Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Z ostatniej chwili:, strona 3


Kobieta na gigancie.
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  wojowniczki 
27 maja 2023, 18:59

Dobry wieczór Renato, co tu porabiasz?


Cześć. Witam Cię w ten piękny wieczór, a więc jeżeli chodzi o Holandię, to tak jak połowa młodych Polaków wyjechałam za lepszym życiem. Lecz nie tylko to było powodem mojego przyjazdu tutaj. Jeśli pytasz, co robię tutaj (praca). To nic nadzwyczajnego, szklarnia od paru ładnych lat ( śmiech… ).


Czytałaś wcześniejsze rozmowy, wiesz czego się spodziewać?


Tak, przeglądnęłam co nieco. Wydaje mi się, że raczej mnie nie zaskoczysz żadnym pytaniem ( śmiech… ).


To już możesz zacząć się bać ( śmiech… ). Wpisane masz symbole trzech krajów w profilu, działasz także w Polsce?


Po prostu w Polsce się urodziłam. W Niemczech zostawiłam rodzinę, a do Holandii wyjechałam sama. Chyba na przekór wszystkim.

 

Uzależniona od puzzli.

Uzależniona od puzzli.


Zostawianie rodziny, to trudny temat, czy rozwiniesz? Bo zabrzmiałaś tajemniczo.


Jestem najmłodsza z rodzeństwa. Dzieli nas siedemnaście/szesnaście lat . Kiedy zaczęłam dorastać, moje rodzeństwo bardzo chciało abym dołączyła do nich, do Niemiec. Pojechałam. Po pół roku się zawinęłam. To nie jest dla mnie kraj. Dla mnie za sztywny. Ja chciałam zacząć żyć. Poznawać ludzi, bawić się. Miałam bardzo trudne młodzieńcze lata. Moi rodzice byli alkoholikami.


To się nazywa syndromem DDA?


Wiesz, nie do końca się orientuję w nazwie. To są dzieci dorosłych alkoholików? Nigdy o tym nie czytałam. Jakoś nigdy się tym nie interesowałam. Po prostu w moich czasach i w mojej okolicy było to dość mocno spotykane zjawisko. Młodzież uciekała za granicę od swoich patologicznych rodziców, żeby nie skończyć, tak jak oni. Ci, którzy właśnie zostawali, w większośći kończyli tak jak oni. Mnie się udało. Zaczęłam wyjeżdżać na wakacje. Mając szesnaście lat, skończyłam szkołę i uciekłam.


”Uciekłam”, rozmawiam z dziewczyną na tzw. gigancie?


Niestety, nie na długo. Wróciłam do Polski. Okazało się, że moja mama jest chora. Rak. Po pół roku musiałam wracać. Brak pieniędzy. Rodzeństwo też nie dawało rady nam pomagać. W Polsce nikt nie chciał mnie przyjąć do pracy. Wyjechałam przed swoimi urodzinami tj. przed 16.03. Mama zmarła w czerwcu. Załamałam się. Musiałam ukoić ból, wódką.


Przykro mi. A nie bałaś się trafić do ”miejsc dla panów”?


Absolutnie nie. Poszukałam w Internecie kilku biur pracy. Wysłałam kilka formularzy i wyjechałam.


Szybko ”zaczęłaś” ( … ).

( … ) moje problemy alkoholowe rozpoczęły się wtedy, gdy moja mama zmarła. Zaczęłam też popalać trawkę. Wiesz, lepiej było po prostu mi wtedy nie myśleć o tym, ze jestem półsierotą.


Harda szesnastolatka. Wróćmy jeszcze do tych problemów w domu, jak sobie z nimi radziłaś?


W domu nie miałam czasu na mazanie się. Ogarniałam wszystko, były miesiące, że było w porządku. Choć z czasem było coraz gorzej. Rzadko widziałam rodziców trzeźwych. Wiesz, chyba można się do wszystkiego przyzwyczaić.


Nie miałaś w nikim oparcia?


Gdyby nie moje starsze rodzeństwo, Daniel i Beata. To, nie miałabym żadnego wzoru do naśladowania. Potem przyszedł moment wyjazdu. Tak jak mówiłam wcześniej, wyjechałam. Wróciłam na pół roku i znowu wyjechałam. Do Polski przyjechałam tylko na pogrzeb i od tamtego czasu zaczęłam uśmierzać bol w kieliszku.


Teraz są strony internetowe, profile na SM, infolinia dla takich osób, specjalne organizacje NGO, jak poradziłaś sobie wówczas z tym problemem?


Po prostu. Mój organizm wysiadał. Z dnia na dzień przestałam pić. Byłam trochę zła na siebie i nie mogłam się pozbierać, pewnie syndrom odstawienia. Jednak udało mi się przez dwa lata nic nie tknąć.


Alkohol tak szybko nie ”odchodzi”.


To prawda. Zmieniłam pracę, poznałam nowych przyjaciół i wróciłam do alkoholu, zaczęłam eksperymentować z narkotykami, także twardymi. Potrafiłam nie spać cztery dni i cztery noce. Wyobrażasz sobie jak mój mózg reagował na coś takiego?

 

motylkowoPracownia Renaty :)

 


Jeśli masz siłę, to kontynuuj ( … ).


( … ) miałam omamy. Ważyłam 43 kg. Nadszedł kolejny przełom. Rozmowa z moim chłopakiem. On widział co się ze mną dzieje. Próbował coś zaradzić. Ale sam nie był w najlepszej kondycji. Uzgodniliśmy, że to już koniec. Pamiętam jego słowa: Renia, dość, co? Zmieniliśmy otoczenie i wtedy poznałam moją najlepszą przyjaciółkę, Wiolę.


To w jaki sposób można się obronić przed tym? Co doradzisz innym młodym kobietom, aby uchronić je przed Twoim losem?


Nie wiem, Marcin - niewiele osób ma silna wolę. Narkotyki i stan kiedy je bierzesz jest niesamowity. Jest błogo. Nie ma problemów. A nawet jak jakieś są, to nagle pojawia się tysiąc rozwiązań. Dopiero kiedy ”schodzi” ten stan, jest strasznie. Wtedy bierzesz kolejną działkę i kolejną. Nie masz umiaru. To gówno zjada szare komórki, ciało i zdolność rozumowania. Miałam o tyle dobrze, że nikt mnie nie chciał skrzywdzić i wykorzystać. Jednak niektóre dziewczyny, nie miały tyle szczęścia.


Zostawmy już ten temat. To czym zajmujesz się zawodowo, bo pisząc szklarnia, w Holandii, Polak może mieć skojarzenie w "zielonym kierunku" ( śmiech … )?


Jak miałam naście lat, to wyjeżdżałam do Niemiec na dwa miesiące. Mieszkałam u siostry. Wyjeżdżając do Holandii, byłam już po szkole zawodowej. Jestem cukiernikiem, miałam wtedy dziewiętnaście lat. Żeby dostać się na plantację trzeba mieć wielkie szczęście. O ile jest to możliwe dla Polaków. Ja pracuję na szklarni z pomidorami koktajlowymi. W sumie tam też zielono ( śmiech… ).


Dobry żart. Kumata kobieta po drugiej stronie, jak czytam.


Kumata, oj tak ( śmiech… ), mama mówiła do mnie żabo. Bo mam duże i zielone oczy.


Świetna metafora. To w jakim celu korzystasz z IG, żabko?


