cię Turek, a gdy robi to Polak?

Turcy są tak bezpośredni, że czasami naprawdę trudno się temu oprzeć, bo jest w tym taki rozbrajający luz. Ja mam łatwość nawiązywania relacji z ludźmi, więc obserwuję to dość często i póki co z dużą dozą "frajdy". Jednak to kwestia mojej nauki języka.

Polacy są inni i wymagam od nich znacznie więcej bo dobrze rozumiem język, którym się posługujemy. Łatwo skreślam kogoś – oczywiście tylko ”jako obiekt zainteresowania seksualnego” po pierwszym zamienionym zdaniu. ( nie skreślam człowieka, a jedynie moje zainteresowanie seksualne nim – jestem sapioseksualna ).

 

A już myślałem, że spłycisz to do: różnimy się tylko temperamentem i karnacją?

Ja nie spłycam. To jest złożony temat ale bardzo ciekawy.

 

Lubisz ten typ urody?

Turecki?

 

Tak.

Jestem dość osobliwa pod względem upodobań ”urodowych”. Pewnie nie uwierzysz mi ale nie mam, nigdy nie miałam określonego typu urody, który by mnie pociągał.

Kiedyś pokochałam kogoś tak naprawdę zmysłowo ( to było totalne zauroczenie człowiekiem ) wyłączenie po rozmowach, więc uważaj ;) Wymiana myśli ma taką moc ( uśmiech… ) .

 

Jesteś przedsiębiorczą kobietą, a takie zwykle nie mają czasu na długie randkowania, co Twoim zdaniem obecnie decyduje o wyborze mężczyzny przez taką kobietę jak Ty?

Oj, gdybym miała kogoś wartego randkowania, to moja "przedsiębiorczość" powinna mi dać czas na długie randkowania. Koniecznie. Nie rozumiem dlaczego kobieta przedsiębiorcza kojarzy się z brakiem czasu. Właśnie naprawdę „przedsiębiorcza” kobieta ma całą masę czasu na ważne dla niej sprawy.

 

Chcesz rozmawiać o tym jak wykorzystujesz biznesowo Stambuł, czy zahaczymy jeszcze o sztukę?

Ale mi przywaliłeś teraz, a myślałam, że mnie niczym nie zaskoczysz ( śmiech… ).

Dajesz w tym kierunku, który Cię bardziej interesuje.

 

Chcę zapytać o Twoje wiersze, wydałaś już jakiś tomik, czy piszesz wyłącznie do szuflady?

Raz. Własnym sumptem ilość egzemplarzy: trzydzieści, to się liczy? Z czego piętnaście egzemplarzy mam w szufladzie.

A tak na poważnie, to myślę o tym, bo tekstów mam bardzo dużo. Dorastam do tego.

 

Tematyką jest życie, czy życie w Stambule?

Tematy są zawsze bieżące. Piszę odkąd nauczyłam się pisać. O Stambule wierszy napisałam mało, może dlatego, że na razie tylko noszę je w duszy.

 

Na insta ludzie piszą bardzo dużo o tematyce erotycznej, myślisz, że to wynika z ich doświadczeń, czy właśnie ich braku, napędzających do marzeń?

To dobrze, że piszą. Erotyka też może być uwalniająca i jest to widocznie potrzebne skoro jest. Bliskość jest ważna i dostarcza wielu wrażeń. Cielesność nie jest niczym złym. Fajnie jeśli jej doświadczanie, czy brak tych doświadczeń, napędza do marzeń. Dobrze jeśli to jest ukierunkowane oraz znajdzie upust w środkach wyrazu jakim jest zdjęcie, poezja, czy opowiadanie.

 

 

Też zauważyłaś, że Internet stał się miejscem nie tylko wielu niespełnionych talentów ale i nieoszlifowanych diamentów?

Tak. To zarazem frustrujące...i ekscytujące ( uśmiech… ).

 

A co jeśli ktoś odkryje, że Karolina ma ten dar i warto w nią zainwestować, porzucisz dotychczasowy styl życia?

To zależy, co będzie chciał zainwestować?

 

Uczucie i pieniądze wystarczą? Czy potrzebne jest jeszcze coś więcej? W ogóle stawiasz na równi kasę jako byt i poziom emocjonalny dwójki ludzi?

Pytasz prywatnie, czy dalej rozmawiamy oficjalnie?

Poważnie. Celowo napisałam "co", a nie "ile" będzie chciał zainwestować.

Ale daleka jestem od twierdzeń, że pieniądze nie mają znaczenia. Czy tych bzdur, że szczęścia nie dają. Powiedziałabym raczej, że szczęśliwi ich nie liczą, podobnie jak czasu ;)

 

Dlatego chodzisz boso? ( śmiech… )

Tak, dlatego chodzę boso !!! Dokładnie dlatego i jestem bosa i szczęśliwa :)

 

Brak obuwia oznacza wolność jak wśród plemion z amazońskich lasów?

Bingo z tą wolnością.

 

Kobieta bez obuwia, a nawet bez rajstop lub pończoch, to temat dla fetyszystów, lubisz nakręcać?

Bardzo. Ale tak jak Ci już powiedziałam czuję się bardzo kobieco i sexy w pończochach i szpilkach. Ale tak samo sexy i kobieco czuję się bez tych akcesoriów... :)

 

Zwykle otwierałem tutaj umysły kobiet oraz ich różne sekrety. Z Tobą mam wrażenie, że nie da się Ciebie otworzyć, bo jesteś już mocno otwarta.

To dla mnie komplement i jestem bardzo dumna z tego, że tak mówisz :)

Czuję się bardzo otwarta, bardzo wolna i jestem z tego bardzo zadowolona. Choć to nie znaczy, że nie mam już nic "do roboty" ze sobą ;)

 

A jest coś czego nikomu nie mówiłaś, a tu zrobisz swój mały outcoming?

Nigdy nikomu nie mówiłam o tym jak bardzo jestem wrażliwa. Jak bardzo czasem potrzebuję wsparcia i uwagi od innych i jak bardzo potrzebuję miłości. Wydawało mi się do niedawna, że mówienie o tym, to ogromna słabość i czułam paraliżujący lęk przed tym. Więc chętnie dziś o tym powiem. To tak a propos akapitu o lęku, sile i akceptacji ( uśmiech… ).

Wyciągnąłeś ode mnie to, o co Ci chodziło ;)

 

Jakie pytanie chcesz zadać samej sobie ale się go wstydzisz lub boisz czterdziestko?

Myślisz, że mam takie pytanie, którego się boję, w sobie?

 

Jestem o tym przekonany. Każdy je ma.

Może mam ale się go nie boję, bo nie wiem. Wyjdzie na to, że się nie zastanawiam nad sensem życia ;)

 

Czym i kim pachnie Twój profil?

Już Ci wcześniej mówiłam. Kawa, kardamon i ryby. Tym pachnie mój profil :) Celowo nie opisuję tego bardziej poetycko. Mogłabym. Ale to te trzy zapachy możesz zmysłowo odczuć i po prostu sobie wyobrazić. Tak pachnie Stambuł. A tymczasem moja miłość i fascynacja.

 

 

Twoja poprzedniczka zapytała Cię o: Jakie są Twoje największe ograniczenia? Co Cię stopuje w życiu? Jaki masz sposób na pokonywanie swoich wewnętrznych barier, które powstrzymują Cię przed pójściem do przodu?

Miałam ograniczenia i tym moim największym ograniczeniem byłam ja sama, ten mój wewnętrzny krytyk, o którym już wspomniałam. Od pierwszego wyjazdu do Stambułu nic mnie już nie stopuje. Czy znalazłam na to złoty środek lub sposób? Nie. Po prostu poznałam siebie i zaufałam sobie :) Naprawdę dobrze jest sobie ufać :)

 

Twoja otwartość mieści się w jakim wzroście i wadze oraz jakich wymiarach?

Wzrost: 164 cm, wymiary: 90/68/92, a waga: 50kg.

 

Zapodaj jeszcze słowo na niedzielę dla czytelników, chyba, że wolisz na sobotę, gdy ludzie zapełniają lokale.

Może być i słowo na wtorek ;) Słowo na niedzielę kojarzy mi się z kazaniem, a ja jestem wolna od kazań, przykazań, nakazów i narzucania – innym, jedynych słusznych prawd.

Wierzę w to, że ludzie wewnętrznie są dobrzy, silni i pełni miłości. Więc zamiast mówić cytatami, czy tym co sama uważam za swoją prawdę, wolę życzyć im by poznawali i umacniali własną :)

 

Obiecałem zakończyć w równe 90 minut, a mamy: 151 minut

To źle?

 

Zwykle dotrzymuję słowa, ale w dobrym towarzystwie czas szybko leci.

Nie przejmuj się. Ja jestem szczęśliwa i czasu nie liczę;) I nie wystawiam rachunków;)

 

Dziękuję za poświęcony czas, mimo bardzo późnej pory.

Też dziękuję to była ciekawa rozmowa :)

 

Kulinarna odsiecz wiedeńska.
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie 
19 lipca 2023, 12:55

Dzień dobry :)

 

Uśmiechnięte dzień dobry z Wiednia :)

 

Dzień dobry Joasiu, jaki masz dzisiaj nastrój?

Witaj Marcinie, nastrój mam dobry, chociaż w Wiedniu upały doskwierają.

Co dziś dobrego na obiadek przygotowałaś?

Jeszcze nic, bo obiad będzie pod wieczór. W planach są młode ziemniaczki, kotlety z soczewicy i fasolka szparagowa.

Skąd pomysł i potrzeba na taki profil?

Pomysł zrodził się z zamiłowania do gotowania. W tamtym okresie uczestniczyłam w rocznym coachingu. Tam przekonano mnie, że powinnam nagrywać przepisy na YouTube.

 

Vanlife

Vanlife na wyciągnięcie ręki, po austriacku.

 

Od jak dawna jesteś w Austrii i co Cię tam zapędziło?

W Austrii jestem już trzynaście lat. Przyjechałam tutaj jak większość naszych rodaków, za lepszym życiem. Moja mama nas tu ściągnęła. Obecnie mieszkam tu z mężem i pasierbicą. Moje dzieci już są dorosłe i usamodzielniły się.

Dunaj, Wiedeń, Mozart, Strauss utożsamiasz się z tymi kultowymi miejscami oraz osobami?

Bardzo lubię Wiedeń, ale mocno utożsamiam się z Dunajem. Mieszkając tutaj rzadko się zwiedza miasto.

A co do znanych Austriaków, Felix Baumgartner spadał 4 minuty i 22 sekundy, jakie danie można w takim czasie przygotować, oprócz jajecznicy na boczku ;)

Jego akurat nie znam, tutaj bardziej znani są: Sisi i Mozart. A w cztery minuty dużo można przygotować. Na przykład tofucznicę.

