Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Kartoteka 14 czerwca 2023


”Czuję, że to mój czas.”
Autor: zapachkobiety | Kategorie: wojowniczki 
14 czerwca 2023, 18:59

Witaj zabiegana i rozchwytywana kobieto - nie mająca czasu nawet na to aby pochwalić się swoim życiem i sukcesami.

Witam!


Teraz szczerze odpowiedz na szybkie pytania: Jesteś gwiazdą z TVN-u?

Absolutnie nie czuje się jak gwiazda, ani TVN-u, ani Tik-Toka.

 

Gwiazda na startNowa pogodynka po Faktach ;)


Operujesz słowem bariatria, jakby to była codzienność.

Bo niespełna dwa lata temu stała się ona moją codziennością.


Szczęśliwa posiadaczka zmniejszonego żołądka? Powiedz coś więcej w tym temacie.

Tak, szczęśliwa posiadaczka zmniejszonego żołądka. W dniu kiedy poznałam lekarza, a w zasadzie zespół bariatryczny ze szpitala w Zdunowie, który okazał mi wsparcie i zainteresowanie, potraktowali jak pacjenta, któremu należy pomóc i któremu pomogli, jestem tą szczęśliwą posiadaczką. Szczęśliwą-bo zdrową i sprawną. Po wielu latach chorowania na otyłość, życiu w dyskomfortu, bólu i wstydzie, dziś czuje się wolna i szczęśliwa.


To przejdźmy delikatnie do głównego powodu naszej rozmowy, MINUS 70 KG. Jak to się stało?

Dokładniej minus 73kg. Trafiłam w dobre ręce, w momencie kiedy już nie widziałam dla siebie nadziei i już nie chciałam jej mieć, to jak ”na złość” ktoś tę nadzieję we mnie trochę ”wepchnął” i uratował mi życie. Po operacji postawiłam wszystko na jedną kartę. Powiedziałam sobie, że to moja ostatnia szansa i ostatnia próba, a wiedziałam, że muszę dać z siebie 200% i wycisnąć z tej operacji ile się da. Całe życie podporządkowałam pod redukcję. Zmiana nawyków żywieniowych, liczenie kcal, pilnowanie białka, aktywności fizycznej, pracę, dom, rodzinę. Wszędzie musiałam być na 100% więc wymagało to ode mnie dobrej organizacji.


Mam ciągle ”mokre plecki” z powodu szacunku jak wpisuję tę liczbę.

Dziękuje, niewiele osób traktuje to jako ”sukces”, czy w ogóle coś czym powinnam się ”chwalić” lub o tym głośno mówić, tym bardziej doceniam Twoje słowa.
Podziałałaś tym wynikiem i swoimi fotkami z przemiany - niesamowicie na wyobraźnię ludzi. Stałaś się żywą inspiracją, to wielka odpowiedzialność.
To ogromna odpowiedzialność i czuję się odpowiedzialna za wiele ludzi. Choć nigdy nie namawiam nikogo do operacji, bo uważam, że sam fakt posiadania BMI, które kwalifikuje do operacji, to nie jest droga dla każdego. Staram się po prostu pokazywać to, że jest taka metoda leczenia, że u mnie się sprawdziła, a osobom które poczują, że to również może być sposób do odzyskania ich zdrowia, daję wskazówki gdzie się po taką pomoc udać.

 

Prawy do lewegoPrawy do lewego?


Zacznijmy od początku, kiedy poczułaś, że trzeba coś zrobić ze swoim wyglądem i wagą?