Rozrywka. Tylko i wyłącznie. Nie współpracuję z nikim, nawet mnie to nie interesuje. Od mniej więcej roku dostaję jakieś dziwne propozycje już nie zliczę tych starszych panów, którzy proponują parę setek za mały numerek lub stały układ. Oni to nazywają sugardaddy ( śmiech… ). Oczywiście nie wstydzą się wysyłać swoich zdjęć. Od razu ich blokuję. Jest to obrzydliwe i śmieszne zarazem. Poza tym IG jest dla mnie takim pamiętnikiem. Dodaję najważniejsze i najlepsze zdjęcia. Nie muszę szukać ich w telefonie pośród dwudziestu tysięcy zdjęć.


Jestem starszym panem ale z tym się jeszcze nie zetknąłem. Zmieńmy temat. Jesteś kociarą w pełnym tego słowa znaczeniu?


Ogólnie kocham wszystkie zwierzęta, koty najbardziej. Mam już tak od małego, kocham swoje maleństwa. Dbam, mam obsesję na punkcie kubków z kotami. Mam ich cała szafkę ( uśmiech… ).

 

Członkowie rodziny.

Członkowie rodziny.

 


Przedstaw nam je:


A zatem: w dokumentach mają: SONIA i MILANA, to siostry, a ”chłopak” wabi się DIESEL. Nie przywiązujemy do tych oficjalnych imion wagi. W życiu codziennym nazywamy je wraz z moim chłopakiem zupełnie inaczej. CZOŁG bo ta kocica jest wielka i jak biega po mieszkaniu, to dosłownie jakby ”CZOŁG” jechał. ”Mały głód”, to ta mała, jest szczupła, choć zawsze głodna. No i chłopak: Janusz. Bo to taki Januszek: gryzie, biega za dziewczynami i jest bardzo zazdrosny ( uśmiech… ).


W Polsce kobiety posiadające kilka kotów, zwykle określane są mianem ”samotnych i bez mężczyzn”.


Tak, to prawda jestem starą panną, choć mam chłopaka, a koty mamy z tego powodu, że nie przepadam za dziećmi.


To już wiem skąd to zamiłowanie do psychologii.


Myślisz?


Wypełniasz pustkę brakiem macierzyństwa, problemami innych ( śmiech… ).


Nie!!!! Nie wiem sama. Patrząc na dzieci mojego brata przychodzi mi czasem taka myśl, że fajnie byłoby mieć takie małe bejbi. Wracam do rzeczywistości holenderskiej i to szybko mija. Wiesz, w Niemczech jest lepszy ”social”. Dużo pomocy. A tutaj tego nie ma. Żłobek kosztuje prawie ”dwa koła”. Czuję że to jeszcze nie ten czas. Bo na dobrą sprawę, nigdy tego czasu w dojrzewaniu nie miałam. Zero dyskotek, pierwszego upicia się, zero miłostek. Pierwszy raz zakochałam się dopiero będąc w Holandii, do dziś jesteśmy razem. Jednak mama nade mną czuwa tam na górze.


Zawsze ceniłem w kobietach szczerość ( uśmiech … ) czyli profil psychologiczny potrafisz stworzyć u każdego?


Wiesz, gdybyś przesłuchał tyle podcastów kryminalnych i przeczytał tyle książek o potworach. A może też masz takie zainteresowania?
Tak, potrafię, przynajmniej tak mi się wydaje. Wiesz, moja babcia była czarownicą ( śmiech… ). Więc, co nieco wiem jak rozpracować ludzi. Potrafię też wczuć się w drugą osobę i przeżywać jej emocjonalny stan.

 

Spojrzenie numer 1

Spojrzenie nr 1

 


To czego zwykle „chwytasz się” do oceny, co Ci jest do tego potrzebne?


Wystarczy mi parę sekund spojrzenie w oczy i parę słów. I już wiem, że rozmówca to kompletny debil, a rozmówczyni dziwka. Przepraszam za słownictwo. Ale nie lubię dziwek i narkomanów. Oni są zepsuci do szpiku kości.


Czyli na dziesięć sekund mam Ci się pokazać i mnie rozszyfrujesz? Zrobimy challenge?


Ok., zapraszam do Holandii ( śmiech… ).


Ok., jak będę, to skorzystam z zaproszenia, choć mamy XXI wiek, połączenie video nie wystarczy?


He, he, nie! Ja muszę czuć aurę człowieka. Muszę zobaczyć oczy na żywo. Zobaczyć mimikę i ruchy ciała. Jeżeli kogoś poznaję przez Internet, to wiadomo jest trochę ciężej. Bo bardzo dużo można ukryć, ale bardzo szybko wychodzi słoma z butów.


Fakt, kocich ruchów przez kamerkę o tej porze robił nie będę. Czytasz książki o tematyce psychologicznej, co nam polecisz?


Czytam kryminały i horrory. Ostatnio zachwycam się Wojciechem Chmielarzem. Jest doskonały. Jeśli chodzi o horror, ciężko mnie zaskoczyć. Ale była taka jedna książka. ”The BIGHEAD.”

 

The BIGHEAD

Literatura grozy polecana przez Renatę.

 


A Mróz?


Mróz mnie fascynował półtora roku temu. Edward Lee stworzył mroczną opowieść. Jest obrzydliwa do szpiku kości. Moje dwie koleżanki nie przeczytały. Oddały i nie chciały nigdy więcej ode mnie książek ( śmiech… ).


Ostatnio sporo się mówi o pomocy psychologicznej, zwłaszcza dla osób nie radzących sobie ze stresem, problemami w domu/pracy/szkole. Może powinnaś zostać terapeutką?


Marcin ( … ) terapeutką na pewno nie zostanę. Bo mam już trzydzieści lat i nie uśmiecha mi się chodzić na zajęcia, a jeżeli ktoś ma jakieś problemy, to zawsze do mnie trafi ( uśmiech… ).


W BIO, Artystka… na serio, czujesz się nią?


Patrząc na ludzi którzy nie mają żadnych zainteresowań oprócz upicia się w wolnym czasie. Albo odsypianie zarwanej nocy na domówce, to chyba trochę się nią czuję.

 

Spojrzenie nr 2

Spojrzenie nr 2.

 


Ktoś może uznać, że to co robisz, nim nie jest ( artyzmem ) – masz twardą skórę do krytyki?


Tak, wiem, jednak nigdy nie słyszałam takich opinii. Uwierz, że niektórych nie interesuje - co robię w wolnych chwilach, dla niektórych to strata czasu. Każdy inaczej odreagowuje stres.


Na początku zajmowałaś się wyszywaniem, przybliż nam swoją działalność.


Tak. Kupowałam białe ubrania. Rysowałam na nich i potem wyszywałam, to co chciałam lecz jest to pracochłonne. Walczyłam z igłą i nitką. Nigdy nie robiłam tego na maszynie. Jak i też nigdy nie chciałam. Chciałam nad tym pracować parę dni. Przede wszystkim nie chciałam myśleć o tym co się dzieje wokół mnie.


Jesteś zawodową krawcową albo szwaczką?


Absolutnie nie. Nigdy nie uczyłam się szycia. Kiedyś pomyślałam sobie, że chce mieć taki i taki obrazek i go zrobiłam. Stwierdziłam, że to nie jest w cale takie trudne, miałam rację.

 

Od szycia do puzzli jeden krok, to zamiłowanie ma na celu odstresować Cię?

 

Tak, uczy cierpliwości. Chociaż tej nigdy mi nie brakowało ( … )


( … ) i tylko do tego służą Ci te tysiące elementów?


Nie tylko. Satysfakcja. Kiedy taki obraz z czterech lub pięciu tysięcy kawałków trafia na ścianę, efekt jest niesamowity.