Tofucznica? Nawet nie wiem, czy mnie obrażasz? ( śmiech… )

Nie, nie ( ... ). U wegan to po prostu jajecznica.

Nie zapominajmy o Schwarzeneggerze, pakerom też ustawiasz dietę?

Schwarzenegger chyba jest najbardziej znany we współczesnej historii Austrii. Ale ja niestety nie jestem dietetykiem, nie ustawiam diet, tylko uświadamiam innym, czym jest dieta wegetariańska, no i tworzę i pokazuję przepisy bez mięsa.

 

Sałatka z bobem.Sałatka z bobem wjeżdża na salony.

 

Jaki typ ludzi najczęściej odwiedza Twój profil i z jakimi problemami?

Przeważnie są to kobiety, które szukają zdrowych ciekawostek i przepisów wegetariańskich. Mężczyźni też są, ale jest ich zdecydowanie mniej.

W czym pomaga nam kultura i styl wege?

Pomaga w spożywaniu większej ilości warzyw. No i oczywiście w tym aby odżywiać się zdrowiej. Na tej diecie, dowiadujemy się ile tak naprawdę jedliśmy warzyw. Jeśli wystarczającą ilość, to nie będzie problemu z tym, co my mamy jeść, czyli przede wszystkim warzywa. Inaczej też patrzy się na jedzenie i otaczający nas świat.

 

kasza z warzywami i tofuKasza z warzywami i tofu.

 

Bycie wege jest teraz dość modne, czujesz ten styl? Austria jest bardziej wege niż choćby dziesięć lat temu?

Tak, to prawda. Bycie wege to moda ale bardzo zdrowa moda. Bardzo mocno czuję ten styl i się z nim utożsamiam. Nie czuję się samotna będąc wegetarianką, bo jest coraz więcej ludzi świadomych tego, że takie odżywianie się jest po prostu zdrowe. Austria, to chyba tak jak obecnie cały świat, ma dużo więcej ludzi wege, niż kiedyś.

Nie zapominajmy, że pewien Austriak o imieniu Adolf też był wegetarianinem ( śmiech… ).

No, niestety.

O ile na czarnej liście - mięcho mogę zrozumieć. To rybki i owoce morza - odpuścić, to grzech, a co z Wigilią?

Ja akurat ryby jem ze względów zdrowotnych. Także Wigilia jest normalna. Ci wegetrianie, którzy nie jedzą ryb, zastępują je np.: tofurybą. Po za tym ja nie jestem ortodoksyjną wegetarianką, w Wigilię zjem karpia, choć wolę inne ryby. Czasami zdarza mi się zjeść nawet mięso, ale to naprawdę rzadko. Staram się być wegetarianką na co dzień.

 

Fasolka po katalońskuCoś dla Roberta Lewandowskiego - fasolka po katalońsku :)

 

A jak to jest w Austrii w życiu codziennym? Wiadomo, piwko i sznycelek ale czy coś więcej da się tam wszamać ?

W typowo austriackich restauracjach to raczej ciężko, ale ja przeważnie zamawiam rybę z warzywami. Oprócz sznycelka, to są jeszcze golonki, gulasze z kapustą, knedle.
jak w Polsce, ciężka kuchnia. Tutaj w Wiedniu znajdziesz wszystko, pizzerie, włoskie restauracje, kebab, a nawet polskie lokale.

I te ”pińcet” rodzajów strudli, też robisz?

Nie, nie robię, jakoś to nie są moje klimaty. Wolę lekką kuchnię, bardziej włoską, ogólnie lubię śródziemnomorską.

 

SznycelZauważyliście, że ten sznycel uśmiecha się do każdego? :)

 

Zachęcisz do Salzburger nockerl, to jest ponoć hit nad hity?

Nie wiem czy to hit, dla mnie to nic specjalnego. Lepsze są knedle z morelami lub słynny tort Sachera. Myslę, że ta potawa bardziej znana jest w Saldzburgu, niż w Wiedniu. Choć wiadomo, każdy ma inne smaki i może mu odpowiadać co innego.

Kultura spożywania posiłków, czym różnimy się od Austriaków?

My bardziej siedzimy w domowym zaciszu, a oni w restauracjach całymi rodzinami. Święta spędzają właśnie w taki sposób. Rezerwują stoliki i idą całą rodziną w piętnaście osób. 25 grudnia spotykają się w restauracji.

Ogólnie są bardzo rodzinni i restauracyjni. Oczywiście jedzą swoje potrawy narodowe, wspomniane sznycelki, gulasze itd. Ich tradycyjne restauracje różnią się trochę od tych typowo turystycznych. Nazywają się "Gasthaus" i najczęściej wykończone są w drewnie.

 

Chili sin carneChili sin carne - wegeatriańska odmiana con carne - jakby co, zjem obie :)

 

To czego, Twoim zdaniem najmocniej brakuje na polskich stołach, a czego jest w nadmiarze?

Trudne pytanie. Tak naprawdę, to nie wiem, każdy je inaczej. Myślę, że trochę lekkości potraw i radości przy stole, tak na co dzień. Jedzenie ma się do Ciebie uśmiechać i zachęcać. Masz po nim czuć się lekko, ale najedzony. W dzisiejszych czasach wszystko jest w biegu. Chleba jest w nadmiarze. My Polacy kochamy nasz chlebek, w Austrii nie ma takiego jak nasz tradycyjny polski chleb.

Kończymy ten temat, bo zgłodniałem ( śmiech… ). Jak odbierasz samo życie w Austrii?

W Austrii żyje się naprawdę dobrze, czuję się tutaj bezpiecznie. Ludzie są spoko, w sumie jest normalnie. Przynajmniej wiem, że tutaj spokojnie się przeżyje kolejne lata.

Nie wiem czy wiesz, ale Wiedeń po raz kolejny wygrał w rankingach i jest najlepszym miastem na świecie pod względem jakości życia. Żyje się tutaj lepiej niż w Polsce, a po za tym mentalność ludzi też jest inna.

A ludzie? Są milsi od Niemców i bardziej optymistyczni niż ”nasi” rodacy?

Ludzie są różni, myślę, że to trochę zależy od pokolenia. Młodsi są milsi, a starsze pokolenie po 60-ce to już rożnie z tym bywa. Tutaj w Wiedniu, sporą częścią są obcokrajowcy i są bardziej uśmiechnięci oraz optymistyczni i przyjaźni. My, Polacy jesteśmy jacy jesteśmy, choć myślę, że jest coraz lepiej z optymizmem.

 

wiedeńkolażKto nie był w Wiedniu - Asia zaprasza, miejsce w kamperze zawsze się znajdzie ;)

 

Na miejscu macie kontakt z innymi Polakami, czy wyłącznie sami rdzenni tam mieszkają?

Tutaj Polaków jest bardzo dużo, także kontaktów mamy wiele. Na moim osiedlu mieszka kilka polskich rodzin, są sklepy, restauracje, spotkania Polaków. Jest wiele momentów, że prawie można poczuć się jak w Polsce.

W ”mojej” Łodzi zaczęły pojawiać się lokale wege, myślisz, że to tendencja wzrostowa w Polsce?

Tak, będzie ich przybywać, a jedzenie w nich będzie coraz lepsze. Wegetarianie też chcą dobrze zjeść i mieć możliwość aby wspólnie posilić się.

A czy to nie jest tak, że wegetarianie, to tylko taka moda i za kilkanaście lat wrócimy do mięsa?

Wszystko jest możliwe. Niestety raczej wszystko idzie w kierunku przetworzonej żywności. Już jest trudniej kupić taką normalną żywność, niż w przeszłości. Gotowe jest prawie wszystko, tylko odgrzać. A mięso jak wróci, to już nie będzie to samo mięso co kiedyś. Już podobno umieją je drukować.

Jakie zapachy i przyprawy królują w Twojej domowej kuchni?

Ulubiona przyprawa to bazylia, oregano, tymianek. Zapach to: pieczone i duszone warzywa oraz chleb.

Czym przekonałaś domowników do zmiany stylu jedzenia?

Potrawami które robiłam, bardzo im smakują.

Nie samą kuchnią człowiek żyje, pochwal się swoimi pozostałymi pasjami.

Kocham podróże, od paru lat z mężem jeździmy naszym vanem, czytam książki rozwojowe i thrillery. Jeżdżę na rowerze i motocyklu. Ostatnio uczę się też zarabiać na giełdzie.

 

podczas nagrywania na YTProsimy o ciszę, to się nagrywa na ju-tu-be ;)

 

Kolejni Kampermaniacy ( śmiech… ). Tyle zainteresowań, powinnaś urodzić się w epoce renesansu.

Ha, ha. No wiem, trochę tego jest i dlatego brakuje czasu na codzienne obowiązki. Kochamy Kampermaniaków są dla nas inspiracją i dużo się od nich uczymy ( Pozdrawiamy Daniela i Aldonę ).

W dobie tysięcy YouTuberów opowiadających o kurczakach i kanapkach, dostrzegam w Twoich profilach społecznościowych chęć zaistnienia tego nowego i zdrowego trendu.

Na YouTube jest wszystko. Tak zdrowy trend też jest i tam. Świat teraz jest troszkę inny i zmierza w kierunku zdrowia psychicznego oraz fizycznego, a co za tym idzie wszędzie znajdziesz podobne tematy.

Pytanie nasuwa się jedno: dlaczego i po co aż tak mocno się w to zaangażowałaś?

Chciałam zmienić coś w swoim życiu, być kimś więcej niż Matką Polką. Włączył mi się syndrom kobiety koło 40-stki ( śmiech…). Chciałam coś w życiu zmienić, coś osiągnąć. Jakoś tak jest, że po 40stce świat się zmienia i postrzeganie świata też.

 

urlopowy kolażNie samymi garami człowiek żyje, kto odgadnie te trzy miejscówki, otrzyma niespodziankę, najłatwiejsza ta pierwsza ;)

 

Rozmawiałem z pisarkami, ale żadna z nich trzech ebook-ów o gotowaniu nie trzasnęła ( uśmiech… ). Traktujesz gotowanie jeszcze jako hobby, czy źródełko zarobków?

Ebooki o gotowaniu jest prosto napisać, w dzisiejszych czasach każdy może to zrobić. Ja mam ich tylko kilka. Przyjrzyj się na przykład podrónikom, oni mają ich naprawdę dużo.

Źródło zarobków to jeszcze nie, ale taki mały zastrzyk gotówki jest. Po prostu lubię to robić i w przyszłości być może uda się aby było to źródło dochodu.

To jak przekonujesz tradycyjnego Polaka, kochającego kotlety schabowe lub mielone do obiadu aby nie jadł mięsnych produktów przygotowywanych na tłuszczu?