Całe życie walczyłam z kilogramami. Raz ich było o wiele więcej, raz po prostu dużo, ale zawsze ponad normę. I całe życie ”coś” z tym robiłam. Przeszłam chyba przez wszystkie diety jakie tylko znalazłam w Internecie, stosowałam się do wskazówek typu: jedz, ale więcej się ruszaj, czy nie jedz po 18:00. Inne to: nie jedz kolacji, pomijaj jeden posiłek, nie jedz chleba i ziemniaków. No było tego mnóstwo. Próbowałam też schudnąć z dietetykiem, z cateringiem dietetycznym. W mojej ocenie już zrobiłam wszystko co się dało, koniec końców doprowadziło mnie to poniekąd do tej najwyższej wagi -125kg! Wtedy poczułam, że skoro już wszystko zrobiłam, a efekt jest coraz gorszy, to nie ma dla mnie nadziei. Bolało mnie już wszystko, było mi potwornie niewygodnie, chodziłam od lekarza do lekarza, bo zaczynało mi ”wysiadać” wszystko. Każdy mówił ”schudnij to Ci przejdzie”. I mieli rację, bo przeszło. Tylko żaden nie powiedział mi jak mam to zrobić. Po takich wizytach czułam się jeszcze gorzej.


Miałam myśli samobójcze, a nawet już miałam plany. Na szczęście zostały pokrzyżowane atakiem woreczka żółciowego, gdy karetką po nocnym dyżurze zostałam przewieziona do szpitala w Zdunowie. Tam doktor, który mnie operował, powiedział o możliwości chirurgicznego leczenia otyłości, uświadomił mi, że otyłość to choroba, a on takich chorych skutecznie leczy. Najpierw się na niego obraziłam, ale z upływem czasu uwierzyłam, że i mi pomoże. I pomógł.


Zwykle słyszymy, że to krótka mobilizacja przed sylwestrem lub letnim plażowaniem i szybko wracamy do starych nawyków – ale czytając to, dostrzegamy zupełnie inne podłoże?

Zależy od podejścia. Kluczowe w mojej ocenie jest przygotowanie do samej operacji i zespołu specjalistów w których ręce się oddajemy. Świadomość, że jest to zmiana całego życia, przeprogramowania poniekąd swoich kubków smakowych, wprowadzenie aktywności fizycznej, polubienie się z nią na całe życie. Tak, by to co uda się osiągnąć utrzymać. Kierować się zdrowiem. Bo o to tu chodzi. Poprawa wyglądu w tej sytuacji to taki przyjemny efekt uboczny.


Czyli to nie był ”spontan”, a efekt rozmowy z lekarzem, delikatnie sugerującym i zlecającym zmiany?

Oj zdecydowanie nie był to spontan. To była bardzo przemyślana decyzja. Lekarze podczas tygodniowego pobytu na ich oddziale przy okazji usunięcia tego pęcherzyka, poświęcili mi bardzo dużo czasu. Głównie po to, abym przede wszystkim zrozumiała, że choruję i potrzebuję pomocy. Wytłumaczyli jak wygląda życie po ”chlo”, jakich wyników mogę się spodziewać. Później też przy okazji kontrolnych wizyt, w korytarzu poczekalni w poradni przyszpitalnej poznałam dziewczynę, która była ich pacjentem bariatrycznym i miała duży miała na moją decyzje. Zobaczyłam na własne oczy po raz pierwszy, kogoś kto na własnym przykładzie powiedział mi o tej drodze. A była absolutnie przepiękna, emanowała szczęściem i taką dobrą energią. Jak opowiadała o swoim życiu przed operacją, to miałam wrażenie, że słucham o sobie. I to było taką kropką nad i. Imponowała mi bardzo.

 

Czy lewy do prawego?Czy lewy do prawego?


Jednak bariatria, to już jest pewna ingerencja w organizm, nie lepiej było zbić masę ćwiczeniami i dietą?

Na pewno byłoby lepiej, ale mi się to nie udawało. A tak jak wspomniałam wcześniej, próbowałam. Dziś jestem dużo bardziej świadoma tego skąd się ta otyłość u mnie wzięła. Wiem jak ogromny wpływ maja hormony i nasza psychika. Na tamten moment operacja była dla mnie jedynym ratunkiem.


Wyobrażam sobie Twoje życie ”po” jako: rozpisaną dietę, ćwiczenia i zapisywanie wyników mobilizujące do odchudzania oraz spożywanie mniejszych posiłków ale częstszych by przyspieszyć metabolizm? Jestem bliski prawdy?