To jakie są teraz Twoje potrzeby ”zielonooka trzydziestko”?


Z wiekiem coraz większe. W tym roku na pewno będzie to zakup domu w Holandii. Mamy dość płacenia maklerom ”hajsu” za ruiny, które nie są tego warte. Chcemy mieć coś swojego. Poza tym to jest bardzo dobra inwestycja.


Czyli puzzle są wyłącznie sposobem na nudę, czy możliwością zarobku?


Nigdy bym nie sprzedała żadnego ze swoich obrazów. Każdy jest dla mnie bardzo ważny. Każdy ma swoją małą historię, z tyłu zaraz za sobą ma notkę z datą zakończenia. Patrząc na nie, wiem co mnie męczyło, bolało, o czym myślałam, gdy je układałam.


To czym jest arogancka przyzwoitość? Pytam, bo takim określeniem chwalisz się.


Wiesz, że także się nad tym zastanawiałam. Kiedyś ktoś bardzo ważny w moim życiu mi to powiedział i ( … ) koniec tematu.

 

Pan KOT.

Pan KOT

 

Czym i kim pachnie Twój profil?


Mój profil przede wszystkim jest i pachnie mną, żadnej podróbki tu nie znajdziecie.


Artystko jakie skrywasz wymiary, wzrost i wagę?


Mam 164 cm wzrostu, a ważę 64 kg. Wymiary to: 89/67/89.


Na koniec poproszę o słowo na niedzielę do naszej społeczności.


Lepiej spróbować i żałować, niż żałować że się nie spróbowało i jeszcze jeśli mogę coś dodać. Wszystkim życzę takiej przyjaciółki, którą poznałam w Holandii, była ze mną jak było zarówno dobrze i źle. Zaliczałyśmy wspólne upadki i porażki. Razem ”wstawałyśmy”, bawiłyśmy się, śmiałyśmy i płakałyśmy.


Dziękujemy za rozmowę.

 

Celebruję żyćko
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  wojowniczki  sensualne 
24 maja 2023, 18:59

Dzień dobry, jaką pogodę mamy dziś na zielonej wyspie?


Mieliśmy ( ... ) jest rześki bezchmurny wieczór, około czternaście stopni, mimo pochmurnego nieba jest ciepło.


Jak często zdarza Ci się rozmawiać z obcymi facetami prosto z wanny ( śmiech… )?


Ha, z ”Daddy sugar", którzy chcą zamienić moje życie w kolorową posypkę, często. Z bardziej ogarniętymi mężczyznami raz na jakiś czas.


Wyjaśnijmy, mąż o wszystkim wie, nawet nam przez chwilę asystował, także bez podtekstów ( śmiech…).


Mąż ma swoje zajęcie, właśnie dzielnie walczy ze smokami.


Na wstępie przepraszam za późną porę rozmowy. Wiem, co oznacza opieka nad maluchami.


To jest moja ulubiona pora na rozmowy, jestem typową sową, wieczorem budzę się do życia i mam przypływ energii.

 

tajemnica

Czy te oczy mogą kłamać?


Czytałaś moje poprzednie rozmowy, wiesz na co się przygotować?


Czytałam, myślę, że podołam, nie gryziesz i fajnie żonglujesz słowem, a to duży plus.


Zacznijmy od żabiej ksywki, ma jakieś ukryte znaczenie, czekasz na księcia, a może lubisz zielony kolor?


Nie wierzę w bajki z księciem na rumaku, mój ulubiony kolor to niebieski, a żabcia-srabcia wzięła się z uszczypliwości starego ( mąż – przyp. red. ) w moją stronę z serialu "Na Wspólnej".


To już wiem z kim tańczę, Bożena z Mieciem. Choć to przykładne małżeństwo ( śmiech... ).


( śmiech… ) ale tam też pełno rys i tzw."przypierdółek", czyli jak u mnie.


Teraz możesz poznać nas ze swoją domową ekipą ( śmiech… ).


Bardzo ułożony, grzeczny nastolatek z ciętą ripostą po tatusiu. Dla kontrastu czteroletnia Mijunita, która miażdży swoimi pomysłami. Stary ( mąż ) - człowiek jednej miny, skromna ja i nasza stara, schorowana kotka ( uśmiech… ).


Pierwsze skojarzenie z Twoim profilem, to właśnie rodzinne ujęcia, widać, że się kochacie.


Ale to nie na pokaz, tu nie ma rozczłonkowania na ig/real life. My, bardzo lubimy być w swoim towarzystwie i tyle. A jeśli chodzi o zdjęcia, zawsze celuję w emocje i myślę, że mój profil taki właśnie jest.


Charakterystyczne w Twoim profilu jest coś co bardzo lubię, mianowicie długie opisy, dbasz o swoich obserwatorów.


Wiesz, że połowa osób nie lubi długich opisów? Tym bardziej cieszy czyjeś zawieszenie, zatrzymanie się. Uczestniczę w kilku wyzwaniach, które często pobudzają do napisania kilku słów. I to jest taki ukłon oraz podziękowanie za czas poświęcony czytaniu!

 

czarno-biały klimat

Czarno-biały klimat, jak w życiu.


Jesteś blogerką, pisarką, panią z aparatem – jak scharakteryzujesz swój styl?


Jestem ”człowiekiem przypałem”, blogerką nigdy nie będę, influ także. Jestem osobą, która zamiast torebki, nosi na ramieniu aparat i zachwyca się skrawkami życia. Natomiast "wybebeszam" się na tyle na ile chcę. Nie lubię mówić o sobie z nadwyżką. Jedni traktują mnie jak swojego, dla drugich jestem zwykłym numerkiem. Nie potrzebuję karmić czyjejś ciekawości opisami na zasadzie "byle się klikało".


Pod jednym z nich opisujesz się jako dziewczyna z sąsiedztwa, na serio się nią czujesz/czułaś?

Czuję się nią nadal. Tak, możesz zadzwonić kiedy chcesz, napisać, pożyczyć na fajki, podrzucić dziecko, możesz zapytać: jaka kiecka jest lepsza, bo wiesz, że powiem prawdę. Stanę w Twojej obronie i będę wyć razem z Tobą. Ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia.

Ryzykujesz tym wyznaniem ( śmiech… ).


Lubię ryzyko.


Takie dziewczyny nie zajmują się muszelkami - jakkolwiek to brzmi – ( uśmiech… ).


Zawsze się śmieję, jak o nich opowiadam. Chodź, pokażę Ci moją muszelkę! Bawi mnie gra słowem! Moje nowe dziecko @emerald_froggy stworzyłam z potrzeby serca i chęci nadania muszlom drugiego życia. Kiedy wystartowałam dostałam mnóstwo wiadomości, "o wow, to takie Twoje, Żabciu". Tak, to takie moje. Trochę magii, trochę koloru, trochę ciepłych myśli i jest! Moje muszelkowe podstawki są stworzone dla tych, którzy cenią sobie rękodzieło i lubią mieć coś niepowtarzalnego, a jednocześnie spersonalizowanego.


Jak idzie interes, jeśli to nie jest tajemnicą?


Fajnie idzie, a szłoby jeszcze lepiej, ale to pracochłonna pasja. Mam tylko jedną parę rąk.


Pogadajmy o „Zielonej wyspie” – możesz o sobie mówić ”pierwsza emigracja”, jesteście tam ponad piętnaście lat.


Teoretycznie tak, ale powód przylotu tutaj był zupełnie inny.


Jaki?