Nie przekonuję, ja jem swoje jedzenie. Jedyne co - to mówię, że w piekarniku było by zdrowsze. Trudno jest przekonywać. Dopiero, gdy im lekarz zabroni jeść czegoś, to próbują zmian, bo muszą. No chyba, że naprawdę chcą trochę coś zmienić, to wtedy można coś powiedzieć.
Według mnie Polacy są trochę uparci i nie lubią zmian. Liczę, że pokazując na własnym przykładzie co jem, przekonam innych do próbowania nowych zdrowszych potaw.

Największe głupoty jakie słyszałaś o kuchni wegetariańskiej, to?

To, że je się trawę i same sałatki. Tak jedzą tylko króliki. Takie jest wyobrażenie niektórych osób. Bo bez mięsa się nie przeżyje. Jeszcze długa droga do świadomości ludzi na temat wegetarinizmu i jedzenia wiekszej ilości warzw.

 

restauracja sacherByliście kiedykolwiek w Restauracji Sacher, bo ja - znam kogoś - kto był :) 

 

Pytanie od poprzedniczki otrzymałaś następujące: Jaką cechę charakteru cenisz najbardziej u ludzi?

Tą cechą jest punktualność. Dużo ludzi bardzo często się spóźnia, nie lubię tego bardzo. Ja jestem bardzo punktualna.

Podaj swój wzrost/wagę oraz wymiary.

Wzrost: 161cm, waga: 90kg, a moje wymiary: 114-106-112.

Proszę jeszcze o słowo na niedzielę do naszych czytelników.

Może to będzie banał ale: "Żyjcie jak chcecie, to wy kreujecie wasze życie". A gdzie mieszkacie, co jecie, jak myślicie, nie jest to ważne. Ważne aby Wam żyło się dobrze. Takie małe przesłanie.

Dziękuję za ”pyszną” rozmowę.

Również dziękuję, było mi bardzo miło. Serdecznie pozdrawiam czytelników.

 

Słynny tort Sachera

A na deser: słynny tort Sachera, receptura pochodzi z XIX wieku, nieźle się trzyma jak na ponad 200 lat ;)

Życie zaczyna się przed 50-ką
Autor: zapachkobiety | Kategorie: dojrzałe  wojowniczki  na obczyźnie 
05 lipca 2023, 18:59

Dzień dobry, ależ zaszczyt gościć dojrzałą kobietę, będzie znakomita wymiana myśli.

Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie zawiodę.

 

Muszę przyznać, że bardzo szybko dogadaliśmy rozmowę, jak widzę - jesteś konkretną kobietą. W codziennym życiu także?

Staram się, na co dzień jestem chaotyczna. Lubię konkretnych ludzi. Przy takich tez jestem ogarnięta.

 

Piszesz z Wysp Brytyjskich, a skąd jesteś dokładnie chaotyczna kobieto?

Od siedemnastu lat mieszkam w Walii ,dokładnie Merthyr Tydfil.

 

Dlaczego akurat tam Cię wywiało?

Byłam po trzydziestce, zakończyłam długoletni i toksyczny związek. To była w sumie ucieczka przed byłym. Chciałam choć zarobić na kawalerkę.

 

Ucieczka, zabrzmiało mało przyjemnie, rozwiniesz temat?

Nie ma do czego wracać.

Lady in RED.

Lady in RED.

 

Rozumiem, trudny temat. Na swoim profilu, poruszasz zagadnienia niby oczywiste, ale nie są one oczywiste w publicznej debacie. Wynika to ze wstydu?

Mówisz o .. perimenopauzie i menopauzie?

 

Tak.

Jestem w tym okresie, dopadło mnie to rok temu. Skumulowały się objawy perimenopauzy i skutki rzucenia palenia w jednym czasie. Nie byłam na to gotowa. Nie miałam pojęcia, co dzieje się z kobiecym ciałem, duszą, psychiką po 45 roku życia.

Zaczęłam szukać informacji i tak narodził się pomysł, aby o tym głośno mówić. Myślę, że tak dużo kobiet wstydzi się tego okresu ,wręcz nie przyznaje się do tego.

 

Łamiesz tabu i to w kilku aspektach, w dodatku z dumą piszesz o swoim ”dojrzałym wieku”.

Cieszę się ze swojej dojrzałości.

 

Odnoszę wrażenie, że przeniosłaś z zacisza domowego i biurowego, rozmowy koleżanek choćby o przekwitaniu, to jest na serio taki ciężki temat?

Nie jesteśmy na to gotowe. Wiemy o dojrzewaniu i okresie rozrodczym. Jednak nikt głośno nie mówi o perimenopauzie.

 

Ty swoim profilem je przygotowujesz na to? Odczuwasz taką misję?

Tak właśnie czuję. Mam misję do wykonania.

 

Ale o menopauzie to uczą nas już w szkole podstawowej i jest to naturalne, dlaczego dopiero teraz w przestrzeni publicznej rozmawia się swobodniej na ten temat?

Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że mówiło się zwykle o kobiecie przekwitającej i tracącej swoją kobiecość?

Kiedyś mnie to nie interesowało, a teraz jestem na tym etapie, więc nie jest to dla mnie temat tabu ale dla większości kobiet, niestety jest.

< Zrobię sobie kawę ,napijesz się ze mną ? 

Kawa z mlekiem

Zapraszam na kawę z mlekiem.

 

Nie pijam kawy, ale rozumiem, że podniosłem Ci już ciśnienie swoimi pytaniami (śmiech …).

Nie. Kawa podnosi, Ty jeszcze nie. Czuję się jak u żurnalisty ( śmiech… ).

 

To dla mnie prawdziwy komplement – dziękuję i pozdrawiamy bezkompromisowego żurnalistę.

Na Wyspach podejście zarówno do odmienności poglądów jak i orientacji seksualnej, a co za tym idzie także problemu jak to ładnie ujęłaś: perimenopauzy jest dość oczywiste i otwarte.

Tu jest kolorowo, całkiem inny Świat. Cieszę się, że tu właśnie mieszkam, a moje dzieci mają wolność.

 

Mówimy tu o kraju, gdzie zapoczątkowano Magię Nagości, więc otwartość jest wrodzona ( śmiech… ).

To chyba nie Anglia, to zapoczątkowała?

 

W 2016r. Naked Attraction ( śmiech… ). To jakie dostrzegasz różnice w podejściu do tego tematu w Polsce i w UK?

Nie wiem, nie oglądam telewizji, a takie programy ( jeśli o to chodzi ), to mnie nie kręcą. W ogóle nie moja bajka.

 

Ok., poruszasz ważne zagadnienia dla dojrzałych pań na swoim profilu ale widzę, że mocno działasz też w branży kosmetycznej, to jest taki brytyjski odpowiednik AVON-u? ( śmiech… )

Network marketing, to moja pasja. Od Avon-u zaczynałam, dziś bardziej technologia beauty.

 

Baczny obserwator życia.Baczny obserwator życia.

 

Przedstawiasz się w BIO jako marketerka na dwie zmiany – wyjaśnisz nam to?

Działam w dwóch firmach, bielizna i beauty.

 

Warunki do obu masz znakomite.

Robię to, co lubię.

 

To z jakimi problemami mierzy się dzisiaj kobieta z czwórką z przodu?

Oj ,to zależy od statusu. Ja np.: mam problem ze znalezieniem partnera. Faceci się mnie boją ( śmiech… ).

 

Zjadasz ich na śniadanie, czy jesteś zbyt wymagająca?

Myślę, że jako kobieta po przejściach mam swoje standardy, których nie mam zamiaru obniżać i tu jest problem.

 

Z Twoich słów wnoszę, że gdy mówi się: Życie zaczyna się po 40, a nawet po 50, to Ty jesteś po to, aby takie kobiety w tym uświadomić?

Bardzo tego chcę, żeby kobiety były pewniejsze siebie, tego wielu kobietom brakuje.

Abyście wierzyły w siebie i swoje możliwości, dbały o siebie.

Nie mylmy pewności z chamstwem. Bo mamy wiele takich ”Halin”.
Wtedy wychodzi prostactwo, a nie pewność siebie.

 

Czasem "Halina" jest pewna siebie, bo w ten sposób uruchamia swój mechanizm obronny i boi się tego pewnego siebie faceta?

Ha, ha. Chyba jest odwrotnie?

Jeśli kobieta zna swoją wartość i jest pewna siebie, to nie boi się faceta. To kobieta wybiera sobie partnera, a nie na odwrót. To my trzymamy tego asa w rękawie.

 

Rozumiem, że sama taka właśnie jesteś?

Chyba, to widać ( śmiech… ).

 

Jak opiszesz kogoś, kto wysyła Ci DM, prosi o pomoc, bo jest po 40-ce i nie umie się z taką cyfrą odnaleźć w życiu, a w dodatku ma wiele trudności z powodów rodzinnych i egzystencjonalnych?

Ważne jest, aby okazać empatię i zrozumienie dla jej sytuacji oraz podkreślić, że jest możliwe znalezienie drogi do spełnienia i satysfakcji. Wskazanie na możliwość rozwoju osobistego, poszukiwanie wsparcia od bliskich, terapię lub inną formę pomocy. To wszystko może być pomocne.

Należy również zachęcić tę osobę do zdefiniowania swoich celów i wartości oraz do rozważenia, jakie kroki mogą zostać podjęte w kierunku osiągnięcia ich. Dając jej nadzieję i wsparcie, można pomóc nabrać jej pewności siebie i odnaleźć drogę do spełnienia w życiu pomimo tych trudności.

PESEL nie kłamie, czyżby?

Różowa pantera.

 

Poruszasz temat niedostatku, już nawet nie tyle finansowego, co bardziej emocjonalnego. Te wszystkie porady opierasz na swoich doświadczeniach?

Ten profil, to ja.

 

Nie wstydzisz się o tym opowiadać, w sumie obcym osobom?

Nie, nie wstydzę się ,a powinnam? Nie sądzę.

 

To wynika z polskiej mentalności, że lepiej siedzieć cicho i nie pokazywać całego tyłka do końca?

Dlatego tym bardziej się cieszę, że tam nie mieszkam. Zgadzam się, to typowo polskie.

 

Jak sobie poradzić z takim problemem, gdy masz swoje lata i pewne miejsca pracy odrzucą Cię z właśnie z powodu wieku?

Tu nie ma takiego problemu. I tu widać tez różnice, nikt Cię nie klasyfikuje wraz z wiekiem.

 

A gdy słyszysz o tym, że w pewnym wieku, to trzeba starzeć się z godnością, to co sobie myślisz?

Widziałeś moja rolkę?

