Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kategoria

Sensualne


Dirty dancing rodowitej Krakowianki
Autor: zapachkobiety | Kategorie: wojowniczki  sensualne 
Tagi: #taniec #poledance #  
08 lipca 2023, 17:59

Powitanie lata.

Powitanie lata.

 

Dzień dobry, jesteś z Krakowa?

Dzień dobry, tak rodowita Krakowianka ze mnie :)

Cracovia, czy Wisła?

O nie, nie idę w to! Wystarczy mi już mój nastolatek, ogłupiony tymi pytaniami ostatnio. Gołąbek pokoju to ja.

Dobra odpowiedź ( śmiech… ). Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę?

Strasznie dawno temu mnie zaczepiałeś, więc niespecjalnie ;)

Od 10 kwietnia, już trochę minęło, ani ja, ani Ty nie poddaliśmy się i oto wchodzisz cała na biało.

Biały ten gołąbek ;) Rozmawiasz z tak ciekawymi dziewczynami - gdzie w tym ja?

Początek rozmowy i już mam z Tobą problem, masz tak bogate BIO, że nie wiem z kim mam do czynienia?

Z Agnieszką :) z rodziną i kupą zainteresowań.

Wypierasz się bycia blogerką i modelką. Dlaczego?

O to dobre pytanie. Nie lubię mówić o sobie w postach, a Instagram kojarzy mi się typowo ze zdjęciami. Fakt niektóre dziewczyny piszą fajne teksty, ja chyba nie mam na to czasu. Poza tym gdzieś tam wyrosłam już z mentorstwa. Chyba tak, to można ująć. Modelką nie jestem - odwaliło mi na starość aby trochę facjaty i ciała pokazać :)

Piszesz tak barwnie, że tę czereśnię, prawie przez monitor czułem ;)

To raczej była kwestia zdjęcia ;) jedno z pierwszych ”sensualnych” długo ukrytych w telefonie.

A tak poza długą listą hasztagów - wolisz tworzyć, czy być ”tworzywem”?

Uwielbiam tworzyć! Mam duszę artystki i trochę mniej talentu ( śmiech… ).

Charakterystyczna dziewczyna.Charakterystyczna dziewczyna.

 

Właśnie, a co do fotomodelki, to pewnie słyszałaś to już wiele razy ale ”zaprawę” masz ( uśmiech… ).

Tak, kilka razy proponowano mi sesje, ale wiesz moja uroda jest taka, że jednym się bardziej podobam, a innym w ogóle. Taka charakterystyczna dziewczyna ze mnie.

Marzenia o wybiegu i sesjach, pozostały marzeniami?

Nie, ja nigdy o tym nie marzyłam ( śmiech… ). Oj, dobra może przez sekundę będąc nastolatką. Choć teraz myślę, że dziwnie to brzmi patrząc na mój profil.

Znam kilka dziewczyn działających w branży, narzekają na jedno. Szuflada do jakiej są wrzucone jest ponoć straszna. Nie bałabyś się takiej łatki – ładna ale pewnie niezbyt rozgarnięta?

Nie, akurat raczej nie przejmuję się zdaniem innych, życie jest zbyt ciężkie żeby dokładać sobie jeszcze zgryźliwe opinie innych.
Z resztą teraz też spotykam się z rożnymi reakcjami jak mówię. że ćwiczę PD.

A jest coś, czego nigdy nie zrobisz lub na co się nie zgodzisz?

No proszę Cię, oczywiście, że jest pełno takich rzeczy, ale o jaką sferę życia pytasz?

Rozmawiamy luźno, co Ci przyszło pierwsze do głowy lub chowasz to na dnie swoich myśli?

Ach, pierwsze co, to pomyślałam o sesjach i tu wiadomo, nie zrobiłabym nic co naruszyłoby mój kręgosłup moralny lub skrzywdziło kogoś z moich najbliższych.
Uff wybrnęłam ( śmiech… ).

 

Uczciwością i pracą, ludzie się bogacą. Uczciwością i pracą, ludzie się bogacą.

 

Jedziemy dalej: szalona dziewczyna. Jak to scharakteryzujesz? Zajadasz się tymi czereśniami, tylko gdy nikt nie patrzy, czy oznaką krejzolstwa są różowe imbusy i kombinerki ( śmiech… )?

O proszę jaki piękny research ( śmiech… ).
Szalona, bo staram się korzystać z życia, moja dewiza to carpe diem. Lubię smakować nowych rzeczy i dobrze się przy tym bawić. Różowe imbusy, to moja codzienność ( uśmiech… ) Zawodowo sprzedaję męskie zabawki, no może w innych kolorach.

Pracujesz w ”Castoramie dla kobiet” ;) ?

Bingo, ale mniej sieciowo!

O PD już się tyle nagadałem z Twoimi koleżankami, że chyba temat został wyczerpany? Chociaż przekonaj mnie, że tańce na rurce są wyjątkowe i dlaczego?

Nie zamierzam, po prostu, spróbuj. Tak, faceci też ćwiczą ;) Wyjątkowe dla mnie jest to, że w końcu trafiłam na ”mój” sport i czasem muszę wydrzeć te parę godzin dla siebie - warto!

Wiem, widziałem panów w akcji - dziękuję - postoję ;) Przeglądałem ostatnio oferty kursów tańca i tam nie uczą już instruktorzy po szkole i z doświadczeniem. Teraz w modzie jest aby zajęcia prowadziły ( z całym szacunkiem ) dziewczyny, które dotarły do drugiej, czy trzeciej rundy U CAN DANCE.

Nie wiem, ja tam wole pomęczyć się i spocić na siłowym PD, choć na Exotic PD też czasem przyczłapie ( to ten taniec na koturnach (buty)) – Agnieszka nie doceniła mnie, bo wiem co oznaczają i czym są koturny ( śmiech… ). No i nie czytała poprzednich rozmów. Gina już się tymi tańcami chwaliła, więc nie czuję się ”zagięty” ( przyp. red. ).

 

Rurka bez kremu ;)

Prawdziwy "Dirty dancing".

 

Nie mam tyle kasy aby się procesować z nimi, więc odpuszczę temat ;)

Aaa, czyli celebrytki bez techniki?

Jedno Twoje foto, muszę przyznać, robi robotę. Na koniec rozmowy, powiem Ci o jakie mi chodzi.

Koniec rozmowy? Dobrze, ale które? ( śmiech… )

Cierpliwość – minus trzy ( śmiech… ). W kolejce czeka jeszcze miłośniczka książek. Co polecisz do kartkowania w podróży?

Miłośniczka książek, to przede wszystkim. Korci mnie żeby zmienić zupełnie profil na Insta z obecnego na mola książkowego ;) Poza tym książki się czyta, a nie kartkuje ( śmiech… ).

Zadziora z Krakowa zwraca uwagę starszemu, szczyt ( śmiech...).
Stephen King, ostatnio próbowałem przebrnąć przez Mercedesa ale targi pracy mnie pokonały ( śmiech… ) Za co Go cenisz i lubisz?

Kinga kocham :) za gawędziarstwo, historie trzymające w napięciu, świetnie odmalowane postaci i magię - jak go czytam jestem w innym świecie.

 

Zakochana w Kingu.Zakochana w Kingu.

 

Cieszę się, gdy ludzie czytają, nawet takie elektroniczne jak Ty ( śmiech… ) ale nic nie zastąpi prawdziwych stron i tego zapachu biblioteki. Tej pani w okularach, doradzającej wybór książki także ( pozdrawiam ).

Tak, tak znam takie, które mówiły, że nigdy ebooka do ręki nie wezmą, a teraz nie mogą się z nim rozstać ( śmiech… ) A już tak całkiem serio, to papierowe też mam. Ostatnio kupiłam wielką antologię Rolanda Topora.

Ucieknę zatem spod topora ;) Co Cię napędza w życiu, oprócz książek?

Hmm, wiadomo góry :) poza tym podróże, sztuka, smakowanie życia, dobre filmy no i ( … ) ludzie ( uśmiech… ).

A już myślałem, że to jednak #sensualna_sobota ( uśmiech… ).

Ha, ha, teraz #zmysłowy_poniedziałek ;)
Lubię wyzwania z pieprzykiem, to prawda

W czym takie wyzwania pomagają kobiecie takiej jak Ty?

Hmm, nie ujęłabym tego słowem pomagają, bardziej co mi dają? Tak naprawdę nie pomagają w niczym. Akurat akceptuję siebie w stu procentach, mam też do siebie spory dystans, zwieńczony poczuciem humoru ;)
A co mi dały? Wspaniałe znajomości damskie i kilka fajnych męskich, sporo zdjęć penisów ( żart – uśmiech… ) no i parę adresów do ”Suggar daddies” ( podstarzały lowelas – przyp. red. ).

 

Sensualna oliwka.Sensualnie rozmyte koła.

 


Pytam o to, ponieważ rozmawiając z dziewczynami i oglądając foty, widać w Was takie poważne podejście do tematu. Wam się po prostu chce. To nie jest takie casualowe.

Tak. U mnie to jest podejście z zupełnie innej strony - większość zdjęć robię sama, bo mam jakąś wizję, więc traktuję to jako wyzwanie typowo artystyczne.
Potem sama obrabiam zdjęcie, żeby było takie jak chcę. Druga kwestia powagi, to fakt ”przełamania się”. Moje zdjęcia najpierw lecą do przyjaciółki, która ocenia, czy nie są zbyt mocne. Potem myślimy, czy nie obraziłam uczuć bigotek i zdjęcie ląduje na profilu ;)

Widać, że dokładacie starań do tych zdjęć, wiele ujęć, pewnie grafiki też, no i fabryka pomysłów pod względem uchwycenia tematów.

Tak, no takie z nas niespełnione artystki, które znalazły sobie swoją przestrzeń w necie :)

A moim zdaniem, to co jest najważniejsze: organizujecie spotkania, kumplujecie się, pomagacie sobie. Da się to odczuć?

Tak, dziewczyny trzymają się razem, spotykają. Ja, to bardziej dzikus jestem ( uśmiech… ).

Jesteśmy coraz bliżej szczytu emocji dzikusie, a przecież Ty jesteś fanką wspinaczek i łażenia po górach.

No i w górach najbardziej cenię samotność i walkę sama ze sobą.

 

Zdobywczyni każdego szczytu.Zdobywczyni każdego szczytu.

 

Nawet jak trzeba wstać o piątej rano z plecakiem?

Bez problemu, ranny ptaszek ze mnie.

Nigdy nie zrozumiem ludzi, wstających rano w wakacje, tylko po to aby iść w góry i zdążyć przed turystami w japonkach chcących sobie zrobić fotki z widokami i wrzucić na Insta.

Nie idę w góry tak wcześnie po to żeby zdążyć przed innymi. Szlaki w Tatrach są dość długie, więc im wcześniej się wstanie tym więcej czasu na marsz. Widać, że to nie Twoja pasja ( uśmiech… ).

O kobietach w rodzinie zwykle mówi się córeczka tatusia, potwierdzasz?

Zdecydowanie, choć z żalem przyznam, że do taty się już nie przytulę ale widzę relacje mojego męża z córką ( wzruszona ).