Miałam okres w swoim życiu, że walił mi się świat z każdej strony. Posypałam się! Mimo, że miałam super pracę, przyjaciół, wypełniony wolny czas po kokardę, to byłam nieszczęśliwa. Nie dawałam rady. Czułam się jak gówno. Nabawiłam się chorób, nic mnie nie cieszyło. I przyszła taka myśl "albo teraz zawalczysz o siebie" albo już tak pozostanie. A że lubię nieznane i działam w myśl zasady "bój się i rób" to kupiłam bilet w jedną stronę.

 

sensualne wyzwanieSensualne wyzwanie.

 


Zaczyna się mocno, chcesz coś dodać?


Nie babram się w zaschniętej ziemi, było ciężko, a przyjazd tutaj wyleczył mnie z przeszłości. Pomimo, że takich początków nikomu nie polecam, to uważam, że to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu.


Polacy według wszelkich badań są jedną z najcieplej odbieranych nacji w Irlandii. Pracowitość?


Pewnie tak, nie ma rzeczy niemożliwych! Choć spotkałam się również z takimi opiniami że zabieraliśmy im pracę. Bo Polak, który tu przyjeżdżał szedł do pracy, na jaką nie miał ochoty Irlandczyk.


A już myślałem, że powiesz coś o zamiłowaniu do wspólnego świętowania przy kuflu piwa ”Dnia Świętego Patryka” ( uśmiech… ).


Marcin, Irlandczycy, to bardzo pogodny i towarzyski naród! Oni nie potrzebują świąt żeby się dobrze bawić. Nigdy na nic się nie skarżą i nigdy niczego nie krytykują, więc zabawa z nimi jest wyborna.


Znam z autopsji ( śmiech… ).


Czyli, wiesz o czym mówię.


A w Polsce czym się zajmowałaś i gdzie?


Pracowałam jako opiekun-terapeuta w jednym z ośrodków dla dzieci upośledzonych.

 

Tajemnicy ciąg dalszy.Tajemnicy ciąg dalszy.


Skoro opuściłaś już bezpiecznie wannę (uśmiech… ) – to dopytam, czy tutaj też kontynuujesz taką opiekę?


Nie, pomimo że przez połowę życia miałam w sobie poczucie, że muszę się kimś opiekować, po to aby pomóc samej sobie. To tutaj pracuję na zupełnie na innym stanowisku. Jednym z powodów dla których nie chciałam tego kontynuować był fakt, że jestem zbyt emocjonalna. Że jednak nie byłam wtedy w stanie dawać z siebie 100%, bo sama czułam się niekompletna. Żeby dać siebie komuś, musisz wyjść ze schematu zasługiwania, a we mnie toczyły się walki. Ta praca jest fajna, lekka i przyjemna, no i ja jestem na innym poziomie i siebie oraz życia.


Walcząca kobieto ( uśmiech… ). Tak dopytuję o to miejsce zamieszkania, bo może zgra się to z Kobranocką i słynnym domem nad Wisłą.


Weź, naprowadź mnie bardziej.


Kobranocka – Kocham Cię jak Irlandię, znasz ten utwór ( śmiech… )?


Aaaa, ok. Rozumiem. Cóż za chichot losu, co? ”A Ty się temu nie dziwisz, wiesz dobrze co byłoby dalej” ( … ). Irlandia mnie uratowała, zmieniła i na zawsze będę jej za to wdzięczna.


Rozumiem, że tutaj żadnej bariery językowej nie ma?


Wiesz, że oni czasem sami siebie nie rozumieją? Zwłaszcza farmerzy z zachodu gdzie język angielski miesza się z irlandzkim. To nie jest język, którego uczysz się w polskich szkołach. Tu "how are you" brzmi jak "hałaja". Radzę sobie, a jak mam problem to proszę o dziesięciokrotne powtórki (śmiech…).

 

„Nie lubienie” słońca.


To, co Twoim zdaniem ostatecznie decyduje o tym, że ”nasi” są tam lubiani i z wzajemnością?


Zdecydowanie pracowitość wygrywa i to, że lubimy sobie na wyspie pomagać.


A może ta więź dodatkowo wynika z tego, że tak jak oni kiedyś emigrowali przez ocean, tak samo my tam do nich ”teraz” przylecieliśmy?


Myślę, że jest tutaj wspólny mianownik. Potrafią zrozumieć, że "tonący brzytwy się chwyta" i próbuje utrzymać się na powierzchni. Jednak jest wielu z nas, którzy do Polski wrócić nie chcą! Styl życia jaki tutaj jest brak przepychanek i ta "niespieszność" skutecznie nas na tej wyspie zatrzymało.


To jak wygląda Twój dzień?


Pracuje trzy, cztery dni w tygodniu, czyli wychodzi na to, że mam pół roku wolnego! Jeśli idę do pracy to na bite dwanaście godzin. Jeśli mam wolne, celebruję żyćko! Zapytasz, co to znaczy - spacery nad morzem, kawa, randki z mężem na spontanie, uważność. Bardzo cenię swój czas. Mnie nie trzeba mówić: zwolnij. bo ja swój pęd mam już za sobą! Balans pomiędzy tym co muszę, a tym czego chcę mam opanowany do perfekcji!


Myślicie w jakikolwiek sposób o powrocie do Polski?


Odpowiem Ci tak. Zrezygnowałam z Florydy na rzecz Irlandii. Więc powrót do Polski jest możliwy, ale po co? Poza tym, jestem z tych osób, które nie mają swojego miejsca na ziemi. Mogę być wszędzie - byle z ludźmi, których kocham, a że tu jest mi dobrze, to póki co - nic nie zmieniam.


Porzuciłaś boskie Miami, serio?


Tak, serio. Wiem że dla jednych to takie ”wow”. Sorry, nie wytrzymałabym tyle godzin słonecznych. Wolę darkmoody i stado owiec pod domem. No i mimo wszystko bliżej do ludzi, którzy są ważni.

 

Tak wygląda kobieta rezygnująca z Miami.

Tak wygląda osoba nie lubiąca Miami.


Gdybym miał scharakteryzować Twój profil, to moimi pierwszymi odczuciami po zobaczeniu zdjęć: są oczy i uśmiech.


Sama bym sobie laurkę uśmiechu wystawiła. Mam przeogromny dystans do siebie, jestem szczęśliwa i wyciskam ile się da. Uwierz mi, że dwadzieścia lat temu byłam kompletnie inną osobą! W wiecznym poczuciu odrzucenia i niesprawiedliwości. Jestem dzieckiem DDA, nosiłam w sobie mnóstwo blizn i takiego poczucia odpowiedzialności, że wszystko co jest złe, dzieje się przeze mnie. Dopiero pobyt tutaj sprawił, że uwierzyłam w to, że jestem wystarczająca. Taka jaką jestem i nie musze nic nikomu udowadniać. A oczy? Zawsze powtarzam, że ze mnie się czyta jak z otwartej książki. Wystarczy spojrzeć i już wiesz, czy dzień był miły, czy niekoniecznie.


Świetnie się maskujesz. A drugim z całą pewnością jest natura, mieszkacie nad samym morzem?


Do morza mamy trzy minuty jazdy autem. Po drugiej stronie są góry! Natura mnie napędza, daje mi ukojenie i spokój. Nie odnajduję się w miejscach głośnych i tłocznych. Zawsze jak wracam od teściowej, a ta mieszka w przepięknej lecz położonej przy samej ulicy kamienicy, wracam z mega bólem głowy.


Syndrom DDA, nie każdy pewnie zna i wie więcej o tej chorobie, masz siłę aby to przybliżyć?