 

Widziałem wszystkie, dlatego to pytanie jest z przekąsem i tezą ;)

Na wszystko jest czas, na razie się nie starzeję ( śmiech… ).

 

Szokuje mnie w tych Twoich filmach, że tłumaczysz swoim rówieśniczkom, chyba coś co powinno być dla nich oczywiste?

Ale nie jest. Dlatego o tym mówię.

Która wersja lepsza?

Która wersja najlepsza?

 

I jak reagują na to Twoje odbiorczynie? Jaki masz feedback?

Bardzo pozytywny. ”Dziewczyny” dziękują mi, że o tym mówię, że nie miały pojęcia o tym. Taki mam odzew, a to co mówią i myślą za plecami, mam to gdzieś.

 

Jesteś atrakcyjną kobietą, pewnie masz wiele ciekawych historii związanych choćby z randkowaniem.

Swego czasu byłam na wielu portalach randkowych. Niczym mnie już nie zaskoczą. Potrafię rozszyfrować drania po kilku tekstach.

Najbardziej rozwalają mnie teksty, że kobiety lecą na kasę. Więc się pytam, a ile Ty masz tych pieniędzy, których ja nie mam?

 

I pewnie zamykają się i odpuszczają?

A co on ma mi do zaoferowania?

 

Podobno dzisiejsza młodzież ma i to bardzo wiele, zwłaszcza ta z fotkami przyrodzenia ( śmiech… )?

A te fotki, to nie tylko młodzież. Naoglądałam się już tego tyle, że wystarczy mi do starości.
Ostatni raz na randce byłam trzy lata temu. Nie poznałam nikogo, kto by mnie zainteresował.

Teraz jak jestem w tym okresie perimenopauzy, usiadłam na tyłku. Nie mam ochoty na znajomości. Ludzie w pewnym momencie mnie denerwowali, stroniłam od wszystkich.

Ale to wszystko hormony.

 

Młodzieżowy lookMłodzieżowy look.

 

Straciłaś całkowicie ochotę na bliskość i seks?

Na bliskość i seks, to muszę być z kimś, kogo darzę uczuciem. Czasami jestem introwertyczką. Lubię facetów mądrych, tacy mnie kręcą.

Generalnie lubię ludzi mądrzejszych ode mnie. Dostałam kiedyś prezent od chłopaka, zabawki są teraz powszechne, polecam każdemu.

Abyśmy się dobrze zrozumieli, ja tylko tak szczuję ( śmiech… ).

 

Widzę, że dobrze się bawisz. Może to jest właśnie, to co Cię zaspokaja?

Nigdy nie myślałam w ten sposób. Jednak ktoś to z boku widzi innym okiem.

 

Potrzebujesz bliskości emocjonalnej, budujesz klimat z mężczyzną, po czym, gdy czujesz, że jego to podnieca, to tym samym czujesz się zaspokojona?

Nie, aż taka wyrafinowana nie jestem.

A tak na serio: do seksu nawet nie dochodzi, przeważnie faceci myślą, że tanimi tekstami zdobędą kobietę, jeden głupi tekst i blokuję.

 

Poruszasz temat niezależności, czym dla Ciebie jest niezależność i jak ją osiągnąć?

Czuję się kobietą niezależną i przeraża mnie fakt, jak niektóre kobiety nie zdają sobie sprawy z tego co może je czekać. Jeśli w pełni uzależniają się od partnera/męża. Nigdy nie byłam zależna od nikogo, dlatego daję sobie radę w życiu.

To temat rzeka, trzeba kobietą wpajać niezależność na każdym kroku.

 

Czyli przechodzimy płynnie do zimnej suki, jako kobiety pewnej siebie?

Ha, ha. No cóż, nie zawsze jest się suką.

 

Używasz bardzo bezpośredniego języka, tylko takimi ”męskimi” tekstami można trafić do kobiet?

Tak to brzmi? Męsko? Bardziej prosto i dosadnie.

 

Lepszym sformułowaniem byłoby: po żołniersku?

Czasami trzeba być twardą.

 

Piszesz o sobie samotna matka z dwójką dzieci, usprawiedliwiasz tym swoją postawę, czy jest to informacja dla potencjalnych kandydatów ( śmiech… )?

Nic nie usprawiedliwiam, pokazuję tylko, że samotna matka z dwójką dzieci może być niezależna i kobieca.

Zapraszam na kawę z mlekiem.

Zapraszam na kawę z mlekiem.

 

Kto jest najważniejszy w Twoim życiu?

Ja.

 

A na którym miejscu wymienisz swoje potrzeby i pragnienia?

Wszystko co robię jest dla mnie. To ja się spełniam, to ja w końcu żyję tak jak ja chcę.

 

Mamy kilka stałych punktów rozmów, jedziemy: czym pachnie Twój profil?

Uwielbiam zapachy ( uśmiech… ). Zapachy mnie czarują, zapachy to moje wspomnienia ”pragnienia” i marzenia.

 

Twoja poprzedniczka ma do Ciebie takie oto pytanie: Jaką najbardziej zwariowaną chwilę w swoim życiu zapamiętasz na zawsze?

Weszłam na Pen-y-Fan ( najwyższy szczyt w Walii ). Teraz mogę wszystko ( śmiech… ).

 

Zdobyć Świata szczyt.

Zdobyć Świata szczyt.

 

Poproszę o Twój wzrost i wagę oraz wymiary?

Jestem malutka, mam 156 cm wzrostu, a wagi nie podam bo schowałam - małpa mnie denerwowała ( uśmiech… )

Waga: ok. 70 kg. Wymiary: Talia: 90cm, biust: 100cm, a biodra: 95cm.

 

Zapodaj nam jeszcze tradycyjne słowo na niedzielę do naszych czytelników.

Korzystaj z życia.

 

Zamknę naszą wymianę myśli takim oto cytatem: ”Gdybym mogła przeżyć życie raz jeszcze, odważyłabym się popełnić więcej błędów.” ( śmiech… )

Super. Idealnie. Dziękuję.

 

Odnoszę wrażenie, że Twoja pewność siebie, urosła do tego stopnia, że w każdej chwili jesteś w stanie zrobić coś szalonego i spontanicznego, a może już to zrobiłaś?

Tak ,udzieliłam tego wywiadu ( śmiech… ). Naprawdę jestem Ci za to wdzięczna.

 

Dziękuję za rozmowę.

Wiesz, że obudziłeś we mnie lwicę ( uśmiech… ) i motywację do działania.

 

Cała przyjemność po mojej stronie.

Cała na biało, czy?

Cała na biało, czy?

 

Kamperem dookoła Świata
Autor: zapachkobiety | Kategorie: wojowniczki  na obczyźnie 
Tagi: #podróże #Azja #kamper  
01 lipca 2023, 18:59

To się nazywa widok.

To się nazywa widok.

 

Dzień dobry, podróżniczce przez ogromne A.

Cześć, Marcin.

W jakim kraju jesteście teraz, albo skąd piszecie?

Z Pakistanu.

 

To nie jest tapeta ukradziona wujkowi G. ;)To nie jest tapeta ukradziona wujkowi G. ;)

 

Zróbmy tak, dzisiejsza rozmowa, będzie wyłącznie o kontynencie azjatyckim, ok?

Ok.

Proszę abyś na początku zrobiła dobre ”Intro” i uzewnętrzniła się jak zaczęliście to kolorowe życie, skąd pomysł, kto Was natchnął?

To długa historia, długo ewoluowaliśmy podróżniczo, chcieliśmy znaleźć najlepszą opcję dla siebie, więc próbowaliśmy wszystkich opcji, przez wiele lat i nie był to zwyczajny impuls. Decyzja dojrzewała w nas kilka dobrych lat. Złożyło się na nią wiele składowych.

Jakich?

Po pierwsze przestaliśmy oglądać telewizję, mieliśmy dość złych wiadomości, którymi byliśmy zasypywani, a które nic kompletnie nie wprowadzały do naszego życia. Zaczęliśmy bardziej przyglądać się naszemu poukładanemu życiu i więcej rozmawiać. Odkryliśmy, że życie w schemacie nas męczy. Potrzebowaliśmy zmiany i większej przestrzeni do życia, kontaktu z naturą, wolności.

 

Z balonami jej do twarzy.Z balonami jej do twarzy.

 

Po drugie nasze prace na etatach, stabilne, dobrze płatne, ale ( ... ) dla kogoś. Nie chcieliśmy pracować dla kogoś i od kogoś być zależnym.
Mimo, że lubiliśmy swoje prace i sprawdzaliśmy się w nich, brakowało nam w nich pasji i wolności.

A po trzecie przed 30-stką miałam dwukrotnie stwierdzonego raka, na szczęście nie okazał się złośliwy. Jednak zanim się o tym dowiedziałam, przeszłam dwie operacje i dużo stresu. To też dało mi taką refleksję, że jutro może mnie nie być. Czy ten ostatni dzień, chcę spędzić w tej pracy w Lublinie albo przed telewizorem w domu, czy gdzieś indziej?

Od dziecka cierpię także na neuralgię potyliczną ( to przewlekły zespół bólowy, który obejmuje tył głowy i górny kark. – przyp. red. ), to też ciężka, dziwna choroba, która co jakiś czas się odzywa, marnuje mój czas, powoduje duże cierpienie, utrudnia życie społeczne ale też daje do myślenia. Łatwiej z taką chorobą żyć na swoim, niż na etacie i non stop się tłumaczyć, z czegoś na co nie mam wpływu.

Wyjaśnijmy jeszcze jedno, rozmawiam z kobietą, ale używam formy Was, bo podróżujecie we dwoje, razem z mężem.

Tak, podróżuję z mężem, Danielem.

 

Między zielenią, a lazurem.Między zielenią, a lazurem.

 

Tu taka szybka informacja, ”pan mąż”, to kawał chłopa, więc amatorzy blondynek niech mają to na uwadze ( śmiech… ).

Właśnie z mężem odkryliśmy, że mimo, że bardzo się różnimy, to jednak mamy coś wspólnego. Tym wspólnym mianownikiem jest pasja do podróży, która pchała nas w kierunku odkrywania świata i ciągłych wyjazdów. A finalnie do założenia podróżniczej firmy i rozpoczęcia "nowego życia w drodze”. Życie i praca w podróży, taki nasz wspólny rozdział życia, będący nowym etapem. Choć w sumie już nie taki nowy, za miesiąc zaczniemy piąty rok vanlife'u.

Zaczynamy od atomowego mocarstwa, Iran brzmi groźnie, zwłaszcza w tych czasach i w dodatku, gdy jesteś kobietą.