Zależy o jakim etapie ”po” mówimy. Bo to są etapy. W pierwszym tygodniu jest dieta płynna, kolejne dwa papkowata. Później jest rozszerzanie diety i gryzienie. W czasie redukcji liczyłam, ważyłam, wpisywałam wszystko w aplikację w telefonie. Dziś jestem prawie dwa lata po operacji i żyję normalnie. Nie liczę, nie ważę. Nie dobijam na siłę kcal. Nauczyłam się słuchać organizmu i jego potrzeb. Jem intuicyjnie, póki co to się sprawdza. Stosuje się do zasady 80/20. Czyli 80% mojej diety stanowią posiłki zdrowe, zbilansowane, bogate w pełnowartościowe białko, świeże warzywa, owoce, zdrowe tłuszcze, węglowodany złożone. Te pozostałe 20% zostawiam sobie na posiłki rekreacyjne tj. pizza ze znajomymi, lody z rodziną, czy drink na domówce. Balans i zdrowy rozsądek który udało mi się wypracować z pomocą dietetyk, która mnie przez tę drogę prowadzi od początku.


Ile dokładnie trwał ten proces finalny - od 125 kg do 52 kg?

Wagę maksymalną czyli 125kg miałam na początku 2021r. Potem pracowałam z dietetykiem, udało się zejść do 115kg., ale skończyło się jak zawsze. Nie zdążyłam jednak przytyć bo w czerwcu tego samego roku trafiłam do Zdunowa, kwalifikację do operacji miałam na przełomie lipca i sierpnia, a zabieg na początku listopada 2021r. i szłam z wagą 105kg, bo redukcji wymagał lekarz by zniwelować ryzyko powikłań okołooperacyjnych. Wyszłam z otyłości w czerwcu 2022r., wtedy waga pokazała 62kg, ale jeszcze chciałam trochę zredukować, bo jestem niska - 157cm, więc to 62kg to moja maksymalna waga w jakiej mogę być nie wchodząc w nadwagę. I te 10kg tak powoli redukowałam z przerwami do marca/kwietnia tego roku. W międzyczasie miałam także wykonaną plastykę brzucha, gdzie zostało usunięte mi prawie 2kg fałdu.

 

Poza nr1Poza nr 1


Jaki był/jest najtrudniejszy etap odchudzania?

Najtrudniejszym etapem dla mnie, który z resztą nadal trwa, było i jest pogodzenie się z tym jak ludzie odmiennie traktują mnie. Zarówno obcy, jak i ci z bliższego otoczenia.


Co masz na myśli?

Teraz ludzie traktują mnie dużo lepiej. Są milsi. Odpowiadają mi uśmiechem kiedy ja się do nich uśmiecham. Wcześniej byłam niewidzialna, choć dużo bardziej ”widoczna” z racji swojej wagi. Były sytuacje, że zostałam popchnięta gdzieś w sklepie i nie usłyszałam przepraszam. Dziś obcy mężczyźni otwierają mi drzwi i wpuszczają mnie pierwszą. Ale nie tyczy się to wyłącznie mężczyzn. I nie tylko obcych ludzi. Bo dziś te same osoby, które spotykałam gdzieś na mieście odwracały głowę udając, że mnie nie widzą, piszą ”zdziwione”, że nie miały pojęcia, że od prawie dziesięciu lat mieszkam w Szczecinie, a my jeszcze przez ten czas nie umówiliśmy się na kawę. Dlatego mam mocno okrojone grono przyjaciół i bliskich. Bo jest to dla mnie bardzo przykre doświadczenie.


Słynne podjadanie po godzinie 18 albo cztery godziny przed snem – to ma aż takie znaczenie?

Absolutnie nie ma. Ja czasem jem ostatni posiłek o 22 jeżeli wiem, że spać pójdę po północy. Jedzenie ma nam dotrzymywać kroku i współgrać z naszym trybem życia. W zależności od mojego dnia jem 6-7 posiłków dziennie. Nie wyobrażam sobie nie zjeść nic po 18, kiedy mój dzień kończy się o północy. Oczywiście, jeśli najemy się ”pod korek” i od razu położymy się spać to nie jest to dobre, ani dla organizmu, ani dla naszego snu. Nie tyjemy od jedzenia po 18:00, bo zachowując bilans ujemny –chudniemy. Tak, czy inaczej dzieje się to bez względu na porę dnia w której jemy.