< chwila na ogarnięcie łez >

Ok. przepraszam, nie wiedziałem.
To jak to się przejawiało, zamiast lalkami, bawiłaś się w garażu tymi imbusami z fotki ( śmiech… )?

Śmiej się, ale uwielbiałam wycieczki z nim do sklepu narzędziowego :) A tak serio, moje wykształcenie jest na zupełnie innym biegunie, niż narzędzia. W tym żelastwie znalazłam się przypadkowo i … polubiłam.

To kim jesteś z zawodu?

Nauczyciel jęz. polskiego ( uśmiech… ).

 

Pani profesorPani profesor.

 

Kolejna esesmańska błyskawica jak mawia prezes ;)
Zostały nam jeszcze koty, jesteś kociarą?

Błyskawica Ziggiego S ;)
Tak, kocia mama to ja :) Z resztą kocham wszystkie zwierzaki. Aktualnie, chomik na pokładzie.

Ojej, ale nie wpisujesz się w ramy pani z kotkiem lub dwoma, w starym swetrze, ze szklanką herbaty w koszyczku i niedopalonym papierosem ( śmiech… ).

Ha, ha, no nie to prawda ( śmiech… )

Udowodnij!

Dowody masz na profilu. Ani mleka, ani kotów, ani starszej pani ( uśmiech… ).

To powiedz nam jeszcze dlaczego brunetki chcą być blondynkami, a blondynki brunetkami?

Nie wiem, mąż najpierw zgłaszał zażalenie, a teraz się cieszy ( żenił się z brunetką ).

A Ty jaki kolor wolisz?

Wolę być sobą, a kolor włosów jest nieistotny ;)

Twoja poprzedniczka zadała Ci następujące pytanie: Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?

Czuję się szczęśliwa jak moi bliscy są spokojni, a ja mogę realizować moje pasje.

Czym i kim pachnie Twój profil?

Mój profil pachnie kobietą dojrzałą i spełnioną, z kroplą perfum Lancome.

 

A Ty, w jakiej pozycji czytasz?A Ty, w jakiej pozycji czytasz?

 

Pochwal się swoimi wymiarami oraz wzrostem i wagą.

Wzrost 168cm, waga 60kg, a wymiary nie wiem … zmierzę się i podeślę. 85-68-92. A to do katalogu? ( śmiech… )

Tak, Julia ( Roberts – przyp. red. ) prosiła o wymiary.

A spoko, pozdrów, lubię: Módl się, jedz i kochaj z nią ;) Czy jakoś tak? Pewnie poplątałam tytuł ( śmiech… ). ( Jedz, módl się, kochaj (2010) reż. Ryan Murphy – przyp. red )

A nie, Pretty Woman?

Nie! Bliżej mi do dojrzalej Julii.

Poprosimy o słowo na niedzielę, dla wszystkich czytelników.

Słowo na niedzielę: Naprawdę, jaka jesteś, nie wie nikt…
Pogadaliśmy, pobajdurzyli, polali wodę, kilka razy wyprowadziłam redaktora bloga na manowce, ale wyszłam z walki zwycięsko. Czy coś więcej o mnie wiadomo, tego nie wiem ( śmiech… ).

Było mi niezmiernie miło WRESZCIE Cię poznać i porozmawiać, masz jakieś życzenie wobec mnie ( śmiech… )?

Mnie również było bardzo miło, okazało się że fajnie się z Tobą gada:) A życzenia, nie, chyba nie :)

PS. A magiczne foto, to: szach-mat.

 

szach mat

Prawdziwy szach i mat.

 

( Odpowiada po godzinie spędzonej zapewne na skrolowaniu swoich zdjęć ).
Marcin! Które to foto, bo dalej znaleźć nie mogę!

Mam nadzieję, że to foto zostanie podesłane, bo umieszczę je na koniec rozmowy jako klamra spinająca naszą rozmowę ;)

Aaaa, tooo. O kurczę. Dobrze, poszukam - pewnie mam w telefonie. Faktycznie magiczne ( śmiech… ).

Ale to na serio Ty? Można coś takiego nogami zrobić ( śmiech… ).

Ja, a kto? ( śmiech… ) A wiesz, że dwa razy ukradli mi zdjęcia z konta i bezczelnie laski udawały, że to one?
To trochę fejk, po prostu odpowiedni kąt robienia zdjęć.

Jeśli dobrze widzę, to obie stopy są oderwane od podłoża, to jest wielkie joł.

Są, ale niestety nie w pełnym szpagacie, bo jeszcze nie umiem w szpagaty ( śmiech… ).

Tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, fajnie czasem pogadać o sobie ;)

 

Nie tylko KrakówNie samym Krakowem człowiek żyje.

 

Obieżyświat ze Szczecina
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  sensualne 
10 czerwca 2023, 18:59

Obieżyświat ze Szczecina.

 

Dzień dobry, dlaczego tak długo kazałaś na siebie czekać?

Byłam na małym urlopie w moim rodzinnym Szczecinie, a poza tym troszkę bałam się wywiadu z Tobą ( śmiech… ) ale myślę, że nie gryziesz i z chęcią czytałam pozostałe rozmowy, fajnie je prowadzisz, więc stwierdziłam, że raz się żyje.

 

Ok. To na start, niech będzie neutralne pytanie. Zaczniemy niejako na rozgrzewkę od pytania naszych poprzedniczek, także masz zaszczyt odpowiedzieć na oba:
Pierwsze: Gdybyś mogła cofnąć się w czasie, czy byłoby coś co chciałbyś zmienić w diametralny sposób?

Tak, zdecydowanie. Zmieniłabym na pewno kierunek studiów, bo gdy przyszło mi wybierać zupełnie nie wiedziałam co chce w życiu robić ( uśmiech… ). Studiowałam Europeistykę ale to zupełnie nie była moja bajka - studia skończyłam ale nie przepracowałam ani jednego dnia w swoim zawodzie. Pozostałe rzeczy zostawiłabym takimi jakie są - nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystkie doświadczenia, nawet te złe czegoś nas uczą.

 

Drugie: Masz możliwość wyboru jednej super mocy, co to będzie i dlaczego?

O kurczę, ciężkie pytanie. Może zabrzmi to trochę jak z wyborów miss świata ( śmiech… ) ale chciałabym mieć moc leczenia wszelkich chorób. Na wiele rzeczy w życiu mamy wpływ, w tym wypadku jest inaczej, a jeśli zdrowie szwankuje, to wtedy nie liczy się nic innego.

 

Od jak dawna jesteś w Szkocji?

Od jakichś 14 lat. Szczerze, to nigdy nie planowałam życia tutaj. Głównie przez wizerunek Szkocji jaki miałam w głowie, to zielone górki i pasące się owieczki ( śmiech… ), a mnie zawsze ciągnęło do wielkich miast. Jednak wyszło - jak wyszło i bardzo się z tego cieszę, bo zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia.

 

morza szumUwierzyłem na słowo, że to A. robiąca za falochron.

 

Kto lub co Cię tam przywiało?

Przypadek. Zanim tu przyjechałam mieszkałam w Nowym Jorku, wiec sam rozumiesz, że to była ogromna zmiana. Jednak moja rodzina bardzo nalegała bym wróciła do Europy, a i ja tęskniłam za nimi bardzo. Będąc jeszcze w Stanach wysłałam maila do mężczyzny, z którym od wielu lat łączyła mnie dość burzliwa relacja - zawsze bardzo ciągnęło nas do siebie ale przez wiele lat mijaliśmy się bo zawsze coś stało na przeszkodzie. Z resztą na początku naszej znajomości nie lubiliśmy się jakoś mocno. Maila wysłałam w ciemno, nie wiedziałam nawet, czy mam dobry adres i czy on kiedykolwiek go odczyta. Odczytał - okazało się, że kilka lat wcześniej przeniósł się do Szkocji i zaprosił mnie do siebie i tak już zostałam. Jesteśmy małżeństwem już od ośmiu lat, mamy dwójkę dzieci, także fajnie, że ten mail nie zginął gdzieś w spamie.
Ot, takie szkockie love story ( śmiech … ).

 

Jednak najpierw była Szwecja.

Tak. Pewnego lata wraz z przyjaciółką dostałyśmy ofertę sezonowej pracy w Sztokholmie, a że wakacje zapowiadały się bardzo słabiutko spakowałyśmy walizki i oznajmiłyśmy rodzicom, że jedziemy do Szwecji na dwa miesiące. Rodzice nie chcieli nas puścić zwłaszcza, że nie były to jeszcze czasy wszechobecnego Internetu ale my się uparłyśmy i postawiłyśmy na swoim. Była to najlepsza decyzja, którą diametralnie wpłynęła na całe moje późniejsze życie.

 

Mam nadzieję, że nie była to podróż jak w filmie ”300 mil do nieba”.

Szczerze nie widziałam tego filmu więc ciężko mi się odnieść - warto obejrzeć?

 

Dwa obliczaDwa oblicza, w rozmowie wyczułem, że tych drugich jest znacznie więcej.

 


Klasyka, koniecznie nadrób zaległości, zwłaszcza ostatni scena z rozmową telefoniczną. Zimni wikingowie, tak odbierasz Skandynawów?

Nadrobię, obiecuję ( śmiech… ). A co do zimnych Wikingów - i tak i nie. Szwedzi na pierwszy rzut oka wydają się bardzo mili i przyjaźni jednak po bliższym poznaniu można wyczuć chłód i dystans.

 

Potem USA, wymiana studencka, czy zarobek tam Cię pokierowały, a może rodzina?

Moja koleżanka wyjeżdżała tam co roku na wakacje i opowiadała nam dużo historii o „American dream” ( śmiech… ), a że miałam daleką rodzinę gdzieś w okolicach Detroit, to wizę dostałam bez większych problemów. Pojechałam tam z tą samą przyjaciółką, z którą mieszkałam w Szwecji na całe wakacje. Nowy Jork tak nas oczarował, że postanowiłyśmy przeprowadzić się tam na jakiś czas.

 

To już na serio inny świat, dlaczego tam nie zostałaś, przecież NY brzmi kosmicznie dla Polki.

Jest to zdecydowanie jedno z moich miejsc na Ziemi i zostawiłam tam kawałek serducha. Jednak odległość od rodziny i brak zielonej karty, bez której byłoby ciężko cokolwiek budować sprawił, że wróciłam do Europy.


Prawdziwy obieżyświat ( śmiech… ). Piszesz o sobie twórca cyfrowy, czyli miłośnik zabaw aparatem, pozowaniem i obróbką grafiki, tak?

Dokładnie tak, uwielbiam wyżyć się kreatywnie ( śmiech… ). Bez tego nie jestem sobą, a fotografia, rysunek, tworzenie grafik daje mi taką możliwość. Kocham tworzyć w każdym znaczeniu tego słowa - to u mnie rodzinne ( uśmiech… ).

Przez jakiś czas pracowałam jako: Social Media Manager. Jednak wypaliłam się w tym bardzo szybko i odpuściłam.

 

Rozmawiamy o Wyspach i kreatywności, ale w Twoim profilu nie brakuje Szczecina, serio to takie rajskie miejsce?