Kiedyś dodałam wpis na IG, po którym posypało się mnóstwo wiadomości, że nie jestem sama. To było mega wzruszające! DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików! Kiedy ktoś mnie zapyta o jakieś fajne wspomnienia z dzieciństwa, to ja ich nie mam. Pamiętam kilka zapachów, kilka gestów, kilka dobrych momentów, ale to wszystko! Niesiesz ten cały bagaż przez życie i nie wiesz, czy robisz dobrze, czy źle. Nikt wcześniej Ci tego nie pokazał, nie było dobrych wzorców. Z jednej strony, tak bardzo potrzebujesz kogoś. Jesteś spragniony atencji i zrozumienia, a z drugiej jak już to masz, to nie wiesz jak to dźwigać przez życie i boisz się, że jeśli znowu coś się nie uda, to będzie to wyłącznie Twoja wina! Ten okres czarnych, głębokich dziur, w które wpadałam jest już za mną. Jestem innym człowiekiem, z innym ludźmi przy sobie i z kompletnie innym podejściem do życia.


Pamiętasz początek naszych rozmów i teksty o byciu ”zwyklakiem”, z którym nie warto przeprowadzać wywiadu?


Nie napisałam, że nie warto, swoją wartość już znam. Zastanawiałam się tylko, co mogę dać od siebie żeby nie było nudy i powtarzalności. < długa pauza > Moje życie, od dzieciaka po czasy studenckie, to była taka układanka z puzzli. One kompletnie do niczego nie pasowały. Dziś jest fajnie, jutro śpisz tylko dwie godziny, pojutrze nie jesz ciepłego obiadu, a jeszcze innego dnia prosisz sąsiadów żeby tym razem zadzwonili na policję jeśli uslyszą krzyki zza ściany. Cały ten okres dorastania czułam się niedostatecznie ukochana. Brak miłości, stabilności, schodzenie emocjonalne do podziemi, to wszystko potem rzutowało na moje relacje z facetami. Nie umiałam w związki, stąd pewnie tyle ich było po drodze.


Nie wiem co odpowiedzieć i o co Cię teraz zapytać. Zamurowała mnie ta wypowiedź i jednocześnie uświadomiła z jakimi problemami mogą zderzać się tysiące dzieci, młodzieży ale i także właśnie takich dorosłych ludzi jak my.


To jest problem! Dlatego zawsze proszę, nie bądź obojętny na krzywdę. Jeśli widzisz złe zachowania, działaj, bo możesz komuś uratować życie! Kilka lat temu będąc w Polsce znalazłam swój list pożegnalny pisany przeze mnie w wieku dwunastu lat, która była już tak zdesperowana, że uwierzyła w to, że jeśli umrze, to wszystkim będzie nagle łatwiej. Pękłam! Nie zrobiłam tego, ale próbując zwrócić na siebie uwagę, wlazłam "z buta" w złe towarzystwo i tak się w nim pięknie rozgościłam, że zbieranie siebie zajęło mi kilka lat ( ... ).

 

Mały wielki człowiek.

Mały wielki człowiek.

Pozwolę sobie na dłuższy wywód. To nie są zwykłe rozterki kobiety po 40-ce. To jest jawne pokazanie tego, co wzięłaś na klatę i jednocześnie z jakim bykiem i o jakich rogach, musisz wojować już chyba do końca swoich dni. Oczywiście w mniejszym lub większym stopniu. Ja już wiem, że ta rozmowa, to będzie bezkompromisowy hit, albo i nawet droga dla zrozumienia takich osób z DDA.


Każdy z nas nosi w sobie jakiś ból o różnym natężeniu. Prawdą jest, że jeśli nie przerobisz pewnych kwestii, to ten smród będzie się za Tobą ciągnął i będziesz go przekazywać dalej. Nie da się iść do przodu, jeśli pielęgnujesz w sobie zadry i urazy.

Nie mam w sobie mechanizmu zakopywania się w gównie, zawsze gdzieś tliła się we mnie nadzieja, że to życie będzie jeszcze fajne, tylko wytrzymaj.

Przeżyłam swoje żale bo przeżywanie emocji to ważny element w sięganiu po nowe, oddzieliłam krechą - to co było, bo na to już wpływu nie mam. To już się wydarzyło, więc po co to mielić, wplatać w tu i teraz.

Lepiej się skupić na próbie bycia szczęśliwym, na szukaniu siebie, na byciu wdzięcznym za to co udało się zrobić i gdzie się jest!


Zawsze powtarzam samej sobie! Żabcia, jestem z ciebie dumna! I z taką pychą idę dalej.


Przyznaję, że odbierałem Cię na samym początku, wyłącznie na podstawie tego co pisałaś i mówiłaś. A pisaliśmy ze sobą już jakiś czas i to było chyba nasze trzecie podejście do tej rozmowy. Odbierałem jako taką trochę zakompleksioną kobietę, która potrzebuje ”rozruchu”, natomiast z każdym kolejnym zdaniem moja optyka szła oraz idzie cały czas w zupełnie innym kierunku.


Widzisz, jednak potrafisz być miły (śmiech… ). Przyznaję, że czułam to, bo tak jak Ci wcześniej pisałam, nie mam w sobie pierwiastka wyładowywania emocji na raz. Rozkręcam się faktycznie powoli, ale jak już zacznę to ciężko mnie zatrzymać. Ale nie żałujesz, prawda? ( śmiech… ).


Najprawdziwsza prawda ( śmiech… ). Ucieknijmy od tych ciężarów i przejdźmy do zapachów. Co poczują Twoi odwiedzający i folołersi?


Morze, wiatr, zachwyt, codzienność! Mój profil pachnie czułością spragnionych rąk, kobiecością i wieczornym różowym proseczino ( śmiech… ). Pachnie także takim moim niedopowiedzeniem, ukrytym właśnie w zdjęciach.


W tych zapachach obserwujemy kobietę, o jakich wymiarach, wzroście i wadze?


Ostatnio chorowałam, ale już nadrabiam i jak zapytasz mnie za tydzień to będzie +2kg. Obecnie jest 43,7kg, wzrost dziecka z podstawówki - 153cm, a wymiary jak ociosana bela ( 80/65/88 ).

 

Współczesna Ingrid Bergman

Współczesna Ingrid Bergman.


Słowo na niedzielę do czytelniczek i czytelników, nawet do wyłącznie oglądających.


"Szczęście to wybór" możesz mieć wiele, a wciąż być nienasyconym. Możesz mieć mniej, ale dzięki temu będziesz osadzony w poczuciu spełnienia!


Piękne słowa, aż tak źle i strasznie było?


Wiedziałam, że nie będzie.

Rozumiem, że jutro na DM otrzymam kilka namiarów do Twoich znajomych, które chętnie porozmawiają?


Wyślę Ci coś, zabawię się w stręczyciela.


Dzięki za poświęcony czas, mimo późnej pory ( rozmawialiśmy między godziną 22, a 24 ).


To dla mnie naprawdę normalna pora, ja Tobie również dziękuję.

Kobieta z głową w chmurach.
Autor: zapachkobiety | Kategorie: dojrzałe  wojowniczki 
20 maja 2023, 18:59

Dzień dobry, gdzie dzisiaj jesteś, skąd robimy rozmowę?


Z Tarnowskich Gór ( uśmiech… ). Prosto z własnej kanapy ( uśmiech… ).


Kanapowiec, choć Ty jesteś zwolennikiem zamków z piasku, niż lepienia bałwana ( śmiech… ).