Pewnie za chwilę pod nosem czytelnicy zapytają, a co z legendarnym efektem jo-jo?

Efekt jo-jo, to nic innego jak powrót do starych nawyków. Jeśli dziś, machnęłabym ręką na to swoje nowe jedzenie i tryb życia. Zasiadłabym na kanapie zajadając lody, czekoladki i chipsy, a to wszystko wróciłoby być może z nadwyżką. Bez względu na to, że jestem po operacji. Można przytyć i niestety są takie osoby, procentowo jest to nawet 60% pacjentów którzy wracają do wagi sprzed operacji, lub wyższej. Dlatego tak nam się tłucze do głowy te zdrowe nawyki.

 

Poza nr 2Poza nr 2


Patrząc na Twoje fotki z efektem before/after, na pierwszy rzut oka pomyślałem, że ktoś wkleił Dominikę Gwit, a obok wstawił Katarzynę Glinkę ( przy całym szacunku do obu pań ).

Często słyszę, że jestem do siebie niepodobna. Często zarzuca mi się oszustwo, lub dziesiątki operacji plastycznych. Ale odbieram to jako komplement.
”Spacerujcie! To na prawdę niedoceniania aktywność” – możesz rozwinąć swoją myśl?
Będąc po operacji, pani dietetyk powiedziała mi, że muszę znaleźć sobie jakąś aktywność, z którą się polubię na tyle, żeby ze mną została i żebym mogła ją kontynuować. Cokolwiek. Aktywność kojarzyła mi się z siłownią, czy bieganiem. I byłam mocno zniechęcona do tego. Więc stwierdziłam, że na początek zacznę spacerować, tak dla aktywizacji, dla rozruchu. Bo przy takiej otyłości stawy są na tyle obciążone, że wiele sportów byłoby dla mnie zwyczajnie szkodliwe. I zaczęłam chodzić. Najpierw 5k, 7k, 10k kroków. Jak już się „rozkręciłam” robiłam średnio 35-40 tysięcy kroków dziennie. Mój rekord to 53k w ciągu dnia. Na początku robiłam kroki typowo by wspomóc redukcję. Szybko jednak stały się one dla mnie pewną formą terapii, chwilą dla siebie. Stały się też nieodłącznym elementem mojego życia, do dzisiaj.


”Bariatryczne czwartki” - Zdradzisz szczegóły?

Bariatryczne czwartki - jest to seria postów na Instagramie, którą tworzę wraz z moimi ”bariatrycznymi aniołami”, czyli dr n med. Michałem Duchnikiem - winowajcą całego mojego bariatrycznego życia, który najpierw ”namówił”, a później zoperował. To również zasługa Oli Pankowskiej – dietetyk, z którą współpracuje od samego początku ”chlo życia”. To ona nauczyła mnie na nowo jeść. Zarówno dr Michał jak i pani Ola pracują w szpitalu w Zdunowie oraz w prywatnej poradni - Masa Krytyczna. Razem tworzymy te posty na przemiennie, z perspektywy chirurga, dietetyka i pacjenta. Co tydzień w czwartek, dzielimy się wiedzą i spostrzeżeniami w temacie chirurgicznego leczenia otyłości, aby szerzyć świadomość na temat walki z otyłością.


Czyli: ”Po co wymieniać coś co można naprawić?” ( pisownia oryg. – przyp. red. ).

Zdecydowanie. Warto o siebie zawalczyć.


Jak widzisz swoje foty sprzed roku, dwóch lat, czy to jest Twoja motywacja aby nie wrócić do takiej otyłości? Powtarzasz sobie, nigdy więcej?