Szczecin - oj tak! Dla innych pewnie miasto jak każde inne, jednak ja znam tam prawie każdy zakamarek i każdą uliczkę, mam tam swoje miejsca i ”swoich” ludzi. Kocham stare kamienice jakich w Szczecinie nie brakuje. Zawsze jak jestem w Szczecinie robię sobie taką ”randkę” sam na sam ze swoim miastem. Zostawiam dzieci mamie i wyruszam rano bez większego planu. Tylko czekam gdzie mnie poniesie i jakie nowe miejsca odkryję tym razem.

 

brama kawaSzczecin / żeby nie było, że spożywam napój w bramie ;)


Dla mnie pierwsze skojarzenie, to stara podkowa zwana stadionem Pogoni, film Młode Wilki, no i architektoniczna perła, czyli Filharmonia.

( Śmiech… ) tak, Młode Wilki, oglądałam wiele razy, stadion w końcu odremontowany, a Filharmonia to zdecydowanie wizytówka naszego miasta. Zapomniałeś o Paprykarzu, pasztecikach i frytoburgerach ( śmiech… ) - wielu ludzi z tym właśnie kojarzy Szczecin. Ja zawsze śmieję się, że Szczecin, to nie tylko miasto ale i stan umysłu i coś na pewno w tym jest. Byłeś kiedyś?


Byłeś ( śmiech… ). Paprykarze !!! Taaak :) Zanim pogadamy o życiu, to wspomnij jeszcze coś dobrego o SSgangu, dziewczyny na bank się ucieszą ( śmiech… ).

Wyzwanie SS było naprawdę zajebistym doświadczeniem! I mimo, że już się zakończyło to przyjaźnie, które dzięki niemu nawiązały się trwają do dziś i często przenoszą się z wirtualnego świata do realnego życia. Mamy taki swój czat, na który obowiązkowo zaglądam kilka razy dziennie - każda inna, każda absolutnie wyjątkowa. Cieszę się, że je odnalazłam w zakamarkach ”instaswiata”. Rozmawiamy o wszystkim, nie ma tam tematów tabu, nie ma ocenienia - taki prawdziwy ”girl power”.

 

Elite Model Look

Znowu kwiaty, znowu dziara, znowu Elite Model Look ;)

 


Wyjaśniam, że tę rozmowę planowaliśmy od dawna i dopiero teraz udało się spiknąć – dlatego jesteś jak Ostatni ”SS” Samuraj ( śmiech… ).

( Śmiech… ) biorę, to na klatę. Choć myślę, że jest jeszcze kilka dziewczyn, z którymi chętnie byś porozmawiał.


Spikniesz mnie z nimi do drugiego sezonu moich rozmów?

Obiecuję.


Trzymam za słowo ;) Zerkałem sobie na Twój profil i tak pomyślałem, że uwielbienie do swojego ciała jest u Ciebie na bardzo wysokim poziomie. Czy na tym opierasz swoją obecność tutaj?

Nie do końca - moje konto jest takim moim trochę foto pamiętnikiem, choć przyznam, że lubię siebie i swoje ciało, a sensualne foty będę oglądać z dumą, gdy już będę staruszką i pokazywała je moim wnukom. Zobaczcie, Wasza babcia też dawała radę ( śmiech… ).


Fotki dobrze wykadrowane, modelka sympatyczna dla oka, czego chcieć więcej?

Dokładnie ( śmiech… ). Zawsze podziwiałam sensualne fotki u innych, więc postanowiłam, że i ja chcę mieć ich kilka w swoim foto albumie.


Zajmujesz się zawodowo takim pozowaniem?

Miałam taką przygodę z modelingiem, chodziłam w kilku pokazach jednak na dłuższą metę nie było, to coś, co chciałam robić zawodowo, więc odpuściłam i zajęłam się sportem co zdecydowanie bardziej mnie kręciło i dawało większą satysfakcję.

 

paryski stylSzczecin / strój, urok, poza, noga, całus, dziara, kapelusz - klimat paryski ;)

 


A papieros jest tylko rekwizytem, czy codziennością?

Był codziennością, następnie stał się tylko rekwizytem, jednak ostatni rok był chyba najgorszym rokiem w moim dotychczasowym życiu i znów po niego sięgnęłam - na szczęście już tylko sporadycznie.


I pisze to sportowiec, jaką dyscypliną się zajmowałaś i uprawiałaś?

( Śmiech… ) sportowiec z fajką. Grałam w piłkę ręczną, która była moją miłością i moją pasją. Biegałam też na krótkich dystansach i grałam w siatkówkę. Ogólnie jeśli chodzi o sport, to lubię wszystko oprócz golfa, który niezmiernie mnie nudzi.

Uwielbiam oglądać piłkę nożną ale tylko Mistrzostwa Świata i Mistrzostwa Europy - rozgrywki ligowe odpuszczam!


Szczypiornistka lub jak to kiedyś się nazywało? Hazena? ( śmiech… ) . To co rzuca się w oczy, to sporo ”staroci”. Kolekcjonujesz antyki?

Tak! Kocham wszystko, co stare miłością absolutną. Potrafię spędzać godziny w sklepach ze starociami wyszukując moje perełki. Uwielbiam też stare meble, którym nadaje drugie życie.


Co jest największą dumą w Twoich zbiorach?

Lusterko ręczne w pozłacanej ramce, które kupiłam za grosze na internetowej aukcji w Niemczech, a które okazało się być sporo warte - jednak nie sprzedam go nigdy.

 

Magiczne zwierciadłoKiedyś przeglądały się w nim damy na dworze w Hamburgu, teraz robi to jedna Szczecinianka.


”Moj instagram to moj pamietnik - pisze i publikuje to co mi w duszy gra. < pisownia oryginalna >” - Chcesz przez to powiedzieć, że rozmawiam z odtwórczynią głównej roli w profilu o kolorach wyobraźni?

Tak - ja i mój świat, który, czasem jest czarno biały, a czasem mieni się wszystkimi kolorami.


Gdzie sięga Twoja wyobraźnia?

A gdzie nie sięga ( śmiech… )? Wyobraźnia ma to do siebie, że nie jest ograniczona żadnymi ramami - moja zawsze była bardzo bujna.


Pytam o to nie bez przyczyny, miałaś przez kilka lat swoją markę, rozmawiam z projektantką?

Byłą projektantką – tak. Choć, nie ukrywam, że może jeszcze w przyszłości do tego wrócę, na razie przelewam swoje pomysły na papier i kolekcjonuję ”do szuflady”. Projektowanie wyszło z potrzeby posiadania ubrań, których nie mogłam znaleźć nigdzie indziej, a chciałam mieć w swojej garderobie. Jednak prowadzenie własnej marki, to nie tylko tworzenie projektów - to ciężka praca 24 godziny na dobę, wieczna konkurencja i obcowanie ze światem i ludźmi, których do końca ”nie czułam”. Gdy zaszłam w ciążę, musiałam wybrać i postawiłam na czas z rodziną.

Podejmując tę decyzję wylałam wiele łez bo marka była takim moim dzieckiem ale z perspektywy czasu była to najlepsza decyzja jaką podjęłam. Chwilę później przywaliła w nas pandemia i wiele marek, które zaczynały wraz ze mną, dziś już nie istnieje. Gdybym nie odpuściła kilka miesięcy wcześniej ( … ) możliwe, że dziś tonęłabym w długach, a tak się na szczęście nie stało. Jak mówiłam - nic nie dzieje się bez przyczyny i ja bardzo mocno w to wierzę.

 

Kwiaty, sikor, dziara.Kwiaty we włosach, sikor, dziara ( … )

 


Czyli rozmawiam z odpowiednikiem Gosi Baczyńskiej i Evy Minge ( śmiech… )?

( Śmiech… ) myślę, że jeszcze daleko mi do doświadczenia obu Pań ale moje projekty pojawiały się na łamach znanych czasopism, nosiły je prezenterki telewizyjne i polskie celebrytki, więc byłam na dobrej drodze.


Zaczynam się bać, że po rozmowie zażądasz tantiem ;)

( Śmiech… ) bez obaw. Rynek mody w Polsce jest przepełniony, bardzo ciężko jest się przebić, konkurencja jest ogromna. Tego typu osiągniecia, to tylko mało znacząca kropelka w morzu, a tego typu małe sukcesy są tylko chwilowe.


To jak reagujesz na taki tekst: ”Szepnęła do mnie, jestem Agnes. Forsa działa na nią jak magnes.”?

( Eksplozja śmiechu ) skąd ten tekst? Zapamiętam go sobie. Forsa nigdy nie działała na mnie jak magnes - lubię zarabiać a stabilność finansowa mojej rodziny jest dla mnie bardzo ważna. Jednak kasa to na prawdę nie wszystko.


Dam Ci przykład: miałam w Stanach kolegę, który był człowiekiem sukcesu i stać go było absolutnie na wszystko, o czym można zamarzyć. Każde swoje urodziny spędzał sam w domu z butelką Jack’a Daniels’a bo twierdził, że nie ma prawdziwych przyjaciół, a poznawane kobiety nie widzą w nim człowieka tylko jego pieniądze. Takie historie naprawdę dają wiele do myślenia - wydało mi się to bardzo smutne. Mocno zmieniło to mój punkt widzenia w zakresie posiadania pieniędzy.

 

Szczecińskie Konwersy :)Converse / ”zniszczyła” firmowe buty z miłości do rodzinnego miasta ;)


Pozdrawiamy zespół Łobuzy.
Ok. Kawę, Glasgow, Szczecin i piękną kobietę, widzimy. Mam na myśli, dokąd wędrujesz w swoich ukrytych myślach?

Do wielu miejsc, czasem pięknych, czasem również bardzo mrocznych, a czasem nieźle pokręconych ( uśmiech… ) jak dobrze, że nikt nie potrafi czytać w myślach.


A w pragnieniach?

Nie mam ich wiele. Doceniam to, co mam tu i teraz bo ”żyćko” ( pozdro dla Żaby – red. :D ) bywa bardzo przewrotne i co nam po pragnieniach jak jutro może nas już tu nie być?

 

I co w nich odkrywasz? Znajdujesz swoje drugie oblicze?

Czasem tak, choć nie zawsze jest ono takie jakie bym chciała ( śmiech… ). Myślę, że każdy ma swoją jasną i trochę mroczną stronę. To jest ludzkie - dopóki przeważa, ta jasna wszystko jest na swoim miejscu.


Masz odwagę aby je nam pokazać?

Myślę, że tę sferę wolę zachować tylko dla siebie.


Gdy rozmawialiśmy, pisałaś do mnie, że profil mam słaby, ale dwie ostatnie rozmowy były dobre więc możemy pogadać ( śmiech… ). Czego Twoim zdaniem brakuje w takich rozmowach damsko-męskich?

Nie, nie masz słabego profilu, myślę, że dopiero się rozkręcasz. Bardzo lubię inteligentnych ludzi, a u Ciebie inteligencji zdecydowanie nie brakuje. Podoba mi się to w jaki sposób prowadzisz swoje rozmowy - słuchasz rozmówcy, a nie walisz pytaniami na oślep - nie każdy to potrafi, a dla mnie jest to wyrazem szacunku do osoby, z którą rozmawiasz. Ogromny plus za to.