Tak ( uśmiech… ) widzę, że zgłębiłeś mój profil na Instagramie, doceniam wkład pracy ( uśmiech… ). Zdecydowanie bliżej mi do plażowych klimatów.


To skąd to morsowanie, to tylko na potrzebę IG?


Nie! To czysta hedonistyczna przyjemność, nie zawsze dokumentowana na Instagramie ( uśmiech… ).

stewardesa1
Zapraszam na pokład.


Kocham to słowo ale o tym trochę później. Rozmawiam z profesjonalną stewardesą?


Mam nadzieje, że profesjonalną, zawodową na pewno ( uśmiech… ).


Strażakom mówi się: tyle powrotów - ile wyjazdów, a co mówi się stewardesom?


Oficjalnie ”tyle startów - ile lądowań”, a mniej oficjalnie, to już zależy od wyobraźni pasażerów ( uśmiech… )


Pierwsze skojarzenia z tym zawodem: atrakcyjna kobieta, długie nogi, zna kilka języków, pewnie pierwszą pomoc ma w jednym palcu, posiada telewizyjny uśmiech, no i turystycznie mocno ogarnięta w temacie, pominąłem coś?


Bystra, elokwentna, potrafiąca się odnaleźć w każdej sytuacji ( śmiech… ). Żartuję! Jest wiele wyobrażeń dotyczących tego zawodu. Myślę, że część z nich jeszcze z czasów PRL-u, kiedy latanie było przywilejem, a praca wiązała się z licznymi bonusami ( uśmiech… ).


Scharakteryzuj nam przeciętny ”dzień w pracy”. Moje wyobrażenia sięgają, przyjechania z walizką na lotnisko, powitania pasażerów, rozdawanie napojów i posiłków oraz informacja co robić na wypadek jakiejkolwiek kolizji lub katastrofy.


Nie ma przeciętnych dni, ponieważ nigdy nie wiemy kogo spotkamy na pokładzie. Są elementy stałe jak odprawa z załogą i kapitanem, czy poszczególne elementy lotu, ale ponieważ nie pracujemy w stałych teamach, każdy dzień pracy jest inny. Myślę, że to jest jeden z tych czynników, które są w tej pracy pociągające. Nie ma rutyny.

stewardesa2

Życie jak w Madrycie ;)

 

Zapewne masz tysiące anegdot, opowiedz nam najbardziej ”zakręconą”?


Myślę, że o tych najpikantniejszych nie mogę rozmawiać, a od razu one przychodzą mi na myśl ( uśmiech… ) przypadki medyczne są bardzo stresujące ale i często zaskakujące np.: pan podróżujący z mamą podpiętą pod aparaturę z tlenem. Po piętnastu minutach lotu mówi, że baterie są jeszcze na cztery minuty, a do końca lądowania zostało półtorej godziny. Do dziś zastanawiam się, czy to było ”przeoczenie”. Są też pytania z natury ”gdzie jest rząd nr jeden”? Awantury np.: o podłokietnik, które kończą się wzywaniem policji. Bywają też miłe sytuacje jak zaręczyny.


A czy możesz trochę odsłonić tych pikantnych kulis, rozmawiamy w końcu o potrzebach ( uśmiech… )?


”Gdy rozum śpi to budzą się demony”, a gdy w samolocie gasną światła, to budzą się rządze ( uśmiech… ) miałam sytuację, gdy trzeba było parę prosić o wstrzemięźliwość, ze względu na współpasażerów ( uśmiech… ).


Ok. Przejdźmy do bardziej kobiecych zagadnień i pragnień ( uśmiech… ). Instytut Zdrowia i Urody – już sama nazwa budzi majestat, opisz ten projekt?


Hedonistyczna świątynia zaspakajania potrzeb ( uśmiech… ). To miejsce gdzie w atmosferze relaksu dbamy o ciało i duszę ( uśmiech… ).


Mistrzyni podkręcania atmosfery, a pytam o to nie bez kozery ( rym nie był zamierzony – uśmiech… ). Na zdjęciach jesteś również ze strzykawką skierowaną w polik pewnej Pani, specjalistka od urody i słynnego wypełniania botoksem?


Nie, koncentrujemy się na dbaniu o to, co dała nam natura ( uśmiech… ). Nie chcę Cię przytłoczyć informacjami z branży kosmetologicznej ale witaminizujemy skórę, dbamy o naturalny kolagen, przy użyciu specjalistycznych sprzętów oraz kosmetyków. Próbujemy zatrzymać skutki działania grawitacji ( uśmiech… ).


To jak dzielisz, jedno zajęcie z drugim?


Raz lepiej, raz gorzej ( uśmiech… ) Staram się być w danym miejscu na sto procent, jeśli jestem na pokładzie, to kosmetologia musi zaczekać i odwrotnie. Nie zawsze jest łatwo i nie zawsze wychodzi, ale robię to długo wiec wypracowałam sobie odpowiedni rytm.


Widziałem Waszą ofertę, jestem w szoku. Jako laik w tym temacie, widzę, że masaż wiąże się z zakupami, przeczytaniem profesjonalnego bloga, nawet są podcasty. To standard w tej branży?


Mam nadzieję, że to właśnie nasz wyróżnik ( uśmiech… ).


Porozmawiajmy o nazwie Twojego profilu – celowo kusisz tym hedonizmem?


A słowo hedonizm Cię kusi?

stewardesa3

Teraz ja podrywam maszynę.


Jest dla mnie wyznacznikiem świadomej osoby, chcącej zaspokoić swoje potrzeby w najbardziej optymalny sposób.


Otwierając ten profil nie miałam żadnych planów dotyczących zarobkowania w sieci. Wybór nazwy nie był kalkulowany. Pewnie dziś wybrałabym coś anglojęzycznego ( uśmiech… ). To był impuls i prostolinijne myślenie o tym jaki login może mnie scharakteryzować ( uśmiech… ). ”Hedonistka”, tak bo mam taki hedonistyczny stosunek do samej siebie a ”w podróży” bo o myślę tak o życiu, że jest metaforą podróży.


Czyli trafiłem na prawdziwą hedonistkę z krwi i kości, w dodatku mówiącą o tym wprost. Gdzie byłaś jak Cię nie było ( śmiech… ).


Byłam, pewnie gdzieś na plaży ( śmiech… ).


Hedonistka w wersji żeńskiej, to ciągle raczej taki domknięty temat i to już nawet niekoniecznie w ujęciu seksualnym.


Tak? W jakim sensie domknięty?


W znaczeniu, że nie potrafimy dyskutować o swoich pragnieniach i potrzebach.


Zdecydowanie tak, ale uważam, że to nie jest domena kobiet. Hedonizm w męskim wydaniu, społecznie odbierany jest cieplej. Jest łatwiej akceptowalny ale nie mam poczucia, że taka postawa jest jednoznaczna z tym, że mężczyzna zna i potrafi artykułować własne potrzeby. Mam zupełnie inne doświadczenia ( uśmiech… ).


Opowiedz nam pokrótce o nich ( ... ).


Pokrótce to się nie da ( śmiech… ), z moich doświadczeń wynika, że nawet ci atrakcyjni fizycznie i z pozoru pewni siebie mężczyźni, którzy kreują się na hedonistów, a czasem nawet próbują demonstrować postawy macho, często mają deficyty budowania relacji, w mówieniu o uczuciach, potrzebach, czy fantazjach. Bardzo rozległy temat ( uśmiech… ).


Zgodzę się, choć samo określenie hedonistki, ponoć charakteryzuje trzy rzeczy: przyjemność, radość i rozkosz. Mieścisz w sobie aż tyle tych określeń? ( uśmiech… ).