Zależy od tego jakie stereotypy ma się w głowie, na mnie nie robi wrażenia nazwa żadnego państwa, traktuję kraje jako wyzwanie. Iran jest wyzwaniem, faktycznie większym dla kobiety, niż mężczyzny. Mimo, że nie jestem, muszę wyglądać w tym kraju jak muzułmanka. Inaczej, albo nie wpuszczą, a jak wpuszczą, mogę trafić do więzienia.

Spotykasz się z groźnymi spojrzeniami i wyczuwalną gęstą atmosferą, bo jest piękniejszą płcią?

Od kogo?

 

To się nazywa widok.Kolejna tapeta :)

 

Od tamtejszych mężczyzn.

Irańczycy są bardzo tolerancyjni, na szczęście nie miałam przykrych zdarzeń od strony władz. Jednak mam wrażenie, że wielu panom - Irańczykom jest to na rękę, że kobieta w tym kraju jest całkowicie zakryta. Miałam taki incydent, że spodobała mi się czapka z daszkiem, byliśmy ze znajomymi Irańczykami na zakupach i Daniel mówi: weź Habib, wytarguj cenę, bo Aldona chce tę czapkę. A on do mnie, po co Ci ta czapka, kobiety nie chodzą w czapkach z daszkiem! To dziwne, bo widziałam wiele kobiet, Iranek, które chodzą. Hidżab ( chusta – przy. red. ) jest upierdliwy, zwłaszcza gdy uprawiasz sport.

Na pograniczu Iranu i Turcji jest wielu Kurdów, mili ludzie prawda?

Kurdowie to moja druga rodzina. Taka przyszywana. Gość ma dla nich najwyższą wartość, są pomocni, bardzo otwarci i bardziej tolerancyjni niż Irańczycy i często nie karzą swoim kobietom chodzić w chustach.

 

 

Nie wiem co jest dłuższe, palmy, ,czy nogi?Pan mąż i Aldona.

 

A większość tych pięknych kobiet stamtąd łapie za karabiny i idzie się bić w imię Allacha.

Skąd taka informacja?

Rozumiem, czyli to taki stereotyp?

Stereotyp! Kurdowie nie są terrorystami. Prędzej nazwałabym ich strażnikami, między Bliskim Wschodem, a Europą. Kurdowie pilnują bramy Wschodu, gdyby nie oni, więcej terrorystów przedostawałoby się do Europy, chociaż faktycznie metody mają kontrowersyjne, stąd tak łatwo ich z nimi skojarzyć.

Przed wyjazdem czytacie o kulturze i zwyczajach danych miejsc, abyś zakryła swoje damskie wdzięki i nie stała się walutą płatną za wielbłąda ( śmiech … )?

Tak, przygotowujemy się zawsze, jednak w praktyce nie zawsze wygląda to tak samo jak w teorii. Muszę chodzić w chuście, bardziej żeby nie pójść do więzienia, niż cokolwiek zakryć, nie robię tego z chęci, tylko z nakazu niestety. Wiara w to, że kobietę odkrytą może widzieć jedynie jej mąż jest bardzo silna w Islamie. Chociaż w Turcji, w kraju muzułmańskim najmniej silna. Dlatego ten kraj z tych muzułmańskich lubimy najbardziej.

Ocenę widoku pozostawiam Wam.

Ocenę widoku pozostawiam Wam.

 

Azja kojarzy się Polakom, głównie z Turcją. Riwiera, kebaby, podróbki, hotele z All Inclusive.

Nam kojarzy się przede wszystkim z drugim domem, tam czuję się tak dobrze jak w Polsce. Tam mieszkałam najdłużej ze wszystkich krajów poza Polską. Turcja kojarzy mi się z ludźmi, z którymi dobrze się czuję, z przyjaciółmi, których mam tam najwięcej, zaraz za Polską. Z wolnością, której brakuje w Europie. Turcja kojarzy mi się z czajem i z jedzeniem, lubię kuchnię turecką i wcale niekoniecznie kebaby, chociaż od czasu do czasu wciągnę Adanę, Koftę, czy Iskendera.

Zaczęliśmy tam jeździć na potęgę i inflacja rekordowo wysoka ( śmiech… ).

Polacy bardzo długo bali się Turcji. Trochę odczarowaliśmy ten kraj, gdy spędziliśmy w nim pierwszy lockdown, zamknięci na pół roku. Wtedy nasz kanał na Youtube zyskał na popularności, Polacy zamknięci w swoich domach oglądali nasze przygody na Riwierze Tureckiej, a my zdecydowaliśmy jako nieliczni podróżnicy, że nie wracamy do Polski, ze względu na pandemię. Pokazaliśmy Polakom jak piękna jest Turcja poza turystycznym szlakiem i jakimi ludźmi są Turcy.

 

Tak zdobywano Dziki Zachód, to jest – Wschód ;)Tak zdobywano Dziki Zachód, to jest – Wschód ;)

 

Patrioci ( śmiech… ). Ciekawym miejscem, zwłaszcza dla białej kobiety są Indie – proszę o sprawozdanie z pobytu.

Podróżnik liczy się z tym, że sytuacja w kraju, czy nawet na świecie, może się zmienić z dnia na dzień. Wtedy musisz temu stawić czoła, Indie są ciężkie nawet dla mężczyzn. Indusi nie dają żyć białym ludziom, niezależnie od płci. O Indiach można pisać godzinami, to kraj dziesięć razy większy od Polski, bardzo zróżnicowany.
Powszechnie uważa się, że Europejki i tak mają lepiej od miejscowych kobiet.

Jednak w krajach azjatyckich, kobieta pełni rolę podrzędną, jest bardziej służącą niż pełnoprawnym człowiekiem.

Rozwiniesz temat?

I jedne z tym walczą np.: Iranki, Turczynki, czy Induski na południu, a inne nie do końca są świadome, że można inaczej. Myślę, że to kwestia wykształcenia. Tu na Wschodzie, kobieta jest od małego uczona, że urodziła się by służyć mężczyźnie i jego rodzinie. Tak jest wychowana, a szczytem jej marzeń jest wyjście za mąż i urodzenie dzieci.

 

 

Prawie jak nad Bałtykiem, prawie.Prawie jak nad Bałtykiem, prawie.

 

Gdy rozmawialiśmy wcześniej, miałaś obawy, czy dasz radę o tym porozmawiać – byłaś świadkiem nieludzkiego tratowania kobiet tamże?

Zamiast iść do szkoły, wypasają: kozy, wielbłądy, czy co tam w inwentarzu jest lub opiekują się młodszym rodzeństwem. Na pierwszy rzut oka, wszystko wygląda ok. Jednak, gdy z nimi rozmawiam, zawsze pojawia się strach, co powie ojciec, brat lub mąż. Są w kompletnym oddaniu i zgodzie, na to co chce mężczyzna.

To dla mnie było przerażające. W Pakistanie nie ma obowiązku noszenia hidżabu ( nakrycie głowy – przyp. red. ), ale jeśli mąż sobie tego życzy, kobieta nie ma wyjścia i zakłada. Brat jednej Induski nie pozwolił siostrze pójść na spacer z nami nad rzekę i musiałam interweniować, bo było to dla mnie nie do pojęcia, że tak szybko mu uległa, a widać, że chciała bardzo z nami iść.

Jednak abyście nie byli odebrani jako podróżujący wyłącznie w słońcu i na plażach, dotarliście aż na Syberię.

Na plaży wytrzymujemy maksymalnie godzinę, więc nawet jak jesteśmy w ciepłych krajach, to mało nas na plażach. Chociaż na Syberii byliśmy wielokrotnie na plaży ( uśmiech… ). Bajkał jest najgłębszym jeziorem na Świecie, więc szkoda by było się nie wykąpać. Chociaż najbardziej lubimy plaże naturystyczne, niestety w Azji przyjęło się kąpanie głównie w ubraniu. W stroju kąpielowym w Rosji i Turcji da radę, a w Indiach tylko na Goa. W Iranie i Pakistanie kobiety nie mają tego przywileju, muszą mieć specjalny strój do wody, nawet jeśli są z zagranicy.

 

Bajkał, Kamczatka, Tundra i Tajga, dotarliście aż tam?

Najdalej dotarliśmy pod granicę z Mongolią. Niestety, nie starczyło czasu na więcej. Do Rosji ciężko jest dostać się na dłużej, a teraz od kilku lat jest to praktycznie niemożliwe.

Jak już takie blade twarze dotrą do takich miejsc i powiedzą, że są z ”Polszy”, to jaki jest Wasz odbiór?

Azjaci są bardzo otwarci i gościnni. W Rosji interesowali się nami bardzo, zapraszali do domu i częstowali wszystkim co mieli. To samo w Turcji, Kurdystanie, Iranie, Pakistanie, czy w Indiach. Jednak w Indiach i Pakistanie, wielu traktuje nas trochę jak zdobycz, jak małpki w zoo. Jest to uciążliwe, każdy chce zdjęcie. Jak odnajdą "KamperManiak” na naszych social mediach to wydzwaniają, wypisują i chcą być przyjaciółmi, chociaż zamieniliśmy z nimi jedno zdanie.

 

Ocenę widoku pozostawiam Wam.Ocenę widoku pozostawiam Wam.

 

Kojarzą nasz kraj wszędzie, czy musicie mówić: Wałęsa, Papież i Lewandowski ( śmiech… )?

W Pakistanie, czy Indiach często nie mają pojęcia gdzie jest Polska. To przykre, chociaż Lewandowski ciągnie się za nami ( śmiech… ), w Iranie kojarzą bardziej Kurka. Tam siatkówka jest bardziej popularna. W Pakistanie i Indiach głównym sportem jest krykiet więc już nie bardzo kojarzą Lewandowskiego ( … )

Siatkarze akurat wczoraj wygrali z Iranem. Generalnie odpowiadasz na każdy komentarz, Marketing i PR opanowany wzorowo.

Sorry, muszę kończyć. Wylądowałam na posterunku Policji w Pakistanie, właśnie nas zatrzymali. Chyba będziemy musieli od nowa wyrabiać NOC, czyli certyfikat, że nie jesteśmy terrorystami inaczej nie będziemy mogli pojechać dalej.

 

 

Wiadomo kto prowadzi, a kto jest pilotem tej eskapady.

Wiadomo kto prowadzi, a kto jest pilotem tej eskapady.

 

/ po upływie 45 minut /

Możliwe, że stąd będzie nas eskortowała Policja aż do granicy z Iranem. Właśnie sprawdzają nam papiery.

/ mijają kolejne minuty /

Siedzimy na posterunku i zastanawiają się co z nami zrobić. Więc nudzi mi się. Dostaliśmy po Stingu, a oni wydzwaniają co z nami zrobić. Sting to taki azjatycki Red Bull ( śmiech… ).

/ chyba jednak nasza rozmowa ruszy się za jakiś czas /

To jak? Możemy kotynuować?