 

Brama wjazdowa.Szczecin / brama wjazdowa – nie zastawiać!, a Ona zastawia!

 


Się słodko-landrynkowo zrobiło. Wyczuwam, że czasem brakuje i mnie i moim rozmówczyniom tego czegoś, co prezentujemy my – czyli luzu ( skromność mnie teraz rozsadziła – śmiech… ).

( Śmiech… ) może być, ale myślę, że to zależy tylko i wyłącznie od tego z kim rozmawiasz. Nie wiem, czy tak miałeś kiedyś ale ja czasem myślę, że ktoś jest ciekawym człowiekiem, jednak oglądając, czy słuchając wywiadu z nim okazuje się, ze potrafi bardzo rozczarować i odwrotnie - bardzo milo nas zaskoczyć.


Jesteś także mamą szalonej dwójki, jak scharakteryzujesz swoje pociechy?

Moje maluchy to straszne czorty ( śmiech… ) są pełne energii, której często im zazdroszczę. Niezwykle otwarte na ludzi i otaczający ich świat. Czasem mnie dojeżdżają ( śmiech… ) ale kocham ich nad życie.


Wychowujesz ich na dumnych Polaków, czy Europejczyków bez kompleksów?

Bardzo zależy mi na tym by wychować ich w polskiej tradycji, którą często przemycam do ich codziennego życia tu w Szkocji. My, Polacy mamy jakiś taki trochę kompleks polskości ale ja uważam, że absolutnie niepotrzebnie - jako nacja jesteśmy bardzo szanowani w wielu krajach na świecie.


Czym i kim pachnie Twój profil, oczywiście prócz staroci ( śmiech… )?

( Śmiech… ) na pewno świeżymi kwiatami, delikatnością i kobiecością - bardzo lubię ten zapach.


Masz możliwość zadać pytanie następnej rozmówczyni. Przyznam, nie wiem kto nią będzie, dlatego nie ograniczaj się i jedziesz po bandzie – prosto z mostu.

Ooo, ciężko bo ja nie mam pojęcia kogo będziesz przepytywał. Daj mi sekundkę.

 

Kim Basinger 9i1/2Mnie to ujęcie przypomina Kim Basinger, a Wam? 

 

< po trzydziestu minutach > ( Śmiech… )

Internet - cudowny wynalazek, czy zmora naszych czasów? Albo: gdybyś mogła urodzić się w innej epoce to jaką byś wybrała i dlaczego?


W ciele o jakich wymiarach, wadze i wzroście mieści się to wszystko?

Ha, odrobiłam lekcje i spisałam wymiary ( uśmiech… ) 85/67/86, waga:55kg, a wzrost 171cm - w dowodzie mam 172 ale albo zmalałam albo coś ściemniłam.

 

Tak wyglądają mury w NY :)Ściana nie zawaliła się – NY nadal trwa.

 

Poproszę jeszcze o słowo na niedzielę dla czytelników.

To jak już jesteśmy przy cytatach to mój ulubiony cytat, dobrze?

„Nie bój się cieni. Ich obecność oznacza tylko, że gdzieś w pobliżu znajduje się światło”.

 

Dziękuję za miło spędzony czas.

Dzięki Marcin za świetną rozmowę. I za to, że nie gryziesz ( śmiech… ).

 

Chwyciła To chyba nie jest łapanie byka za rogi? / NY.

Celebruję żyćko
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  wojowniczki  sensualne 
24 maja 2023, 18:59

Dzień dobry, jaką pogodę mamy dziś na zielonej wyspie?


Mieliśmy ( ... ) jest rześki bezchmurny wieczór, około czternaście stopni, mimo pochmurnego nieba jest ciepło.


Jak często zdarza Ci się rozmawiać z obcymi facetami prosto z wanny ( śmiech… )?


Ha, z ”Daddy sugar", którzy chcą zamienić moje życie w kolorową posypkę, często. Z bardziej ogarniętymi mężczyznami raz na jakiś czas.


Wyjaśnijmy, mąż o wszystkim wie, nawet nam przez chwilę asystował, także bez podtekstów ( śmiech…).


Mąż ma swoje zajęcie, właśnie dzielnie walczy ze smokami.


Na wstępie przepraszam za późną porę rozmowy. Wiem, co oznacza opieka nad maluchami.


To jest moja ulubiona pora na rozmowy, jestem typową sową, wieczorem budzę się do życia i mam przypływ energii.

 

tajemnica

Czy te oczy mogą kłamać?


Czytałaś moje poprzednie rozmowy, wiesz na co się przygotować?


Czytałam, myślę, że podołam, nie gryziesz i fajnie żonglujesz słowem, a to duży plus.


Zacznijmy od żabiej ksywki, ma jakieś ukryte znaczenie, czekasz na księcia, a może lubisz zielony kolor?


Nie wierzę w bajki z księciem na rumaku, mój ulubiony kolor to niebieski, a żabcia-srabcia wzięła się z uszczypliwości starego ( mąż – przyp. red. ) w moją stronę z serialu "Na Wspólnej".


To już wiem z kim tańczę, Bożena z Mieciem. Choć to przykładne małżeństwo ( śmiech... ).


( śmiech… ) ale tam też pełno rys i tzw."przypierdółek", czyli jak u mnie.


Teraz możesz poznać nas ze swoją domową ekipą ( śmiech… ).


Bardzo ułożony, grzeczny nastolatek z ciętą ripostą po tatusiu. Dla kontrastu czteroletnia Mijunita, która miażdży swoimi pomysłami. Stary ( mąż ) - człowiek jednej miny, skromna ja i nasza stara, schorowana kotka ( uśmiech… ).


Pierwsze skojarzenie z Twoim profilem, to właśnie rodzinne ujęcia, widać, że się kochacie.


Ale to nie na pokaz, tu nie ma rozczłonkowania na ig/real life. My, bardzo lubimy być w swoim towarzystwie i tyle. A jeśli chodzi o zdjęcia, zawsze celuję w emocje i myślę, że mój profil taki właśnie jest.


Charakterystyczne w Twoim profilu jest coś co bardzo lubię, mianowicie długie opisy, dbasz o swoich obserwatorów.


Wiesz, że połowa osób nie lubi długich opisów? Tym bardziej cieszy czyjeś zawieszenie, zatrzymanie się. Uczestniczę w kilku wyzwaniach, które często pobudzają do napisania kilku słów. I to jest taki ukłon oraz podziękowanie za czas poświęcony czytaniu!

 

czarno-biały klimat

Czarno-biały klimat, jak w życiu.


Jesteś blogerką, pisarką, panią z aparatem – jak scharakteryzujesz swój styl?


Jestem ”człowiekiem przypałem”, blogerką nigdy nie będę, influ także. Jestem osobą, która zamiast torebki, nosi na ramieniu aparat i zachwyca się skrawkami życia. Natomiast "wybebeszam" się na tyle na ile chcę. Nie lubię mówić o sobie z nadwyżką. Jedni traktują mnie jak swojego, dla drugich jestem zwykłym numerkiem. Nie potrzebuję karmić czyjejś ciekawości opisami na zasadzie "byle się klikało".


Pod jednym z nich opisujesz się jako dziewczyna z sąsiedztwa, na serio się nią czujesz/czułaś?

Czuję się nią nadal. Tak, możesz zadzwonić kiedy chcesz, napisać, pożyczyć na fajki, podrzucić dziecko, możesz zapytać: jaka kiecka jest lepsza, bo wiesz, że powiem prawdę. Stanę w Twojej obronie i będę wyć razem z Tobą. Ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia.

Ryzykujesz tym wyznaniem ( śmiech… ).


Lubię ryzyko.


Takie dziewczyny nie zajmują się muszelkami - jakkolwiek to brzmi – ( uśmiech… ).


Zawsze się śmieję, jak o nich opowiadam. Chodź, pokażę Ci moją muszelkę! Bawi mnie gra słowem! Moje nowe dziecko @emerald_froggy stworzyłam z potrzeby serca i chęci nadania muszlom drugiego życia. Kiedy wystartowałam dostałam mnóstwo wiadomości, "o wow, to takie Twoje, Żabciu". Tak, to takie moje. Trochę magii, trochę koloru, trochę ciepłych myśli i jest! Moje muszelkowe podstawki są stworzone dla tych, którzy cenią sobie rękodzieło i lubią mieć coś niepowtarzalnego, a jednocześnie spersonalizowanego.


Jak idzie interes, jeśli to nie jest tajemnicą?


Fajnie idzie, a szłoby jeszcze lepiej, ale to pracochłonna pasja. Mam tylko jedną parę rąk.


Pogadajmy o „Zielonej wyspie” – możesz o sobie mówić ”pierwsza emigracja”, jesteście tam ponad piętnaście lat.


Teoretycznie tak, ale powód przylotu tutaj był zupełnie inny.


Jaki?


Miałam okres w swoim życiu, że walił mi się świat z każdej strony. Posypałam się! Mimo, że miałam super pracę, przyjaciół, wypełniony wolny czas po kokardę, to byłam nieszczęśliwa. Nie dawałam rady. Czułam się jak gówno. Nabawiłam się chorób, nic mnie nie cieszyło. I przyszła taka myśl "albo teraz zawalczysz o siebie" albo już tak pozostanie. A że lubię nieznane i działam w myśl zasady "bój się i rób" to kupiłam bilet w jedną stronę.

 

sensualne wyzwanieSensualne wyzwanie.

 


Zaczyna się mocno, chcesz coś dodać?


Nie babram się w zaschniętej ziemi, było ciężko, a przyjazd tutaj wyleczył mnie z przeszłości. Pomimo, że takich początków nikomu nie polecam, to uważam, że to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu.


Polacy według wszelkich badań są jedną z najcieplej odbieranych nacji w Irlandii. Pracowitość?


Pewnie tak, nie ma rzeczy niemożliwych! Choć spotkałam się również z takimi opiniami że zabieraliśmy im pracę. Bo Polak, który tu przyjeżdżał szedł do pracy, na jaką nie miał ochoty Irlandczyk.


A już myślałem, że powiesz coś o zamiłowaniu do wspólnego świętowania przy kuflu piwa ”Dnia Świętego Patryka” ( uśmiech… ).


Marcin, Irlandczycy, to bardzo pogodny i towarzyski naród! Oni nie potrzebują świąt żeby się dobrze bawić. Nigdy na nic się nie skarżą i nigdy niczego nie krytykują, więc zabawa z nimi jest wyborna.


Znam z autopsji ( śmiech… ).


Czyli, wiesz o czym mówię.


A w Polsce czym się zajmowałaś i gdzie?


Pracowałam jako opiekun-terapeuta w jednym z ośrodków dla dzieci upośledzonych.

 

Tajemnicy ciąg dalszy.Tajemnicy ciąg dalszy.


Skoro opuściłaś już bezpiecznie wannę (uśmiech… ) – to dopytam, czy tutaj też kontynuujesz taką opiekę?