Moją motywacją jest moja córka, która w końcu ma zdrową, sprawną i szczęśliwą mamę. Mój mąż, który kochał mnie wtedy równie mocno jak teraz. Moją motywacją są ci wszyscy ludzie, którzy mnie obserwują, kibicują, wspierają. I specjaliści, którzy we mnie uwierzyli, kiedy ja już przestałam. Nie przeszłość jest moją motywacją, a przyszłość.


A gdy słyszysz komentarze, poszła na łatwiznę i zamiast ćwiczyć, założyła sobie opaskę aby jeść mniej i zrzucić kilogramy, to?

Operacja bariatryczna jest narzędziem, które oczywiście pomaga wyzdrowieć, ale niczego nie zrobi za nas. Tylko ja wiem ile mnie to kosztowało. Myślę, że problem tkwi w tym, że mnóstwo ludzi nie postrzega otyłości jako choroby. A chorobą jest i to jest fakt niezaprzeczalny. Choroby się leczy. Więc sądzę, że wynika to z niewiedzy osób, które tak mówią. Nie mam wpływu na to, co ktoś sobie pomyśli. Z resztą za długo przejmowałam się tym. ”Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził.” A ja nie mam takich aspiracji, by każdy mnie lubił i każdy się ze mną zgadzał. Ja też się nie zgadzam z każdym.

 

Poza nr 3Poza nr 3


Chcę zapytać o kolejny mit lub nie. Jak to jest z białkiem w Twojej diecie. Bywa, że osoby choćby po założeniu opaski nic nie tracą na wadze, a to ze względu na brak odpowiedniej ilości białka oraz spożycia wody – prawda?

Nie wiem jak jest z osobami które miały założoną opaskę. Ja jestem po resekcji rękawowej żołądka. Przy zwiększonej podaży białka, zwiększa się także zapotrzebowanie na płyny. Jeśli nie zachowamy odpowiedniego balansu, częściej pojawiają się stagnacje i problemy z zaparciami. Wtedy wydaje się, że nie chudniemy, bo waga staje. Jest bilans ujemny i jest redukcja kilogramów. Ale by zdrowo redukować, to trzeba pilnować jednego i drugiego.


A co z ćwiczeniami? Słynny rowerek stacjonarny, marsze, spacery, siłownia, czy to jedyna droga do zrzucenia brzuszka?

Jedyną drogą do zrzucenia brzuszka jest ujemny bilans kalorii. Aktywność fizyczna wspomaga ten proces ale - ruch to zdrowie. A o zdrowie, tu przede wszystkim chodzi. Dzięki temu, że jesteśmy aktywni lepiej pracuje nasz organizm. Mamy więcej siły, energii, jesteśmy lepiej dotlenieni, uwalniamy endorfiny. Zachowujemy odpowiednią higienę życia.


Co z Twoim samopoczuciem i zdrowiem obecnie? Badasz się regularnie?

Badam się regularnie. Jestem pod stałą opieką mojej poradni bariatrycznej. Przy każdej wizycie kontrolnej mam przeprowadzony szereg badań. Co do samopoczucia, to jest chyba na najwyższym poziomie. Psychicznie jak i fizycznie czuję się najlepiej w swoim życiu. I to nie jest tak, że nie mam problemów. Miewam. Jak każdy z nas ale teraz skupiam się bardziej na dobrych stronach. Doceniam życie dużo mocniej. Czuję, że to mój czas.


Stawy kolanowe pewnie mają wreszcie zasłużone ”wakacje” ( śmiech … ).

Oj tak! Chociaż w pewnym momencie trochę przesadziłam z aktywnością w czasie redukcji, jednak w porę się opamiętałam i nie przesadziłam w drugą stronę - bo o to też łatwo.
Co dzieje się z Twoimi starymi ubraniami, zostawiasz je sobie jako przestrogę, trzymasz na pamiątkę dla potomnych, a może oddajesz je do pojemnika z odzieżą pod szyldem PCK?
Część oddałam koleżankom, część zostawiłam na pamiątkę, część poszła do pojemnika PCK, niektóre-te przejściowe - zaniosłam swoim mieszkańcom w DPS-ie w którym pracuję.