Zdecydowanie tak, pewnie dopisałabym jeszcze kilka ( śmiech… ).


Śmiało ( … ).


Wolność, seksapil, miłość i ciekawość.


Świadoma hedonistka. Nowe, nie znałem ( uśmiech… ).


Przy każdym określeniu zrobiłabym odnośnik do tego jak to rozumiem, ale dla mnie hedonizm mieści w sobie to wszystko ( uśmiech… ).

stewardesa5

Pocztówka z Tel Avivu


Na większości Twoich zdjęć, masz niemal doklejony uśmiech, w zasadzie on nie znika. Wynika to ze stylu życia, charakteru, Twojego zajęcia, czy usposobienia ”wyniesionego” z domu?


To ciekawe, bo często słyszę to pytanie ( uśmiech… ) pewnie jak wszystko inne jest składową tego co wymieniłeś. Zdecydowanie uśmiech towarzyszy mi często ( uśmiech… ). Moi przyjaciele mogliby bardziej obiektywnie odpowiedzieć na to pytanie. W trakcie naszej rozmowy też często używam 😊 Poczucie humoru jest jedną z cech, które w sobie lubię.


A Twój charakter pomaga zajmować jasne stanowisko wobec tematów społecznych, jak choćby foty ze strajku kobiet?


Mam jasno sprecyzowane poglądy. Nie boję się ich wyrażania, chociaż nie zawsze zjednują mi przyjaciół ( uśmiech… ).


Walka kobiet, kojarzy się m.in.: z Agnieszką Holland ( prezentujesz jej biografię w zapowiedzi ). Moje TOP 3: ”Zabić księdza”, ”Europa, Europa” i ”W ciemności”, a Twoje ulubione filmy w reżyserii p. Agnieszki i dlaczego?


Nie mam ulubionych filmów, czy książek. Oglądam, bo lubię kino i uważam, że wszystko co zobaczymy , czy przeczytamy zapada w nas i wpływa właśnie na nasze poglądy, czy postawy.Lubię biografie, stąd akurat ta książka w zapowiedzi.

Pozostańmy przez chwilę z kinową tematyką. Oglądałaś ”LOT” z Denzelem Washingtonem?


Nie ( uśmiech… ), czy to powoduje zastopowanie dynamiki naszej rozmowy ( uśmiech… )? Ostatnio oglądałam kino irańskie ( uśmiech… ). Amerykańskie bardzo rzadko.

stewardesa6

         Trochę śniegu, trochę wina i trochę orientu.

 

Tam jest m.in.: scena z katastrofy, podkreślająca dobitnie - dlaczego trzeba mieć zapięte pasy podczas lądowania, stewardesa z tego powodu kończy ( … ) nie najlepiej. Polacy grzecznie przestrzegają przepisów podczas lotów?


Nie, my Polacy zawsze wiemy lepiej, więc nikt, a już na pewno nie pani w mundurku, będzie nam mówiła ”jak mamy żyć” ( śmiech… ).


Śmiejemy się z tego dopóki nie ma tragedii ( … ).


( … ) są tez przypadki, kiedy inny pasażer informuje nas, że ktoś nie zapiął pasów. Więc może nie jest tak źle z naszym przyjmowaniem zasad ( uśmiech… ).


Donosicielstwo, relikt PRL ( żart ). Bijesz brawo po każdym lądowaniu ( śmiech… )?


Nie, ale kiedy pasażerowie biją, to zawsze dziękuję ( uśmiech… ).


A modlisz się przed pracą, masz rodzaj lęku albo strachu przed lotem?


Nie modlę się. Nie ma we mnie lęku dotyczącego latania, mam niekonwencjonalne myślenie, o ewentualnej katastrofie. Jak się nad tym zastanawiam, to bardziej wywołuje to we mnie lęk związany z jazdą samochodem, czy motocyklem.

stewardesa7

Żyj kolorowo.


Właśnie, a propos ( … ) żeńska wersja dawcy nerek zabrała głos ( uśmiech… ).


Strasznie stereotypowe, a nawet seksistowskie podejście ( śmiech… ) uderzasz w czułe struny ( uśmiech… ).


Też lubię jednoślady, choć napędzane siłą mięśni. Widzę, że Tobie ciągle brakuje adrenaliny.


Pewnie masz rację, stale mnie gdzieś gna ( uśmiech… ). Motocykl daje poczucie wolności, ale uczy pokory, cudowne połączenie ( uśmiech… ).


Czyli idziesz jak strażak w dym do pożaru – wyrzucając z myśli pewien margines niebezpieczeństwa.


W sytuacjach stresowych, czy podbramkowych działam instynktownie, refleksje przychodzą później.


Faktycznie, słabe pytanie. Kobieta w kasku na BMW, ile najszybciej jechała?

 

Nie mogę powiedzieć, bo nie wiem kto to będzie czytał ( uśmiech…. ).

 

stewardesa8

Lustereczko, powiedz przecie. 


Dwójka, czy trójka z przodu była?


Bardzo podchwytliwe pytanie ,jeżdżę zawsze zgodnie z obowiązującymi zasadami dotyczącymi bezpieczeństwa w ruchu lądowym ( uśmiech … ).


W jednym z komentarzy, pada tekst: masz więcej szpilek niż ja butów. Jeśli kobieta tak mówi o drugiej kobiecie, to już to coś oznacza ( śmiech… ).


Tak? Ja słabo czytam takie niuanse ( uśmiech… ).


Przeglądałem te Twoje foty, ważne miejsce zabiera w niej czarny ”pieseł” ( uśmiech… ).


Zdecydowanie tak! Doberman, siedmioletni pies, Emrys. Miłość absolutnie bezwarunkowa. Od siódmego roku życia w moim domu rodzinnym mamy dobermany, ale podejmowanie ze mną tego tematu jest ryzykowne, bo nie znam umiaru ( uśmiech… ).


Zrozumiałem „żaluzję”, królują u Ciebie też Twoje stopy i to nie oznacza zaproszenia dla fetyszystów, tylko jak rozumiem, jesteś dosłownie chodzącą reklamą Yasumi ( śmiech… ).


Bardzo mi miło jeśli tak to odbierasz ( uśmiech… ). Lubię swoje stopy ale ich fotografie są dla mnie synonimem tego, że wyznaczam sobie nowy kierunek - zwykle podpisane są ”where to next” i są ostatnim zdjęciem z destynacji ( uśmiech… ).


Sprawiasz, że brakuje mi języka w klawiaturze ( śmiech… ).


…. takkkk? ( uśmiech … ).


Domyślam się, że odwiedziłaś ”dziesiąt” krajów na świecie, a może nawet będzie to liczba składająca się z trzech cyfr. Prawda?


Z trzech chyba jeszcze nie, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu ( uśmiech… ).


Nie, nie będziemy o nich wszystkich tutaj opowiadać ( uśmiech… ) Wymień trzy miejsca o jakich marzysz i chcesz je zobaczyć oraz dlaczego?


Indie! Bardzo! Jestem ciekawa tego rozwarstwienia społecznego, ciekawi mnie duchowość tego kraju. Chciałabym sprawdzić czy jest aż tak niebezpiecznie ( uśmiech… ). Afryka, każde jedno państwo, bardzo lubię i bardzo dobrze czuję się w Afryce. Ostatnio chodzi mi po głowie Alaska. Pewnie dlatego, że, nie jest to flagowa oferta biur podróży ( uśmiech… ).

stewardesa8

Zawsze uśmiechnięta, niezależnie od warunków pogodowych.