Nie, pomimo że przez połowę życia miałam w sobie poczucie, że muszę się kimś opiekować, po to aby pomóc samej sobie. To tutaj pracuję na zupełnie na innym stanowisku. Jednym z powodów dla których nie chciałam tego kontynuować był fakt, że jestem zbyt emocjonalna. Że jednak nie byłam wtedy w stanie dawać z siebie 100%, bo sama czułam się niekompletna. Żeby dać siebie komuś, musisz wyjść ze schematu zasługiwania, a we mnie toczyły się walki. Ta praca jest fajna, lekka i przyjemna, no i ja jestem na innym poziomie i siebie oraz życia.


Walcząca kobieto ( uśmiech… ). Tak dopytuję o to miejsce zamieszkania, bo może zgra się to z Kobranocką i słynnym domem nad Wisłą.


Weź, naprowadź mnie bardziej.


Kobranocka – Kocham Cię jak Irlandię, znasz ten utwór ( śmiech… )?


Aaaa, ok. Rozumiem. Cóż za chichot losu, co? ”A Ty się temu nie dziwisz, wiesz dobrze co byłoby dalej” ( … ). Irlandia mnie uratowała, zmieniła i na zawsze będę jej za to wdzięczna.


Rozumiem, że tutaj żadnej bariery językowej nie ma?


Wiesz, że oni czasem sami siebie nie rozumieją? Zwłaszcza farmerzy z zachodu gdzie język angielski miesza się z irlandzkim. To nie jest język, którego uczysz się w polskich szkołach. Tu "how are you" brzmi jak "hałaja". Radzę sobie, a jak mam problem to proszę o dziesięciokrotne powtórki (śmiech…).

 

„Nie lubienie” słońca.


To, co Twoim zdaniem ostatecznie decyduje o tym, że ”nasi” są tam lubiani i z wzajemnością?


Zdecydowanie pracowitość wygrywa i to, że lubimy sobie na wyspie pomagać.


A może ta więź dodatkowo wynika z tego, że tak jak oni kiedyś emigrowali przez ocean, tak samo my tam do nich ”teraz” przylecieliśmy?


Myślę, że jest tutaj wspólny mianownik. Potrafią zrozumieć, że "tonący brzytwy się chwyta" i próbuje utrzymać się na powierzchni. Jednak jest wielu z nas, którzy do Polski wrócić nie chcą! Styl życia jaki tutaj jest brak przepychanek i ta "niespieszność" skutecznie nas na tej wyspie zatrzymało.


To jak wygląda Twój dzień?


Pracuje trzy, cztery dni w tygodniu, czyli wychodzi na to, że mam pół roku wolnego! Jeśli idę do pracy to na bite dwanaście godzin. Jeśli mam wolne, celebruję żyćko! Zapytasz, co to znaczy - spacery nad morzem, kawa, randki z mężem na spontanie, uważność. Bardzo cenię swój czas. Mnie nie trzeba mówić: zwolnij. bo ja swój pęd mam już za sobą! Balans pomiędzy tym co muszę, a tym czego chcę mam opanowany do perfekcji!


Myślicie w jakikolwiek sposób o powrocie do Polski?


Odpowiem Ci tak. Zrezygnowałam z Florydy na rzecz Irlandii. Więc powrót do Polski jest możliwy, ale po co? Poza tym, jestem z tych osób, które nie mają swojego miejsca na ziemi. Mogę być wszędzie - byle z ludźmi, których kocham, a że tu jest mi dobrze, to póki co - nic nie zmieniam.


Porzuciłaś boskie Miami, serio?


Tak, serio. Wiem że dla jednych to takie ”wow”. Sorry, nie wytrzymałabym tyle godzin słonecznych. Wolę darkmoody i stado owiec pod domem. No i mimo wszystko bliżej do ludzi, którzy są ważni.

 

Tak wygląda kobieta rezygnująca z Miami.

Tak wygląda osoba nie lubiąca Miami.


Gdybym miał scharakteryzować Twój profil, to moimi pierwszymi odczuciami po zobaczeniu zdjęć: są oczy i uśmiech.


Sama bym sobie laurkę uśmiechu wystawiła. Mam przeogromny dystans do siebie, jestem szczęśliwa i wyciskam ile się da. Uwierz mi, że dwadzieścia lat temu byłam kompletnie inną osobą! W wiecznym poczuciu odrzucenia i niesprawiedliwości. Jestem dzieckiem DDA, nosiłam w sobie mnóstwo blizn i takiego poczucia odpowiedzialności, że wszystko co jest złe, dzieje się przeze mnie. Dopiero pobyt tutaj sprawił, że uwierzyłam w to, że jestem wystarczająca. Taka jaką jestem i nie musze nic nikomu udowadniać. A oczy? Zawsze powtarzam, że ze mnie się czyta jak z otwartej książki. Wystarczy spojrzeć i już wiesz, czy dzień był miły, czy niekoniecznie.


Świetnie się maskujesz. A drugim z całą pewnością jest natura, mieszkacie nad samym morzem?


Do morza mamy trzy minuty jazdy autem. Po drugiej stronie są góry! Natura mnie napędza, daje mi ukojenie i spokój. Nie odnajduję się w miejscach głośnych i tłocznych. Zawsze jak wracam od teściowej, a ta mieszka w przepięknej lecz położonej przy samej ulicy kamienicy, wracam z mega bólem głowy.


Syndrom DDA, nie każdy pewnie zna i wie więcej o tej chorobie, masz siłę aby to przybliżyć?


Kiedyś dodałam wpis na IG, po którym posypało się mnóstwo wiadomości, że nie jestem sama. To było mega wzruszające! DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików! Kiedy ktoś mnie zapyta o jakieś fajne wspomnienia z dzieciństwa, to ja ich nie mam. Pamiętam kilka zapachów, kilka gestów, kilka dobrych momentów, ale to wszystko! Niesiesz ten cały bagaż przez życie i nie wiesz, czy robisz dobrze, czy źle. Nikt wcześniej Ci tego nie pokazał, nie było dobrych wzorców. Z jednej strony, tak bardzo potrzebujesz kogoś. Jesteś spragniony atencji i zrozumienia, a z drugiej jak już to masz, to nie wiesz jak to dźwigać przez życie i boisz się, że jeśli znowu coś się nie uda, to będzie to wyłącznie Twoja wina! Ten okres czarnych, głębokich dziur, w które wpadałam jest już za mną. Jestem innym człowiekiem, z innym ludźmi przy sobie i z kompletnie innym podejściem do życia.


Pamiętasz początek naszych rozmów i teksty o byciu ”zwyklakiem”, z którym nie warto przeprowadzać wywiadu?


Nie napisałam, że nie warto, swoją wartość już znam. Zastanawiałam się tylko, co mogę dać od siebie żeby nie było nudy i powtarzalności. < długa pauza > Moje życie, od dzieciaka po czasy studenckie, to była taka układanka z puzzli. One kompletnie do niczego nie pasowały. Dziś jest fajnie, jutro śpisz tylko dwie godziny, pojutrze nie jesz ciepłego obiadu, a jeszcze innego dnia prosisz sąsiadów żeby tym razem zadzwonili na policję jeśli uslyszą krzyki zza ściany. Cały ten okres dorastania czułam się niedostatecznie ukochana. Brak miłości, stabilności, schodzenie emocjonalne do podziemi, to wszystko potem rzutowało na moje relacje z facetami. Nie umiałam w związki, stąd pewnie tyle ich było po drodze.


Nie wiem co odpowiedzieć i o co Cię teraz zapytać. Zamurowała mnie ta wypowiedź i jednocześnie uświadomiła z jakimi problemami mogą zderzać się tysiące dzieci, młodzieży ale i także właśnie takich dorosłych ludzi jak my.


To jest problem! Dlatego zawsze proszę, nie bądź obojętny na krzywdę. Jeśli widzisz złe zachowania, działaj, bo możesz komuś uratować życie! Kilka lat temu będąc w Polsce znalazłam swój list pożegnalny pisany przeze mnie w wieku dwunastu lat, która była już tak zdesperowana, że uwierzyła w to, że jeśli umrze, to wszystkim będzie nagle łatwiej. Pękłam! Nie zrobiłam tego, ale próbując zwrócić na siebie uwagę, wlazłam "z buta" w złe towarzystwo i tak się w nim pięknie rozgościłam, że zbieranie siebie zajęło mi kilka lat ( ... ).

 

Mały wielki człowiek.

Mały wielki człowiek.

Pozwolę sobie na dłuższy wywód. To nie są zwykłe rozterki kobiety po 40-ce. To jest jawne pokazanie tego, co wzięłaś na klatę i jednocześnie z jakim bykiem i o jakich rogach, musisz wojować już chyba do końca swoich dni. Oczywiście w mniejszym lub większym stopniu. Ja już wiem, że ta rozmowa, to będzie bezkompromisowy hit, albo i nawet droga dla zrozumienia takich osób z DDA.


Każdy z nas nosi w sobie jakiś ból o różnym natężeniu. Prawdą jest, że jeśli nie przerobisz pewnych kwestii, to ten smród będzie się za Tobą ciągnął i będziesz go przekazywać dalej. Nie da się iść do przodu, jeśli pielęgnujesz w sobie zadry i urazy.

Nie mam w sobie mechanizmu zakopywania się w gównie, zawsze gdzieś tliła się we mnie nadzieja, że to życie będzie jeszcze fajne, tylko wytrzymaj.

Przeżyłam swoje żale bo przeżywanie emocji to ważny element w sięganiu po nowe, oddzieliłam krechą - to co było, bo na to już wpływu nie mam. To już się wydarzyło, więc po co to mielić, wplatać w tu i teraz.

Lepiej się skupić na próbie bycia szczęśliwym, na szukaniu siebie, na byciu wdzięcznym za to co udało się zrobić i gdzie się jest!


Zawsze powtarzam samej sobie! Żabcia, jestem z ciebie dumna! I z taką pychą idę dalej.


Przyznaję, że odbierałem Cię na samym początku, wyłącznie na podstawie tego co pisałaś i mówiłaś. A pisaliśmy ze sobą już jakiś czas i to było chyba nasze trzecie podejście do tej rozmowy. Odbierałem jako taką trochę zakompleksioną kobietę, która potrzebuje ”rozruchu”, natomiast z każdym kolejnym zdaniem moja optyka szła oraz idzie cały czas w zupełnie innym kierunku.


Widzisz, jednak potrafisz być miły (śmiech… ). Przyznaję, że czułam to, bo tak jak Ci wcześniej pisałam, nie mam w sobie pierwiastka wyładowywania emocji na raz. Rozkręcam się faktycznie powoli, ale jak już zacznę to ciężko mnie zatrzymać. Ale nie żałujesz, prawda? ( śmiech… ).


Najprawdziwsza prawda ( śmiech… ). Ucieknijmy od tych ciężarów i przejdźmy do zapachów. Co poczują Twoi odwiedzający i folołersi?


Morze, wiatr, zachwyt, codzienność! Mój profil pachnie czułością spragnionych rąk, kobiecością i wieczornym różowym proseczino ( śmiech… ). Pachnie także takim moim niedopowiedzeniem, ukrytym właśnie w zdjęciach.