Oglądając programy o ludziach w rozmiarach XXL, widzimy operacje poprzez redukcję tłuszczu, kilka godzin na stole i po problemie? Jak się na to zapatrujesz?

Chodzi o liposukcję?

 

Zmiany, zmiany, zmiany ;)Zmiany, zmiany, zmiany ;)


Tak.

Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Jeśli można poprzez taki zabieg poprawić sobie wygląd, przez co lepiej czuć się ze sobą, niwelować swoje kompleksy, poprawiając tym komfort swojego życia to, dlaczego nie?


Kolejna ważna kwestia, gdy osiągasz cel i chudniesz, pojawiają się rozstępy – jest na to jakiś sposób? Czy ten problem Cię także dosięga?

Ja w rozstępach i bliznach jestem niemalże od stóp do głów. I będą pojawiać się kolejne blizny, bo planuję plastykę ud i piersi. Ale dla mnie takie rzeczy nie są powodem do wstydu, czy kompleksów. Czy wolałabym ich nie mieć? No pewnie. Czy jeśli byłby jakiś zabieg, który je usuwa, to czy bym się zdecydowała? Bardzo prawdopodobne, a nawet pewne. Czy spędzają mi one sen z powiek i chowam je pod warstwami ubrań przy 30-sto stopniowym upale? Absolutnie nie.


Widząc te serduszka, a przede wszystkim komentarze podziwu ze strony kobiet i mężczyzn, to chyba najlepsza nagroda?

Największą nagrodą za działalność w Internecie, dla mnie są osoby, które piszą mi, że dzięki temu co robię w social mediach uwierzyły, że jest dla nich szansa, że zobaczyły to światełko w tunelu.

Najlepszą nagrodą za ten trud po operacji i w całej tej walce jest komfort życia bez bólu i wstydu. Dziś nie muszę się zastanawiać jakie będzie krzesło w restauracji, kiedy mąż zabiera mnie na randkę. Serduszka pod zdjęciem są miłe, jednak nie dla nich to wszystko robię.


A jak na Twoją metamorfozę reaguje rodzina? Mąż pewnie chwali się fotkami swojej ”nowej” żony ( śmiech… )?

Mój mąż, to najlepszy człowiek na świecie. Mogłabym o Nim elaboraty pisać. Wiesz, że to jedyna osoba, która nigdy, w żaden sposób nie skomentowała mojej wagi, albo tego ile jem? Nigdy nie dał mi powodów do zazdrości, czy nie poczułam się, że wstydzi się mnie przed kolegami, których żony są piękne i szczupłe. Oczywiście, widzę, że teraz bardziej mu się podobam. To normalne. Ale oprócz tego widzę jak cholernie jest ze mnie dumny. Czasem mam wrażenie, że gdyby mógł to wziąłby mnie na ręce i biegał po ludziach i mówił „Zobacz, to moja żona!” ( śmiech… ).

Jeśli chodzi o resztę rodziny to też widzę, że są dumni. Często mi to powtarzają, szczególnie, że chcę się tym dzielić z innymi. Jednak często wychodzę poza swoją bezpieczną strefę komfortu i wiedzą ile mnie to kosztuje. Jednak warto. Bo wiem, że gdzieś tam są te ”Anie”, którym jest to potrzebne, tak jak mnie to było.


Pokazując, że niemożliwe nie istnieje, zrobiłaś sobie niezłą reklamę. Sponsorzy zgłaszają się i chcą wykorzystać choćby te słynne foty?

Pojawiają się propozycje współpracy ale te wybieram bardzo wybiórczo. Jeśli chodzi o wykorzystywanie zdjęć, to po prostu jakieś klikbajtowe konta je kradną, reklamując jakieś magiczne środki na odchudzanie i próbują się reklamować bez mojej zgody.


A jakie najczęstsze pytania wysyłają Ci ludzie chcący pójść Twoimi śladami?

Często to nie są pytania, bo dużo informacji jest na moim profilu, choćby gdzie się udać, czy jak się zakwalifikować. Ale głównie to są wiadomości opisujące okres ich życia, w którym się obecnie znajdują, bardzo podobny do tego w którym znalazłam się kiedyś ja. A z którego wydostałam się, choć wydawał się być ślepą uliczką.