Tak. Ogólnie od Islamabadu do Taftanu zawsze jest eskorta Policji, jeśli podróżuje się lądowo. W Lahore i Islmabadzie tego nie ma, w Himalajach też nie. Chodzi o bliskość granicy z Afganistanem i ryzyko porwania podróżników dla okupu.

 

Książkę napisali, to i autografy rozdają.

Książkę napisali, to i autografy rozdają.

 

Islamabad kojarzy się z newsami o bin Ladenie ;) Grubo podróżujecie. ( śmiech... ).

Fakt, Bin Landen mieszkał w Pakistanie, można nawet ze specjalnym zezwoleniem zwiedzać dom, w którym mieszkał i go zabili jeśli kogoś to interesuje.
Jedziemy dalej, dalsza podróż tą trasą jest zabroniona.

Dalej wolni, dalej bez eskorty ale musimy się wrócić sto kilometrów.

Niebezpieczne kręgi zatacza nasza rozmowa. A skoro o niebezpieczeństwie, gdy wyjeżdżacie hektar drogi od cywilizacji, a potrzebna jest pomoc – zostaje modlitwa, czy macie jakieś inne sposoby?

Z naszych doświadczeń podróżniczych wynika zupełnie na odwrót. Niebezpiecznie jest tam gdzie są ludzie, więc z daleka od cywilizacji jest bezpieczniej . Na dziko jest najbezpieczniej. Mimo, że ostatnio nocujemy w takich miejscach gdzie dziko żyją takie zwierzęta jak tygrysy, lamparty, słonie, czy kobry. Zwierzęta nie podchodzą do nas, chociaż sama świadomość, że tu są podnosi adrenalinę. Jednak w Indiach najczęściej dochodzi do ataku dzikich zwierząt na człowieka, niż gdziekolwiek na świecie.

 

Można tak stać, stać i się gapić w nieskończoność.Można tak stać, stać i się gapić w nieskończoność.

 

Skoro o tygrysach. To proszę, abyś wymieniła trzy najbardziej mrożące krew w żyłach miejsca w Azji podczas podróży.

1. Konwój, eskorta Policji w Pakistanie przez tydzień, z uzbrojonymi policjantami.

2. Rezerwat Tygrysa nad Gangesem, gdzie po dwóch tygodniach od naszego noclegu tygrys zabił dwie osoby.

3. Świątynia Małp, gdzie zostałam ugryziona przez małpę. Oczywiście w Indiach.

A najmilsze wspomnienie?

Wigilia u Kurdów, impreza w Zatoce Perskiej z naszymi przyjaciółmi z Iranu, poznanie świetnych podróżników w trasie z Francji i ze Szwajcarii, obiad w New Delhi u rodziny Hindusów, Goa - moment gdy w tak pięknej scenerii oddaliśmy naszą książkę "Kamperem przez świat" do druku! Ale też ta Świątynia Małp gdzie mogłam obcować z dzikimi zwierzętami. Dużo tego, mogę tak wymieniać bez końca ( śmiech… ).

 

Ocenę widoku pozostawiam Wam. Jeśli ktoś odgadnie, co to za styl tych kolumn ( joński, dorycki, koryncki ) otrzyma nagrodę niespodziankę ;)

 

Z zazdrością czytam o tych wszystkich miejscach, a o jakiej destynacji Ty marzysz?

Marzę o wszystkich miejscach, w których mnie nie było ( uśmiech… ) ale chyba teraz najbardziej marzę o Indonezji.

Co jest takiego w podróżowaniu, że w pewnym sensie staje się to Waszym sensem życia?

Podróże uczą, kształcą i rozwijają. To przygoda, która uzależnia jak narkotyk i staje się sensem życia. Stabilne życie już znamy, żyliśmy tak ponad trzydzieści lat i nie chcemy wracać do tamtego życia. Teraz jesteśmy wolni i szczęśliwi. Do grobu nie zabierzemy rzeczy materialnych, zdjęć, czy pieniędzy, ale naszych wspomnień nikt nam nie zabierze.

Wyrzucasz z myśli wszystkie niebezpieczeństwa, czyhające podczas wypraw?

Nie zawsze mi się to udaje. W Indiach nakręciłam się na kobrę ( uśmiech… ). To najbardziej jadowity wąż w Indiach i jeden z najbardziej jadowitych na Świecie. Kobra jest agresywna zarówno indyjska jak i królewska. A jak zaatakuje, to szanse na życie są minimalne. Myślałam o niej dużo w Indiach. Żeby jej nie nadepnąć i w porę zauważyć.

 

Wygląda jak naleśnik, ewentualnie lawasz, pytajcie Aldonę jak coś :)

Wygląda jak naleśnik, ewentualnie lawasz, pytajcie Aldonę jak coś :)

 

Czy to są te specjalne okoliczności, czy kobieca intuicja chcąca zaszaleć i zaryzykować?

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, a najlepszym lekiem na strach jest wyjście ze swojej strefy komfortu i zmierzenie się z lękiem. Niestety nie spotkałam się z kobrą, więc będę pewnie czasem o niej jeszcze myśleć ( uśmiech… ).

Pięknie ujęte. Właśnie to robimy.

Aby tradycji stało się zadość, pochwal się swoimi wymiarami, wzrostem oraz wagą.

To najtrudniejsze pytanie, dlatego, że nie ważę się od lat ( uśmiech… ) i nigdy nie wiem ile mam wzrostu. Ale tak na oko: 174 cm wzrostu i ok. 65 kg. wagi.

A Ty, otrzymałaś od poprzedniczki następujące: Czy jesteś zadowolona z tego co robisz w swoim życiu, czy przynosi Ci to satysfakcję i szczęście. Bo jeżeli nie, to porzuć to i rób to co Ci podpowiada serce, ograniczenia mamy tylko w głowie.

Rzucenie wszystkiego, co nie sprawiało mi satysfakcji było najlepszą decyzją w moim życiu, bo teraz jestem szczęśliwa.

 

Kampermaniak Stay Wild Van Life – dedykowana bluza z kapturem.

Kampermaniak Stay Wild Van Life – dedykowana bluza z kapturem.

 

Proszę jeszcze o słowo na niedzielę, do czytelników.

Może się powtórzę, bo to znane hasło, ale najważniejsze w życiu to robić, to w co się wierzy i co się kocha, wówczas nie przepracujesz żadnego dnia w życiu. Myślę, że jestem tego najlepszym przykładem.

Na koniec zapytam o Kozi Gród – co się stało, że wyruszyliście w wielki Świat z Lublina?

Właśnie mi się przypomniało, odnośnie tych mrożących krew w żyłach sytuacjach, że ja je mam na co dzień na drogach w Azji od Iranu do Indii, każdy dzień własnym autem na tych drogach, z tymi kierowcami to igranie z życiem ( śmiech… ). Ooo, właśnie facet chciał w nas wjechać.

 

Nie wiem co jest dłuższe, palmy, ,czy nogi?Nie wiem co jest dłuższe: palmy, czy nogi?

 

Wracając do pytania: chcieliśmy sobie zrobić przerwę od dotychczasowego życia, byliśmy zmęczeni pracami na etatach i takim życiem. Korki, praca, z pracy, korki, zakupy, wyprowadzenie psa i od nowa, a weekend za krótki by odpocząć od tego wyścigu szczurów. Wyjechaliśmy, nie licząc na nic, nie wiedzieliśmy, co z tego wyjdzie. Chcieliśmy sobie przemyśleć nasze życie, gdzieś daleko od tego świata, w którym się kisiliśmy i być daleko od ludzi.

Wyjechaliśmy na Syberię i wtedy nasz kanał zaczął się rozwijać, potem wylądowaliśmy w Gruzji i w programie Discovery Channel, następnie zakochaliśmy się w Turcji. Wróciliśmy do Polski, założyliśmy działalność i postanowiliśmy dalej się rozwijać w naszej pasji. Żyć i pracować będąc w ciągłej podróży.

A co w takim razie musi się zadziać aby w nim osiąść na stałe i zakończyć te kamperowe eskapady?

Może kiedyś nam się znudzi i kupimy domek na wsi, trudno powiedzieć. Może nie będziemy mieli siły na podróże? A może kiedyś powiemy sobie, to jest to miejsce i tu zostajemy na zawsze. Tylko ciężko tak powiedzieć, jeśli tak mało się widziało i nie ma się porównania, a my w dalszym ciągu mamy więcej takich miejsc, w których nie byliśmy niż byliśmy.

 

Klimat jak nad polskim jeziorem, brakuje tylko dymku z grilla i zapachu rozpałki.

Klimat jak nad polskim jeziorem, brakuje tylko dymku z grilla i zapachu rozpałki.

 

To czym obecnie pachnie Twój/Wasz profil, jakie to są zapachy?

Pachnie kadzidłami indyjskimi. Raz spoconym sandałem zmęczonej podróżniczki ( śmiech… ), która niedawno odkryła, że zdrowy egoizm jest podstawą funkcjonowania szczęśliwej kobiety, a innym razem drzewem sandałowym, świeżymi kwiatami, wolnością i przygodą.

Dziękuję za rozmowę. Jeszcze jestem myślami z tym tygrysem ;)

A zazdrość odwagi ciągle idzie w górę. Jesteście niesamowici.

Ty zostajesz z tygrysem, a ja z kobrą ( śmiech… ).

Dziękuję za rozmowę.

 

Słoń z obowiązkowo zadartą trąbą w górę.

Słoń z obowiązkowo zadartą trąbą w górę.

Stój, bo mamuśka strzela.
Autor: zapachkobiety | Kategorie: wojowniczki  na obczyźnie 
28 czerwca 2023, 20:12

Dzień dobry, jak samopoczucie?

Cześć, samopoczucie dosyć dobre, uśmiech jest na twarzy


Jesteśmy we dwoje, czy Zuzia jest również z nami?

Jesteśmy zupełnie sami ( śmiech… ). Zuzia ponad godzinę temu pojechała do szkoły.

zawsze z rodziną W rodzinie jest prwdziwa siła.


Zanim rozpoczniemy rozmowę, muszę zapytać o malunek na brzuchu, niezniszczalny minionek za kratkami, rozumiem, że to tylko chwilowy malunek na potrzeby foty?

Oczywiście, że tak. Miałyśmy z moja siostrą niezły ubaw kiedy robiła mi ten malunek. Tak bardzo nie mogłam się doczekać rozwiązania. Swoją drogą daleko zaszedłeś w przeglądzie profilu. Ale czekaj, czekaj: mam go na Insta?

Tak, dziękuję za docenienie mojego researchu. Od jak dawna jesteście w Anglii?