W tych zapachach obserwujemy kobietę, o jakich wymiarach, wzroście i wadze?


Ostatnio chorowałam, ale już nadrabiam i jak zapytasz mnie za tydzień to będzie +2kg. Obecnie jest 43,7kg, wzrost dziecka z podstawówki - 153cm, a wymiary jak ociosana bela ( 80/65/88 ).

 

Współczesna Ingrid Bergman

Współczesna Ingrid Bergman.


Słowo na niedzielę do czytelniczek i czytelników, nawet do wyłącznie oglądających.


"Szczęście to wybór" możesz mieć wiele, a wciąż być nienasyconym. Możesz mieć mniej, ale dzięki temu będziesz osadzony w poczuciu spełnienia!


Piękne słowa, aż tak źle i strasznie było?


Wiedziałam, że nie będzie.

Rozumiem, że jutro na DM otrzymam kilka namiarów do Twoich znajomych, które chętnie porozmawiają?


Wyślę Ci coś, zabawię się w stręczyciela.


Dzięki za poświęcony czas, mimo późnej pory ( rozmawialiśmy między godziną 22, a 24 ).


To dla mnie naprawdę normalna pora, ja Tobie również dziękuję.

Płomienny rudy z pomarańczowej krainy.
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  sensualne 
17 maja 2023, 18:59

portretowe+widokiUśmiech, czy wiatrak?

 

Dzień dobry, rudzielcu ( uśmiech … ).

Dzień dobry ( uśmiech… ). Choć teraz to już w sumie dobry wieczór.

Obalimy pierwszy mit – rudy, to kolor, czy charakter?

Ha! U mnie to z pewnością podkreślenie charakteru, mam temperament i szaleństwo w sobie.

Szykuje się ”gruba” rozmowa ( śmiech… ). Od jak dawna mieszkasz w Holandii? Dlaczego akurat tam? Jest tyle pięknych miejsc, zwłaszcza położonych wyżej ( śmiech… ).

Ha, ha, a więc jedziemy z tym koksem ( śmiech…). Mieszkam w Holandii już blisko dziewięć lat. Dlatego tutaj, bo jak mąż szukał ofert pracy za granicą w opolskich biurach, to go rzucili do kraju tulipanów. Sama jestem ciekawa, gdzie by nas rzuciło, gdyby  znalazła się w innym miejscu na ziemi. No, nisko położona to fakt, w dodatku płaska jak deska, ale ma w sobie mnóstwo uroku.

Jesteś tam z rodziną, ”oprowadzisz” nas po domu i przedstawisz?

Tak, jestem tutaj z rodziną. Poznajcie się, to mój: mąż, nastoletnia córka, pięcioletni syn i kotka Tequila.

Wiem, że syn zaczyna wykazywać cechy autystyczne, z perspektywy rodzica, co to dla Ciebie oznacza?

Cechy wykazywał już we wczesnym dzieciństwie, jako dwulatek chodził tutaj do przedszkola, gdzie zauważyłam brak współpracy z jego strony z paniami i innymi dziećmi. Potem zaczęła się diagnostyka, obecnie syn jest w specjalistycznej szkole z innymi autystycznymi dziećmi, bo tu edukacja zaczyna się od piątego roku życia. Dla mnie oznacza to: wspieranie go, zadbanie o jego szczęście i bezpieczeństwo w każdym aspekcie tego słowa.

”Podręcznikowo” są znaczne ograniczenia w mowie i mimice, tak możemy to rozpoznać?

 Tak, brak reakcji na swoje imię, brak komunikacji. To było bardzo trudne, bo ciężko było się zorientować, czego on chce lub potrzebuje. Kontakt wzrokowy akurat u niego zawsze był. Z resztą jak obserwuję kolegów z klasy syna i koleżanki, to każde z tych dzieci jest tak zupełnie inne, jedne wykazują sporo cech na pierwszy rzut oka swoim zachowaniem, po innych nie widać tego wcale. Myślę, ze do każdego dziecka trzeba podejść intuicyjnie i warto skonsultować każdy niepokojący nas syndrom w zachowaniu dziecka a im wcześniej zostanie zdiagnozowane tym lepiej.

Pytam, bo temat przewija się dość mocno w Polsce, zwłaszcza jeśli idzie o pomoc państwa takim rodzinom. Czy Wy otrzymujecie jakąkolwiek pomoc/zapomogę finansową?

Nie otrzymujemy zapomogi, ale szkoła jest darmowa, w niej ma zapewnionego logopedę, psychologów i terapeutów. Podobnie jest z integracją sensoryczną i wszystkim czego tylko potrzebuje. Nie muszę póki co z nim nigdzie jeździć, a nawet jeśli bym musiała, to wszystko mam w ubezpieczeniu zdrowotnym, które opłacam co miesiąc. Dużo słyszałam jak jest w Polsce i szczerze nie wyobrażam sobie przechodzenia przez całą biurokrację i staranie się na każdym kroku o coś, co powinno zapewnić mi państwo!

Byłem w latach 90-ych w Holandii, tak wyzwolonego i otwartego społeczeństwa nie widziałem w żadnym innym kraju, a byłem w kilkudziesięciu. 

Myślę, ze niewiele pod tym względem zmieniło się. Każdy żyje swoim życiem, możesz iść przykładowo do sklepu w piżamie i wywołasz u kilku osób uśmiech na twarzy, a reszta tego nawet nie zauważy ( śmiech… ) Lubię ten kraj właśnie za luźne podejście do życia i uśmiechniętych ludzi wokół.

Holandia, to tulipany i wiatraki. Klimat specyficzny tylko na wsi?

Na wiosnę tulipany można spotkać wszędzie, w miastach również. W wielu miejscach są powystawiane donice z tulipanami, miejskie ogrody również są wtedy pełne kwiatów. Wiatraki też zdarzają się w środku miasta jak np.: w Leiden, Alkmaar, czy Haarlem.

Tulipanowo ;)Wiatraki, kwiaty i ona.

 

A w mieście, kanały, mosty, rowery i ( … ) coffeshop’y.

Tak, większość miast właśnie tak wygląda ( … ) coffeshop’y tez się znajdą ( śmiech… ) i oczywiście ścieżki rowerowe.

Korzystasz?

Byłam ze trzy razy ze znajomymi kilka lat temu w Amsterdamie, jeszcze przed drugą ciążą z młodym. Nie ciągnie mnie w takie miejsca. Potrafię się świetnie bawić bez dodatków ( śmiech… ).

„Trochę” inny świat dla Polaka, gdzie możesz w pełni legalnie i oficjalnie ”zapalić” zielone specyfiki, niczym shiszę w Tunezji ( śmiech… ).

To prawda, mało tego, można nabyć ze sprawdzonego źródła bez obaw, ze to jakiś syf ( … ), aczkolwiek od tego miesiąca wszedł w życie zakaz palenia marihuany na ulicach dzielnicy „czerwonych latarni” w Amsterdamie.

Łączymy się w bólu z potrzebującymi ( śmiech… ). Ten luźny obraz krainy tulipanów zaciemnia problem z mieszkaniami z jakim Holendrzy borykają się. Lepiej kupić, czy wynajmować mieszkanie?

PlenerW plenerze.

 

Zdecydowanie, jeśli nic nie stoi na przeszkodzie to kupić, wynajem jest strasznie drogi, szczególnie teraz. Amsterdam boryka się z brakiem sprzedaży nieruchomości obecnie, ale to przez ceny, które bardzo poszybowały do góry. Mimo inflacji, jedna rata kredytu jest niższa, niż czynsz wynajmu domu.

Twój przykład doskonale nam uzmysłowia, że nie tylko do pracy fizycznej nasi rodacy tu przyjeżdżają.

Przyjechaliśmy tu przede wszystkim, żeby znaleźć lepsze perspektywy do życia dla córki, a potem pojawił się syn, więc teraz i dla niego.

Czyli nie tylko do zbierania kwiatów, warzyw i owoców na sezonowe zajęcia, ale zachęcasz do przyjazdu tutaj na stałe?

Z mojej perspektywy tak, ale znam też Polaków, którzy się tu nie odnaleźli i postanowili wrócić do ojczyzny. Z resztą na brak rodaków w Holandii narzekać nie można, jest tu nas całkiem sporo.

To, co rzuca się w oczy, gdy zaglądamy na Twój profil, to mnóstwo kolorowych zdjęć, nie tylko dobrze uchwyconych dzięki barwie włosów ( uśmiech… ) ale i dobremu światłu. Lubisz pstrykać?

Dziękuję. Uwielbiam pstrykać, robię to hobbystycznie i niemal zawsze znajdę coś godnego uwagi na spacerze do uwiecznienia w kadrze.

Natura.Natura i nie tylko.

A czym zajmujesz się zawodowo?

Od niedawna pracuję jako Thuiszorg, czyli taka pomoc domowa dla starszych osób.

Opisz swój dzień w pracy.

Mam swoją bazę danych klientów do odwiedzenia. Trasę pokonuję na rowerze. U klienta sprzątam, wynoszę śmieci, zmieniam pościel i generalnie wykonuje te czynności, które sprawiają danej osobie już trudności. Znajdzie się także w międzyczasie czas na kawę i rozmowę.

Komunikacja wyłącznie w języku angielskim, czy niemieckim? 

Niderlandzki ( śmiech… ). Choć przyznam, ze jestem bardzo zdziwiona, gdy słyszę, że mówię całkiem dobrze. Generalnie miałam nadzieje, ze dzięki tej pracy bardziej otworze się na ten język, bo ja nadal czuję się bardzo niepewnie jak mówię.

Do czego w takim razie służy Ci Twój profil? Rozrywka i możliwość komunikacji z bliskimi?

W pandemii zaczęłam ”szlajać się” ze swoim aparatem i łapać zachody słońca oraz kadry ze spaceru i tak wrzucałam sobie. Potem zaczęło przybywać obserwujących, a ja tym samym zaczęłam się bardziej otwierać na profilu. Jest to dla mnie zdecydowanie forma rozrywki, ale i komunikacja z ludźmi, bo mam naprawdę genialną społeczność. Instagram to takie oderwanie się troszkę od codzienności i mogę go zaśmiecać do woli moimi zdjęciami ( śmiech… )

Wnioskuję po zdjęciach i Twoim uśmiechu, że trafiłem po prostu na szczęśliwą osobę, pośród wszystkich problemów Cię dotykających.

Może dlatego, ze traktuję każdy problem jako formę wyzwania, życie ciągle daje kopniaki, a ja szukam pozytywów w każdej sytuacji. Wszystko jest lekcją, czasami bardzo trudna, ale to wtedy zadanie do odrobienia.

Potrzebowałaś do tego - wyjazdu, aby tak się rozchmurzyć?

Poczucia humoru i pozytywnego nastawienia do życia nigdy mi jakoś nie brakowało, ale tu odnalazłam większy spokój ducha.

Pytam o to, z tego względu, że Polacy często dopiero na emigracji zaczynają ”żyć” i pokazywać drugą twarz, a jak jest z Tobą?