Widząc te różnokolorowe foty, chcę zapytać: czym pachnie Twój profil?

Szczęściem! I dobrym jedzeniem ( śmiech… ).

 

Tak wygląda szczęście razy dwa.Tak wygląda szczęście razy dwa.


Przeglądasz się w lustrze częściej, teraz? Czy wtedy gdy było Cię więcej?

Zdecydowanie teraz przeglądam się częściej.


Najważniejsze zdanie jakim się kierowałaś, zanim zaczęłaś ”secret project”, to ( … ).


Mówimy tu o moim ”secret project”? ( śmiech… )


Tak. Zdradź więcej szczegółów.

Od początku kierowałam się tym, by pomóc osobom przygotowującym się do operacji oraz by usprawnić i nieco ułatwić ten proces przed i po. Stworzyłam coś od chlorka dla chlorka. Skupiłam się na tym: co mi pomagało, co mnie motywowało, czego nie miałam, a by się przydało w tamtym okresie. Z potrzeby serca. Z miłości do mojej bariatrycznej rodzinki. Bo nikt nie zrozumie nas jak ten, który w naszych butach już był.


Pozwól, że jeszcze trochę kilka stałych rubryk uzupełnię. Otrzymałaś takie oto pytanie, od swojej poprzedniczki, proszę abyś się do niego odniosła: Internet - cudowny wynalazek, czy zmora naszych czasów? Albo: gdybyś mogła urodzić się w innej epoce to jaką byś wybrała i dlaczego?

Cudowny wynalazek. W Internecie jest dużo dobrego ale jeszcze więcej złego. Tylko od nas zależy na czym skupimy swoją uwagę i co wybierzemy z tego całego kubła rozmaitości.

Gdybym mogła urodzić się w innej epoce? W epoce zostałabym tej samej, jednak serce mam w latach 90-tych. I na tych latach czas mógłby się dla mnie zatrzymać. Bardzo lubię tamten klimat.

 

Dwa oblicza, które Wam przypasowało?Dwa oblicza, które Wam przypasowało?


Pochwal się z dumą, swoim wzrostem, wagą, a przede wszystkim wymiarami. Oczywiście, możesz rozpocząć od tych ”naj” do obecnego efektu.

Obecnie ważę 52 kg, wzrostu mam niezmiennie 157cm, biodra 85cm, pas 67cm.

Pomiary mam jeszcze z wagi 115kg, biodra 138cm, pas 104cm. Z najwyższej wagi - 125kg nie mam niestety pomiarów. A szkoda bo jestem jednak ciekawa jak to wówczas wyglądało.


Promujesz w swoim BIO: WLS, czyli więksi panowie sprzedający w marketach kubki z proteinami, mogą zgłaszać się do współpracy ( śmiech… )?

Nigdy nie promowałam WLS! ale do współpracy zapraszam, jeśli będzie się to pokrywało z tym co stosuję lub co faktycznie się u mnie sprawdzi. Może w końcu będę influ z prawdziwego zdarzenia ( śmiech… ).


Na koniec prosimy o słowo na niedzielę dla czytelniczek, a także czytelników, których jest coraz więcej.

Nie ważne ile razy upadasz, liczy się tylko to ile razy się podnosisz! Nie bójcie się prosić o pomoc, na prawdę warto dać sobie szanse. No i najważniejsze… pijcie wodę, róbcie kroki i OGLĄDAJCIE NIEDUŻĄ na Tik-Toku! ( śmiech… ).


Gratuluję raz jeszcze i dzięki za ponad trzygodzinną rozmowę. W dobrym towarzystwie jednak czas, szybko leci ( śmiech… ). Powodzenia.

Bardzo dziękuję, za poświęcony czas i zaproszenie do rozmowy. Czuję się ogromnie wyróżniona :)

 

Podkowa, bumerang, litera c, jeszcze jakiś pomysł?Podkowa, bumerang, litera c, księżyc: jeszcze jakiś pomysł? ;)