Czekaj, niech pomyślę, bo już czasem tracimy rachubę - ile to lat już minęło ( ... ) dziewięć lat minie 7-go października, kiedy mąż nas tutaj ściągnął.

Pierwsze skojarzenie z Cambridge, to renomowany uniwersytet? Zwracałaś w ogóle na to uwagę, przyjeżdżając tutaj?

W ogóle nie.

ćwiczenia 1

Budujemy formę.


Będąc w takim mieście zapewne czuje się akademicki duch?

Oczywiście, mamy wrażenie, że miasto tutaj jest tylko stworzone wyłącznie dla studentów. Tylko pod tym kontem się rozwija. Niestety, naprawdę mało mamy jakiś atrakcji dla dzieci, czy dorosłych takich jak: park trampolin, aquapark itp. Za to mamy ogrom restauracji, kafejek, pubów.


Spoglądając w przyszłość, widzisz swoje córki na takim uniwerku?

Oczywiście! Kiedyś parę osób pytało mnie czemu nie wyprowadzimy się gdzieś dalej od większego miasta. Nawet moja przyjaciółka chciała nas ściągnąć w swoje okolice. Cambridge jednak jest dość drogie. Ale właśnie te uniwerki, są magnesem jako przyszłość dla naszych obu córek. Jeżeli tylko będą chciały studiować na pewno dołożymy starań, aby tak się stało.

Jesteś wspaniałą mamą jeszcze wspanialszej dwójki, przedstawisz nam swoje córy, ile mają lat, co robią w wolnych chwilach?

Dziękuję. Myślę, iż każda mama jest najwspanialszą mamą dla swoich dzieci. Zuzka 12 lat ( w tym roku już 13 ) , Dorcia w kwietniu skończyła 9 lat.
Zuzia w wolnych chwilach uwielbia szydełkować i próbować robić sobie na drutach. Dorcia aktualnie większość reszty dnia po szkole spędza na powietrzu, na placu zabaw z dziećmi z sąsiedztwa. A w wolnych chwilach, także uwielbiają spędzać czas z nami na spacerach, czy przejażdżkach rowerowych.

Czy to dla nich zdecydowaliście się na emigrację?

najukochańsze córkiNajwiększe skarby Ewy i Jarka.


Tak! Zdecydowanie tak. Tutaj życie, jakby to ująć, jest dużo łatwiejsze. Mam wrażenie, że czas płynie wolniej, a ludzie są dla siebie bardziej życzliwi. Nie patrzą na kogoś na wózku jak na jakiegoś kosmitę. Wiesz, mnie mogło w ogóle tutaj nie być z dziewczynkami, gdyby Jarek namówił mnie na przylot na parę dni z Zuzią kiedy Dorcia była w brzuchu aby zobaczyć jak tutaj jest.

Czyli młodsza urodziła się już na Wyspach? Dobrze liczę ( śmiech… ) ?

Nie ( śmiech.. ). Przyleciałyśmy tutaj dopiero kiedy Dorcia skończyła sześć miesięcy.


Na IG tytułujesz się jako: ”mama zuzi na wózku”. To bardzo wymowny login.

Mama Zuzi na wózku tak to brzmiało poprawnie. Tak, to był bardzo wymowny tytuł, od razu wiedziałeś gdzie trafiłeś. Staraliśmy się pokazywać, że można robić naprawdę dużo mając dziecko z niepełnosprawnością. Niepełnosprawność nie tworzy barier, to ludzie je tworzą. Od paru miesięcy profil nazywa się Wanatka wariatka, aczkolwiek u niektórych dalej widać tą starą nazwę.

Jeśli jest to zbyt ciężki temat, to pisz wprost!

Nie, spokojnie - nie mam problemu z tym tematem, czuję, że chcesz o coś zapytać? Może się mylę ale pytaj śmiało ( uśmiech… ).

przemiany 1Metamorfoza 1

To co się stało, że ten wózek jest?

Wózek jest ponieważ Zuzka jest sparaliżowana. Panna Z. urodziła się z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. O samej wadzie dowiedzieliśmy się naprawdę bardzo późno! Wada powinna być zauważona w dwunastym tygodniu ciąży, a została dopiero w trzydziestym drugim przez totalny przypadek.

Lekarz zauważył tylko powiększone komory w główce na USG uspokajając nas, że to się jeszcze wchłonie. Zapytałam niezwłocznie: czy to wodogłowie – powiedział, że nie. Następnego dnia miałam umówioną wizytę u innego lekarza. W razie gdyby, ten co robił mi USG, znowu nie mógł nam udzielić informacji o płci dziecka. Tylko dlatego się zarejestrowałam gdzie indziej, a tamten lekarz natychmiast powiedział, że tutaj jest rozszczep kręgosłupa i to bardzo wysoki, w dodatku wodogłowie.
Wtedy zamarliśmy, byliśmy w totalnym szoku ( ... ).

Przepraszam, zapomniałam jeszcze dodać, że córka jest sparaliżowana od pasa w dół, w sumie jak okazało się po paru latach nie powinna ruszać nawet rączkami.

Czy była nawet najmniejsza szansa aby temu zapobiec?

Mogła być. Gdybyśmy, dowiedzieli się o tym naprawdę dużo szybciej. Wtedy jest możliwość operacji w łonie matki i może nie naprawili by kręgosłupa w 100% ale istniałaby szansa na to aby chodziła. Pewnie nie doszłoby do paraliżu podczas porodu, a wtedy to właśnie następuje. Zuzia w brzuchu naprawdę mocno kopała. Nieźle dawała po żebrach ( śmiech … ).
Powiem Ci tylko tyle, że naprawdę dziękuję temu na górze, że trafiliśmy na wspaniałą panią ordynator, która uparła się, że to ona będzie po urodzeniu operowała Zuzkę. Dzięki niej, Zuzia nie jest ”roślinką”.

przemiana 2

Metamorfoza 2

Rozumiem, że to wszystko ”mogłoby” odnosi się do polskiej służby zdrowia?

Oczywiście!

Domyślam się, że taki zwyczajny dzień jest nadzwyczajny. Z czym musisz się mierzyć poza typowymi domowymi obowiązkami?

Wiesz co, nie myślę w ten sposób. Dla nas to każdy dzień jest zwyczajny jak u każdego człowieka. Faktem jest to, iż kiedy Zuzia była malutka nasze dni kręciły się tylko pod tematem rehabilitacja w domu i u rehabilitanta w gabinecie. Z czasem stworzyła się już tylko codzienność.

Rehabilitacja odbywa się na miejscu, czy musicie podróżować?

Aktualnie, od czasu pandemii tylko w domu i szkole. Wcześniej lataliśmy na turnusy rehabilitacyjne do Polski.

Gdy spogląda się na rodziców doświadczonych takimi sytuacjami, często słyszymy, a co będzie z naszym dzieckiem jak nas zabraknie? Też miewasz takie myśli?

Wiesz co, nie! Wiem, że daliśmy i dajemy z siebie naprawdę dużo, aby Zuzka w przyszłości była naprawdę samodzielna. A jeżeli będzie miała z czymś problem, to na pewno uzyska pomoc.

Na całe szczęście właśnie żyjemy w Anglii. Choć powiem Ci, że zamierzam długo żyć. Jeszcze laską będę machać do niej i mówić: "Wyprostuj się, bo ja Cię wyprostuję."

zaczynamy ćwiczenia

Zawsze kciuki w górze.

Brawo! Kipisz optymizmem. W Polsce ten temat jest mocno poruszany, chodzi oczywiście o pomoc ze strony Państwa, a właściwie jej należyty brak, jak twierdzą protestujący. W jaki sposób wspiera Was Anglia?

Boże kochany, Polska nie daje żadnej pomocy. Totalnie się zgadzam z protestującymi! Powiem Ci tak: mój Jarecki przyjechał tutaj na zarobek i miał wrócić do nas. Po trzech miesiącach powiedział, że on nigdzie nie wraca, że tutaj jest zupełnie inne życie, a w szczególności dla osób z niepełnosprawnościami.

Tutaj naprawdę państwo dużo pomaga. Chociażby, taki wózek dla Zuzki. Tutaj dostajesz go za free, bo dziecko potrzebuje. W Polsce o ile dobrze pamiętam i się nie mylę, wózek jest raz na trzy lata, a jeżeli szybciej wyrośnie to są problemy, bo nie jest tak łatwo wymienić na większy.

Poza tym państwo nie da Ci go za darmo, oczywiście jakieś tam refundację są ale spójrzmy prawdzie w oczy one są śmieszne. Wózek kosztuje nie małe pieniądze. Tutaj jeżeli dziecko potrzebuje specjalistyczne łóżko, łuski ortopedyczne, wózek, czy specjalny podnośnik to po prostu je dostaje, tylko musisz ”chwilę” poczekać.

Ludzie często zapominają, że owszem poza wsparciem materialnym, co jest bardzo ważne. Równie istotne jest wsparcie duchowe, emocjonalne i społeczne, jak to wygląda u Was?

Zgodzę się Tobą, choć pierwszą myślą były rzeczy materialne, bo to one są pierwszej potrzeby. Jeżeli chodzi o wsparcie, to można tutaj uzyskać pomoc psychologów dla dziecka jak i dla rodzica bez najmniejszego problemu. W szkole też są naprawdę bardzo pomocni supportując nas w każdy sposób w jaki tego potrzebujemy. A także pokazując, że może być jeszcze bardziej samodzielna niż jest. W szkole ma osobę, która jest przy niej lub w pobliżu, w razie gdyby Zuzia potrzebowała pomocy.

minionekUwolnijcie Minionka.


Przepraszam jeśli to będzie zbyt trudne pytanie ale, zaznajamiając się z tym tematem, czytałem, że początkowy etap po narodzinach jest najcięższy. Do tego stopnia, że rodzicom trudno jest zaakceptować taki stan rzeczy – potwierdzasz?

Tak, w szczególności, gdy przez większość ciąży myślałeś, że urodzisz zdrowe dziecko. To bardzo trudny etap w życiu. Osobiście nie mogłam pogodzić się z taką diagnozą. Bardzo dużo płakałam, pytałam: dlaczego to nas spotkało?

Ale jeżeli masz kochającą i wspierającą rodzinę, a w szczególności męża, jesteś w stanie powstać z popiołu! To właśnie mój mąż mną wstrząsnął w dosłownym tego słowa znaczeniu! Mówiąc, że właśnie u nas i w naszej rodzinie będzie jej najlepiej! My zrobimy wszystko, co tylko możliwe aby nasze dziecko miało jak najlepiej. Będzie rehabilitowane i zadbane, będziemy dawać wszystko czego będzie potrzebowała! U nas będzie jej najlepiej, los tak chciał, najwidoczniej, tak miało być, Ewka! Więc przestań płakać i rozmyślać, teraz trzeba nabrać siły aby później móc działać!