Nabrałam dystansu do ludzi i siebie. Wolę coś przemilczeć, niż wdawać się w głupią dyskusję. Cenię sobie spokój i nauczyłam się odcinać od relacji, które nie są dla mnie dobre, a jak to jest interpretowane nie mam pojęcia ( śmiech… )

Twarzyczkowo.Płomienie na głowie ;)

Rozumiem,  że Twoja asymilacja z miejscowymi przebiegła bez zakłóceń? 

Chyba mam to szczęście, ze trafiam w dobre miejsca i na dobrych ludzi.

Żeby nie było tak słodko, opowiedz jaki jest tutaj system podatkowy, to może dać wiele do myślenia przed wyjazdem.

Podatki są tu jedne z najwyższych w Europie, ale jest też sporo dofinansowań do ubezpieczenia zdrowotnego, czynszu w mieszkaniu socjalnym, dodatki na dzieci, a spora cześć podatków zabieranych przez pracodawców można odzyskać w rocznym rozliczeniu. Niestety my przekraczamy niemal wszystkie progi dofinansowań i nie korzystamy z dodatków ( śmiech… )

Jest również podatek drogowy dla osób poruszających się własnym autem po holenderskich drogach. Sporo Polaków próbuje wymigać się od jego płacenia, a potem przychodzi zdziwienie, gdy samochód zostaje zabrany na lawecie. A następnie jest oszałamiająca kwota do zapłacenia w tysiącach euro.

Mam nie pytać z jakiego ”box-u” się rozliczasz ( śmiech… ) ?

Mam umowę o prace, wiec zapewne z „boxu 1” ( śmiech … )

To czym i/lub kim, pachnie Twój profil?

Dobrą kawą o poranku, tulipanami, morską bryzą i kobietą, która czasami ma ochotę obnażyć swoją duszę i podzielić się przemyśleniami dnia codziennego.

Rozmawiam z w pełni naturalną blondyną, ale ( … ) zbliża się lato i ( … ).

Płomienny rudy na lato jeszcze pozostanie, a po lecie kto wie? Może wrócę do natury ( śmiech… ).

O ilość piegów nie będę pytał, chyba że znasz i wiesz bo liczyłaś ( uśmiech… ).

( Śmiech… ), kto by tam liczył taką ilość. Pewnie już niebawem pierwsze pojawią się na nosie, a potem kilka na policzkach ( uśmiech … ).

To z wymiarami, wzrostem i wagą pewnie pójdzie o wiele łatwiej. 

A wiesz, ze zupełnie o tym zapomniałam ( śmiech … ). Ja wiem, że miało być na dziś, ale nie dokopałam się do wagi i centymetra. Mogę podać jutro, jak już wszystko poznajduję? Ja swojej wagi nawet na oko teraz nie okiełznam ( śmiech … ). Przepraszam za swoją sklerozę. 96-84-104. Waga 63kg, a wzrost 152 cm. Do najdrobniejszych nie nalezę ( śmiech … )

W tym miejscu, tradycyjnie proszę o słowo na niedzielę dla wszystkich odwiedzających? 

„Życie jest niesamowicie ciekawe i zaskakujące, po jakimś czasie twoje największe cierpienia zamieniają się w źródła twojej największej siły.” – Drew Barrymore

Dziękuję za sympatyczną pogawędkę.

Dziękuję również za rozmowę.  

bnwBNW dla koneserów.

Pani Wikingowa
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  sensualne 
29 kwietnia 2023, 18:59

Dzień dobry pani wikingowej ( śmiech… )

Daleko mi do niej, ale niech będzie.

U nas jest teraz kilkanaście stopni na plusie i słońce, a u Ciebie < piątek 21.04.2023 godzina 8:52 >?

Słońce świeci już od piątej rano, a na zewnątrz osiem stopni, nie jest źle. W dzień będzie cieplej. Widać, że wiosna się rozkręca.

Język norweski jest dla nas mocno specyficzny, podczas jednej z naszych rozmów, napisałaś do mnie: Ha det! Obraziłaś mnie, czy to jakaś potrawa? ( śmiech… )

Cha, cha – nie, absolutnie nie. Ha det, had det bra! Czyli do jutra, do widzenia. A dosłowne tłumaczenie to ”Miej się dobrze!” Takie pożegnanie z życzeniem: dobrego dnia.

Wierzę na słowo, choć my się jeszcze nie żegnamy.  Białe noce, mówi się, że najlepiej uwidocznione są właśnie w Norwegii, opiszesz nam je?

Wyjdźmy od tego czym są białe noce. To odcinek dnia wieczorem, gdy słonńce nie zachodzi za horyzont, dotyka go i wstaje na niebie. U mnie to zjawisko występuje ale słońce zachodzi poniżej linii horyzontu na jakieś dwie/trzy godziny i później znowu wschodzi. Najlepiej obserwuj się je w innych regionach Norwegii. Mieszkam bardziej na południe od Oslo. Wzdłuż linii brzegowej. Czyli mam bliżej do Danii, niż do Oslo .

                                                                                                      Skąpana w słońcu też ładnie wyglądam.

Cierpisz wówczas na bezsenność, czy już przywykłaś do widnych nocy?

Na szczęście nie cierpię. Zasypiam w drodze do poduszki (śmiech ). Można się przyzwyczaić. Dobrym sposobem są mocno przyciemniane zasłony, żaluzje, rolety. Daje to możliwość dobrego snu. Lubię ten okres roku, gdy o godzinie 23 mogę siedzieć z piwem na werandzie domu i jest jeszcze widno.

Jak to wpływa na Twoją psychikę? I nie mam tu na myśli piwa ( śmiech… )

Bardziej cierpię w drugą stronę. Gdy około 2dwa miesięcy nie ma w ogóle słońca. Albo gdy jest szaro i ponuro. Od kilku lat zaczyna mi to ciążyć. Z roku na rok jest ciężej. Białe noce tylko przypominają o tym co jeszcze w domu jest do zrobienia. I często zapominamy o zegarku. A, że mieszkam na wsi, więc łatwo się zapomnieć.

Czytałem opinie o Norwegach, że w maju i czerwcu budzą się niczym niedźwiedzie i wtedy są najwspanialszymi ludźmi na świecie – potwierdzasz?

( śmiech … ) ciekawe. Z moich obserwacji, budzą się znacznie wcześniej. Tak około świąt Wielkanocnych. Wówczas to ostatni dzwonek na ostanie szusy na trasach narciarskich. Tak to ludźmi są spoko. Wiadomo, że są wyjątki ale to jak w każdym narodzie.

Zacznijmy od tego, że miałaś być archeologiem, a wylądowałaś w ( … ) kuchni - rozstrzał spory. 

( śmiech… ) tak. Miałam, ale nie wyszło. Nie dostałam się na ten kierunek w liceum i trafiłam do gastronomika. Pasje do historii zaszczepił mi dziadek, później moja nauczycielka historii w gimnazjum. A gotować lubiłam od zawsze. Od małego siedziałam w kuchni u jednej babci albo drugiej. Pomagałam, oblizując łyżki z resztek pyszności.

Za moich młodzieńczych lat telewizja katowała nas serialem dla młodzieży o kocie Rademenesie i chłopcu podróżującym do starożytnego Egiptu, rozumiem, że to stąd ta pasja do ( śmiech… )

Szczerze to nigdy nie oglądałam tego serialu. Za to Wołoszańskiego i historię II WŚ. Potrafiłam się wybudzić o trzeciej w nocy i słuchać jego opowieści w radiu. Później miałam tak napakowana głowę tym, że moja ”historyca” była w ogromnym szoku.

Egipt nadal lubię, nigdy nie byłam. Ale przeczytałam ogrom książek o tej tematyce. Historię o Kleopatrze, Cezarze i Marku Antoniusza. Na tamten okres byłam bardziej romantyczna. To mnie bardzo zaciekawiło i jeden komentarz archeologa. Egipt nadal ma mnóstwo tajemnic, a my mało czasu by je odkryć. I tak pojawił się pomysł.

                                                                                                      Tak zdobywano Dziki Zachód ;)

Jednak porównując Skandynawię do Egiptu, nic się nie zgadza. Ani klimat, ani ludzie, ani historia.  

No dokładnie! Nie ma spójności. Przypadki losowe sprawiły, że wylądowałam na północy Europy, a nie w Afryce. Klimat podobny do tego panującego w Polsce, ludzie milsi, historia ma wiele wspólnego z naszą.

Rzuciłaś sobie wyzwanie, bo jeśli dobrze zrozumiałem, chcesz przedstawić sto rzeczy charakterystycznych dla Norwegii?

Cha, cha, aż tyle? A masz tyle czasu? Ja nie. Ale kilka możemy poruszyć. Są podobieństwa, pewna spójność i sporo zaprzeczeń.

Co na przykład?

Zacznę o podobieństw. Kultura Norwegii i Polski jest bardzo podobna. Kultura kuchni i światopoglądu też. Jest inaczej bo jesteśmy różni. Byłam w szoku, choćby pracując na kuchni, że mamy (i my i oni) tradycyjne dania opierające się na ziemniakach. Robione i podawane w podobnej formie. Kumper albo nazwijmy je po prostu norweskimi knedlami z mięsem. No sztos. Uwielbiam. Są to moje smaki z dzieciństwa. Nie będę wchodzić jak się je robi, bo dużo więcej czasu byśmy tu spędzili na przepisach.

Norwegia określana często jest jako najlepsze miejsce dla łowców zórz. Miałaś okazję obserwować to zjawisko?

Tak, idealne miejsce w okresie zimy oraz wiosny. Udało mi się kilka tygodni temu obserwować to zjawisko nad dachem naszego domu. Coś pięknego! Zatańczyła pięknymi barwami. Od zieleni, po fiolet z odcieniami różu. To było coś niesamowitego. Byłam za to wdzięczna. W Norwegii jest takie przekonanie, gdy zorza pojawia się na południu kraju( tu, gdzie mieszkam ) coś złego się wydarzy. Nie wiem na ile to prawda, nie robiłam researchu.

Kończymy z przyrodą oraz geografią ( śmiech … ) i porozmawiajmy o konkretach.  Fakty i mity o zarobkach. W Polsce kwota burtto średnich zarobków, a w Norwegii, to kosmos.

Tak to prawda. Norwegia jest w czołówce najbogatszych krajów świata. Ale ma to swoje plusy i minusy. Jest co raz ciężej. Inflacja i w jednym i drugim kraju zrobiła swoje. Obecnie w Norwegii zakończył się najpoważniejszy strajk osób pracujących w sektorze prywatnym. Od 2020 roku ten sektor najbardziej ucierpiał. Wiadomo, co jest tego powodem. Ceny prądu w ostatnim roku zrobiły swoje, wiele firm upadło. Przez co, Norwegia mocno zbliżyła się do 10% ubóstwa wśród moich równolatków. To jaki odsetek w ciągu roku stracił pracę, to straszne. A rząd swoje, podobnie jak w Polsce. Niestety, lepiej nie będzie. Następne miesiące pewnie to pokażą. Plusem jest to, że masz gwarancję pracy, nie zaczynasz od nowa gdy masz przestój. Lata te liczą się do emerytury. Socjal też jest ok. Jednak dużo można byłoby zmienić na lepsze, dla ludzi. Nie chodzi mi tu o imigrantów, bardziej o Norwegów.

Jednak o ile mi wiadomo, to 30% Norwegów żyje na skraju nędzy.

Obecne dane są z 2019 roku, przewidywania sięgają 30% z tego co sprawdzałam wczoraj. Także, czy to się pogłębi i rzeczywiście podadzą oficjalnie 30%, czy zatrzymają, to nie jestem w stanie określić. Wszyscy czekają na te dane. Wówczas rząd końcem roku zacznie pomagać.

Życie jest droższe – zgoda: ( pizza 80 pln, a kawa 20 pln ) niż w Polsce, trudno się przestawić na taki poziom?

Jak zarabiasz w złotówkach, to tak. Jak w koronie też. Ale masz też możliwość kupienia i nie żałujesz na to. Ostatnio na dzień mamy ( druga niedziela lutego ) poszliśmy świętować ten wraz z urodzinami córki. Zapłaciłam 700kr, czyli 370zl za: hamburgery i frytki z colą. Nie szastamy kasą na lewo i prawo. Życie tutaj sporo kosztuje. Wizyty u lekarzy wraz z lekami, to wydatki rzędu 500-700kr, czyli 250-370 zł. To dużo, nawet jak dla mnie. Nie pracuję na pełny etat, a jedynie na 3/4. Więc albo biorę nadgodziny, albo zaciskam pasa.

                                                                                                      Między szklanki brzegiem, a dnem.

Na co zwróciłaś uwagę po przyjeździe tutaj?

Spokój. Nikt nikomu nie zawadza. Ludzie się na ulicy uśmiechają, a na spacerze witają. Są zadymiarze, ale gdy ktoś im zwróci uwagę jest im wstyd i szybko się uspokajają. Mam tę możliwość porównania. Mieszkałam w miasteczku, w drodze w góry, w mieście nad morzem i tu na mojej wsi. Ludzie starają się żyć zgodnie z naturą i sobą. Nie ma, że ktoś głośno skomentuje jak się ubrałaś. Raczej pochwali za odwagę, i że świetnie wyglądasz.

A sami ludzie? Stereotypowi, zimni blondyni, czy otwarci i liberalni Europejczycy?

Hmm... Ciężko mi powiedzieć, od razu trafiłam na serdecznych ludzi. Tak ogólnie to bym powiedziała, że zachowują dystans na początku. Są sceptyczni do każdej sprawy. Wiadomo inaczej jest z ludźmi mieszkającymi w mieście, tam są bardziej otwarci, a na wsi bardziej zamknięci. Dużo zależy od tego jak był wychowywany, z jakim pokoleniem rozmawiamy. Mają w sobie dużo takiej niewymuszonej serdeczności i to się czuje.

Najbardziej znany dowcip, to ten o norweskich fiordach – jedzących z ręki polskiego myśliwego. A czy są ”kontry” o Polakach?

Że my upijamy się a następnego dnia bez kaca wstajemy. ( śmiech … ) i tu jest sporo prawdy. Norwedzy i ich " kultura picia" to koszmar. Miałam okazję to zobaczyć na imprezie bożonarodzeniowej u mojego partnera. Zjedliśmy przystawki, kolację, deser i koniec. Zostały bony na drinki, a stoły już sprzątali gdy większość jeszcze nie skończyła jeść. Więc nie dziwne, że są takie akcje jak kilka lat temu w Gdańsku, czy Krakowie. Gdzie Norwedzy szaleją po bandzie.

A drugi taki stereotyp o Norwegach wśród imigrantów jest taki, że oni sami siebie nie rozumieją. A to dlatego, że są dwa główne języki nowo norweski i staro norweski, 250 dialektów. W tym misz-maszu ciężko jest odnaleźć się. Nawet mnie.

Dobrze, to po tym społeczno-ekonomicznym rozruchu, opowiedz co Cię przywiodło do Skandynawii?

Tak jak na początku wspomniałam, sytuacja losowa. Mój ojciec miał poważny wypadek. Wówczas skończyłam szkołę, miałam pracę. W grudniu musiałam przyjechać tutaj. Wesprzeć rodzinę, moja najmłodsza siostra chodziła do podstawówki, druga mieszkała w innym mieście gdzie kończyła liceum. Mama musiała być przy ojcu.

                                                                                                      Takie duże cebule mamy, norweskie. 

Na profilu obserwujemy takie etapy z Twojego prywatnego życia. Sensualne foty ( nadal kocham to określenie ), słodkości kulinarne, dorastające dzieci i wreszcie Ciebie.

Tak, to są moje smaki życia. Etapy. Przeistaczania się. Nikt nie jest taki sam przez całe życie. Zycie nas weryfikuje, a my dojrzewamy.

O Norwegii mówi się, że to spokojny kraj, ale raz na jakichś czas zdarza się ktoś pokroju Andersa Breivika. Nie bałaś się przyjechać i żyć w takim kraju?

Jest spokojny. Fakt, że to, co ten człowiek zrobił było potworne. Dużo o tym się nadal mówi choć już minęła dekada. W Oslo niektóre dzielnice są niebezpieczne. Ja na szczęście mieszkam niedaleko Arendal, spokojna miejscowość, ale to nie znaczy, że nie ma tu morderstw, czy napaści. Mogę coś dodać?

Pewnie, że tak.

Rok, w którym to się wydarzyło ( zabójstwa popełnione przez Breivka – przyp. red. ), ja już wtedy mieszkałam w Norwegii. Mieszkam tu od trzynastu lat. Więc siłą rzeczy, byłam już w kraju podczas ataku.

                                                                              Producent kosiarki już dzwonił i pytał - ile za tę nogę?

Unikam tematu wiary i nie wchodzę z buciorami w życie innych ale… na tym polu też pewnie się wyróżniasz, należałaś kilkanaście lat do związku wyznaniowego Świadków Jehowy. Opowiedz coś więcej jeśli tylko możesz i chcesz?

Wiara i religia, to tematy dość kontrowersyjne, ale nie dla mnie. Tak, byłam, razem trzynaście lat. To dość hermetyczne środowisko. Ciężko wejść, a jeszcze ciężej wyjść. Dość specyficzna grupa ludzi. Uchodzą za spokojnych, nie wadzących nikomu, ale... Zawsze jest to ale. Maja odgórne zasady, swoje reguły naruszające zasady współżycia społecznego, naruszają strefy intymne. Ludziom kojarzą się z sobotami i niedzielami, gdzie robią nalot o poranku, a człowiek chce się wyspać, a nie rozmawiać o Bogu.

Mówienie o tych ludziach jak o sekcie, jest krzywdzące?

Nie. Nazywają się Wolnym Związkiem Wyznaniowym. A jednak ludzie uczeni, psychologowie mówią otwarcie, że to sekta.

U mnie w Łodzi, codziennie mijam ”parki”, zwykle młodsza kobieta z dojrzałym facetem trzymają Biblię i zadają pytania na temat Boga. Czy, Ty też tak robiłaś?

Tak, byłam w pewnym okresie bardzo nadgorliwa, jeśli chodzi o bycie SJ. ”Chodziłam” w Szczecinie po ulicach, domach, parkach, Cmentarzu Centralnym podobnie jak oni z Biblią albo czasopismem.

                                                                                    Nie dość, że uciał mi stopę, to jeszcze ta cholerna woda mnie bryzga.

Zostawiamy już ten temat.

Widząc Twoją odwagę, gdy pokazujesz na swoim profilu ”boczki” i swoje krągłości zastanawiam się, czy nie jest ona podyktowana tym, że jesteś ”tam”, a rodzina i znajomi ”tutaj”.

Co masz na myśli?

To, że jest Ci łatwiej pokazać swoje ”niedoskonałości” będąc daleko od rodzinnego domu, aniżeli mieszkając w Polsce. Czy to ma jakieś znaczenie?

Hmm... Moja ciocia, dopinguje mnie z daleka. Mieszka w Polsce. Ale fakt lepiej się z tym czuję. Bo jestem tutaj nierozpoznawalna, taki szary człowiek. Ale chcę też pokazać, że takie laski jak ja, też są piękne. Nie ma tutaj takiego segregowania ludzi. Jesteś piękna, taka jaką jesteś. Obojętnie ile ważysz, ile mierzysz. Tutaj, jednak lepiej to się przyjmuje.

Poza tym Norwedzy nie oceniają po wyglądzie.

Chcesz popisać o specyficznym wyciszaniu się – współczesny czerwony kapturku ( śmiech… )?

( śmiech ... )  Mogę. Mam hobby, które mnie i moje ADHD uspokaja. Mianowicie robótki ręczne, dzierganie na drutach. Bardzo mnie to uspokaja, szczególnie gdy ktoś mnie wkurzy. A, że jestem i ogniem i wodą, to funkcjonuję super. Drugą rzeczą są ucieczki w las. Gdy jest sezon na jagody lub grzyby, pakuję siebie oraz dzieci i wybywamy na całe dnie. Mamy też blisko na plażę, morze jest bliziutko, więc tam z moim dziewczynami spędzamy czas.

Czym pachnie Twój profil, norweskim gazem zapewne nie ( śmiech… )

( śmiech… ) nie, zupełnie nie. Mówisz o zapachach, ja powiem o smakach. Smakach życia. To co daje nam los, te dobre chwile i te złe. Ale tak jak już zauważyłeś, pachnie odwagą.

                                                                              Jak to szło: Chryzantemy złociste w półlitrówce po czystej ;)

Skoro już o odwadze, to jakie są Twoje wymiary oraz wzrost i waga?

168cm i 130kg, kruszynka ( śmiech… ) A wymiary: 120/100/130.

Jeśli ktokolwiek po tej naszej rozmowie pomyśli na poważnie o wyjeździe, to jak zachęcisz takie osoby do przyjazdu do Norwegii?

Musi sam spróbować na własnej skórze, służę pomocą. Zapraszam.

Dzięki za rozmowę, a w imieniu naszych czytelników proszę jeszcze o słowo na niedzielę?

Żyj tak jak podpowiada Tobie serce. Rozum to ogarnie ( uśmiech … )

                                                                                    Przy tym uśmiechu, zapominasz o bramie, kapeluszu, nawet o fryzurze.

Słyszałem, że niedługo masz urodziny, o jakim prezencie marzysz?

Tak, mam dokładnie 29.04. Życzcie mi podróży do Polski. Odwiedzić rodzinę. Tęsknię za nią bardzo.

W takim razie, życzę Ci tego i mam nadzieję, że ze swojej strony również ”dorzucę się” do tego prezentu ( śmiech … )

Dziękuję.

A na koniec poproszę o jakieś norweskie przysłowie/cytat/aforyzm oddający Twój dzisiejszy nastrój, oczywiście po norwesku ( śmiech … )

Cha, cha: Ta livet i ditt engene hender, ingen andre skal leve livet ditt. Czyli weź życie swoje w swoje dłonie, nikt inny tego za Ciebie nie zrobi.

                                                Kobiecy misz masz.