Jak widzisz otrząsnęłam się szybko, aczkolwiek późniejsze pobyty w szpitalu i badania non stop, dawały ostro po psychice. Gdy lekarka robiąc badanie USG, obwiniała ciebie za to, że dziecko urodzisz chore. Zero empatii, serio, więc nie dziwię się ,że czasami ktoś nie daje rady. Nie potrafi sobie poradzić z tą myślą. Ja mam to szczęście, że mam zajebistą rodzinę.

Widzisz zbiórki na leczenie dzieci w USA, łzy bezsilności w oczach tych rodziców, jakbyś ich wsparła z perspektywy rodzica, który to przeszedł i z tym żyje oraz mierzy się codziennie?

Na pewno dobrym słowem, przytulaniem, wysłuchaniem, jeżeli tylko bym mogła . Wiesz, my jednak jakby nie patrząc nie mamy tak źle. Czasami widzę tych rodziców walczących z nieuleczalną chorobą swojego dziecka, to jest najgorsze. Z całą pewnością, wsparłabym także nadzieją.


Zostawmy już ten temat. Widzę, że kosztuje Cię to bardzo wiele. Ok?

Jeżeli tak uważasz. O co chciałbyś jeszcze zapytać?

Chcę dopytać o tego postawnego pana zwanego mężem. Z fotek odbiera się Go jako idealnego męża i tatę.

Ha, ha ok. Wiesz dlaczego? Bo jest moim ideałem, a także najlepszym przyjacielem i najwspanialszym tatą. Za nas oddałby wszystko. Oczywiście jak każdy ma swoje wady i zalety ale wszystkie akceptuję.


Mam nadzieję, że jak Jarek, to przeczyta, nie będzie słał żadnych sprostowań, przybliżysz nam czym się tutaj zajmuje i jak poukładał sobie życie tu, bo to, że jest głową domu, to bardziej niż widać.


Tak, oczywiście role trochę nam się pozmieniały po wyjeździe z Polski i to on w szczególności jest głową rodziny, a ja szyją, która steruje. Wiesz, aktualnie krótko mówiąc jest taxi driverem. Wcześniej pracował w restauracji, później w między czasie zmniejszył ilość godzin i zaczął jeździć na skuterze na Deliveroo i Uber. W Polsce także są podobne firmy rozwożące jedzenie z restauracji, czy zakupy ze sklepów, nie pamiętam jak się nazywają. Zaczął to robić, bo chciał właśnie w ten sposób przygotować się do bycia kierowcą. Tak aby wiedzieć i znać dokładne lokalizacje ulic, College, puby itd. Przy okazji wciągnął mnie także w skuterową pracę.

rodzinnieChleba i soli nie było, były kwiaty.


Zostawmy już zatem w spokoju tego dżentelmena. Jak tak przeglądałem Twój profil, to jest w nim mnóstwo uśmiechów, żartów, wygłupów. Nie ma takiego typowego przygnębienia i oczekiwania na wyrok? Dobra mina do złej gry?


Właśnie nie ma przygnębienia, a w codziennym życiu wiadomo kiedy mamy jakąś gorszą informację lub coś tam pójdzie nie po naszej myśli, to nie będziemy się śmiać. Czasem się podłamiemy ale przegadamy sobie wspólnie i szukamy rozwiązania. Generalnie oczywiście właśnie jesteśmy tacy stuknięci wariaci ( śmiech… ).

Życie bierzemy pełnymi garściami, uwielbiamy sobie żartować i się wygłupiać. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Pewnie myślisz, a pieprzy farmazony na pewno tak nie jest ale wierz mi, że właśnie u nas nie ma nigdy dobrej miny do złej gry. Kiedy jesteśmy przygnębieni, to widać to po nas od razu ale myślę że jak u każdego człowieka czasem bywają takie dni.
Dla nas osobiście choroba Zuzki nie jest jakimś tam wyrokiem. Wiesz, jej nogami jest wózek i działa to u nas naprawdę normalnie. Nawet w szkole nauczyciele często mówią o dziewczynach, że one takie zawsze uśmiechnięte i to bardziej niż inne dzieci. Cieszymy się życiem oraz tym, że mamy siebie, a razem nam najlepiej.

Kolorowych kanapek na profilu też nie brakuje, aż zgłodniałem ( śmiech… ).

Oj tak, lubię czasem pokazać jak można coś fajnie i smacznie zjeść.

A jeśli o jedzeniu, to - gdybyś miała ocenić procentowo, to jakie proporcje decydujące o utracie wagi są w diecie i ćwiczeniach? 50 na 50?

Myślę że dużo zależy od naszej głowy, a także naszego organizmu, bo jeżeli wyniki krwi będą takie sobie, to nam się to po prostu nie uda. Później dopiero jest dieta i wprowadzenie ćwiczeń. Jedno z drugim jest połączone ale niekoniecznie przy odchudzaniu najważniejszą potrzebą jest ćwiczenie, to wszystko zależy od konkretnej osoby.

Widzimy mnóstwo ćwiczeń na Twoich fotach i filmach, czym to jest spowodowane?

Oj, było tego mnóstwo. Jednak od ponad dwóch lat jest ich dużo mniej. W sumie teraz to nawet prawie w ogóle, ale zamierzam wrócić do jednego i drugiego. Pewnie już bez takiego ”schizowania” jak kiedyś. Wiesz, zaczęłam ćwiczyć bo po prostu chciałam schudnąć, a z czasem to już była moja codzienność.

Kiedy się spociłam, czułam te wszystkie endorfiny w moim ciele, mnóstwo siły, uwielbiałam ten stan. Chciałam także motywować innych. Z czasem czułam się ciut gorzej. Ćwicząc przybrałam ponad dziesięć kilogramów i zrobiłam badania. Okazało się, że mam insulinooporność i nie powinnam mieć tak dużej aktywności. Lekarze mówili, że powinnam ćwiczyć tylko trzydzieści minut, bo później to idzie właśnie w odwrotnym kierunku. I zamiast chudnąć, tyjesz. Ja po pół godzinie się dopiero rozkręcałem, więc po prostu odpuściłam.

A już myślałem, że tylko po to aby cyknąć fotę z Qczajem ( śmiech… ).

Ha, ha dobry jesteś! Oj tak z Qczajem uwielbiałam ćwiczyć i nawet powiem Ci, że wygrałam metamorfozę i na platformie Qczaja mogę także sama ze sobą poćwiczyć.

z QczajemTrzecia droga – czyli Qczaj team.

Polska jest podzielona na treningi z Lewandowską i Chodakowską. Ty wybrałaś ”trzecią drogę”.

Trzecią i myślę że najlepszą ( śmiech… ).

Insta jest dla wielu osób takim pamiętnikiem, gdzie mogą uchwycić swoje ważne chwile z życia. Zgadzasz się z tym?

Zgadzam się. Uchwycić fajne i ważne chwile, a także się nimi podzielić z innymi ale wiesz, że dla mnie to też jest fajne miejsce, na poznanie naprawdę super ludzi.

Muszę o jeszcze coś dopytać. Charakterystyczny u Ciebie tatuaż na szyi, piramida z wtopioną różą, cóż to za symbol?

Wiesz, nie myślałam nad symboliką tego tatuażu, po prostu widziałam to w mojej wyobraźni i poszłam do mojego tatuatora. Naszkicował wzór, spodobało mi się i zrobiliśmy to. Aczkolwiek różę naprawdę lubię, mam je trzy na ciele. Symboliką róży jest miłość, piękno, nadzieja i odwaga. A ja, właśnie taka jestem ( uśmiech… ).

Mam tylko nadzieję, że nie było to w oryginale ”oko opatrzności”, ale nie wyszło i zostało zastąpione kwiatem ( śmiech… )?

Nie ( zawstydzona… ).


Zbliżamy się do końca, więc poproszę o to, abyś opowiedziała nam o zapachach na Twoim profilu. Czym/kim pachnie Ewa na Insta?

Radością, szczerością i miłością.

Odważnie o wszystkim opowiadasz, mam wrażenie, że bezkompromisowo. Pochwal się nam swoim aktualnym wzrostem, wagą oraz wymiarami. Jeżeli tylko chcesz, to z dumą, również efektami swoich ćwiczeń i starymi ”danymi”. Z ilu na ile? ( śmiech… ).

Ha, ha ( uwierzcie mi na słowo zwrotów ”ha” było znacznie więcej – red. ). Padłam. Rozbawiłeś mnie.

Wierzę, że powstaniesz.


słynna dziara

 Tak wygląda słynna dziara.

 

Stare dane, oj dawno ich już nie ma, po naszych remontach domowych, pewnie na jakimś śmietniku uległy degradacji. Aktualnych nie znam, serio.

Rozumiem, że nadal rośniesz i redukujesz wagę, a przy zakupach bielizny, stosujesz metodę "na oko".

Ha, ha, dokładnie tak, a tak szczerze, to ciuchy rozmiarowo kupuję angielskie czternastki.
( Kilka godzin później ). Specjalnie dla Ciebie wpadło szybkie mierzenie: 114/96/110, przy wadze: 96kg, a wzroście 168 cm. Choć w dowodzie jest zaokrąglone do 170 cm ( śmiech… ).

Twoja poprzedniczka, przesyła Ci następujące pytanie: Co robisz tylko i wyłącznie dla siebie, nie zważając na innych?

Odpoczywam! Mam takie dni, że tego potrzebuje i może się walić oraz palić, mnie nie ma. Także kiedy spędzamy wspólnie czas z dziewczynami, dzwoni telefon, a niech dzwoni - oddzwonię później. Teraz mam ważniejsze sprawy i tego samego uczę moje dziewczyny.

Aby tradycji stało się zadość poproszę jeszcze o słowo na niedzielę, do naszych czytelników.

Kochajcie się i nie bójcie się brać życia garściami. Żyjcie tak abyście na starość mogli powiedzieć zajebiste miałam to życie!

Dziękuję za rozmowę i cierpliwość oraz za dwudniową przeprawę z moimi pytaniami.

Cała przyjemność po mojej stronie, pisało się na serio fajnie. Mimo, że miałam obawy. Odpowiesz mi teraz, Ty na dwa pytania?

Z przyjemnością.

Co Cię w życiu uszczęśliwia?

Moje dzieci i rodzina.

A także jak wpadłeś na mój profil, jak go znalazłeś?

Robiłem research po słowach kluczowych, w dodatku mamy wspólnych folołersów.

Dziękuję za odpowiedzi. Pozdrowienia dla Ciebie i Twojej rodzinki, a także dla czytelników Twojego bloga. Pssss... nie bójcie się Go, On naprawdę nie gryzie.

wypoczynek

Relaks na trawce.