Zaczynamy od wiekopomnej chwiły oraz tradycji: czym i kim pachnie Twój profil?


Przygodą ( uśmiech… ) obecnie ysl libre, ale to zależy ( … ) każde miejsce, w jakim byłam pachnie inaczej, a zapach jest dla mnie bardzo ważny np.: CaboVerde, pachnie Armanim si ( … ) Mam też taki zapach, który noszę w sobie i zawsze kiedy gdzieś go poczuję, to mnie wzrusza, na szczęście nie jest popularny. Chociaż dostałam taki żel od przyjaciółki, do wąchania w długie jesienne wieczory ( uśmiech… ).


Chcemy wiedzieć ile zabierasz na pokład swojego ciała. ( uśmiech… ) Opisz nam swoje wymiary, wzrost i wagę.


( śmiech … ) to ciągle nie jest nadbagaż ( śmiech… ). Nie znam swoich wymiarów ( uzupełnię po rozmowie 96/70/100 – jak obiecała tak zrobiła ), mam 168 cm bez szpilek i wagę między 65-75 kg, co łatwo zauważyć na moich zdjęciach ( uśmiech… ).

To ciekawe dlaczego próbujesz nas, swoje rozmówczynie wkładać w jakieś miary liczone w cm i kg, stereotypowe myślenie o kobiecości wyrażonej jakąś matrycą? To jak mówienie o mężczyznach, w kontekście centymetrów ( śmiech… ).


Sugerujesz, że znajdziemy tak odważną kobietę, która będzie o to pytała i facetów szczerze ”chwalących się” centymetrami?


Ja ! Zatem zostawiam Ci przestrzeń ( … ) możesz się pochwalić albo przyznać ( uśmiech… ).


12 centymetrów.


Chciałabym żebyś wiedział, że to w żaden sposób nie wpływa na moje myślenie o Tobie ( uśmiech… ).


Dobrze, że nie podałem długości w ”gotowości”. Wracamy do rozmowy. Poproszę o słowo na niedzielę dla wszystkich oglądających.


Yhy ( uśmiech… ) ja jestem bardzo słaba w te wszystkie motywacyjne hasła, afirmację, czy inne zaklęcia ( uśmiech… ). Ode mnie, będzie : ”Żyjcie tak jak lubicie i nie pozwólcie sobie odebrać wolności”! Zrobiło się politycznie ( śmiech … ).


Dziękujemy za rozmowę.

 

Płomienny rudy z pomarańczowej krainy.
Autor: zapachkobiety | Kategorie: na obczyźnie  sensualne 
17 maja 2023, 18:59

portretowe+widokiUśmiech, czy wiatrak?

 

Dzień dobry, rudzielcu ( uśmiech … ).

Dzień dobry ( uśmiech… ). Choć teraz to już w sumie dobry wieczór.

Obalimy pierwszy mit – rudy, to kolor, czy charakter?

Ha! U mnie to z pewnością podkreślenie charakteru, mam temperament i szaleństwo w sobie.

Szykuje się ”gruba” rozmowa ( śmiech… ). Od jak dawna mieszkasz w Holandii? Dlaczego akurat tam? Jest tyle pięknych miejsc, zwłaszcza położonych wyżej ( śmiech… ).

Ha, ha, a więc jedziemy z tym koksem ( śmiech…). Mieszkam w Holandii już blisko dziewięć lat. Dlatego tutaj, bo jak mąż szukał ofert pracy za granicą w opolskich biurach, to go rzucili do kraju tulipanów. Sama jestem ciekawa, gdzie by nas rzuciło, gdyby  znalazła się w innym miejscu na ziemi. No, nisko położona to fakt, w dodatku płaska jak deska, ale ma w sobie mnóstwo uroku.

Jesteś tam z rodziną, ”oprowadzisz” nas po domu i przedstawisz?

Tak, jestem tutaj z rodziną. Poznajcie się, to mój: mąż, nastoletnia córka, pięcioletni syn i kotka Tequila.

Wiem, że syn zaczyna wykazywać cechy autystyczne, z perspektywy rodzica, co to dla Ciebie oznacza?

Cechy wykazywał już we wczesnym dzieciństwie, jako dwulatek chodził tutaj do przedszkola, gdzie zauważyłam brak współpracy z jego strony z paniami i innymi dziećmi. Potem zaczęła się diagnostyka, obecnie syn jest w specjalistycznej szkole z innymi autystycznymi dziećmi, bo tu edukacja zaczyna się od piątego roku życia. Dla mnie oznacza to: wspieranie go, zadbanie o jego szczęście i bezpieczeństwo w każdym aspekcie tego słowa.

”Podręcznikowo” są znaczne ograniczenia w mowie i mimice, tak możemy to rozpoznać?

 Tak, brak reakcji na swoje imię, brak komunikacji. To było bardzo trudne, bo ciężko było się zorientować, czego on chce lub potrzebuje. Kontakt wzrokowy akurat u niego zawsze był. Z resztą jak obserwuję kolegów z klasy syna i koleżanki, to każde z tych dzieci jest tak zupełnie inne, jedne wykazują sporo cech na pierwszy rzut oka swoim zachowaniem, po innych nie widać tego wcale. Myślę, ze do każdego dziecka trzeba podejść intuicyjnie i warto skonsultować każdy niepokojący nas syndrom w zachowaniu dziecka a im wcześniej zostanie zdiagnozowane tym lepiej.

Pytam, bo temat przewija się dość mocno w Polsce, zwłaszcza jeśli idzie o pomoc państwa takim rodzinom. Czy Wy otrzymujecie jakąkolwiek pomoc/zapomogę finansową?

Nie otrzymujemy zapomogi, ale szkoła jest darmowa, w niej ma zapewnionego logopedę, psychologów i terapeutów. Podobnie jest z integracją sensoryczną i wszystkim czego tylko potrzebuje. Nie muszę póki co z nim nigdzie jeździć, a nawet jeśli bym musiała, to wszystko mam w ubezpieczeniu zdrowotnym, które opłacam co miesiąc. Dużo słyszałam jak jest w Polsce i szczerze nie wyobrażam sobie przechodzenia przez całą biurokrację i staranie się na każdym kroku o coś, co powinno zapewnić mi państwo!

Byłem w latach 90-ych w Holandii, tak wyzwolonego i otwartego społeczeństwa nie widziałem w żadnym innym kraju, a byłem w kilkudziesięciu. 

Myślę, ze niewiele pod tym względem zmieniło się. Każdy żyje swoim życiem, możesz iść przykładowo do sklepu w piżamie i wywołasz u kilku osób uśmiech na twarzy, a reszta tego nawet nie zauważy ( śmiech… ) Lubię ten kraj właśnie za luźne podejście do życia i uśmiechniętych ludzi wokół.

Holandia, to tulipany i wiatraki. Klimat specyficzny tylko na wsi?

Na wiosnę tulipany można spotkać wszędzie, w miastach również. W wielu miejscach są powystawiane donice z tulipanami, miejskie ogrody również są wtedy pełne kwiatów. Wiatraki też zdarzają się w środku miasta jak np.: w Leiden, Alkmaar, czy Haarlem.

Tulipanowo ;)Wiatraki, kwiaty i ona.

 

A w mieście, kanały, mosty, rowery i ( … ) coffeshop’y.

Tak, większość miast właśnie tak wygląda ( … ) coffeshop’y tez się znajdą ( śmiech… ) i oczywiście ścieżki rowerowe.

Korzystasz?

Byłam ze trzy razy ze znajomymi kilka lat temu w Amsterdamie, jeszcze przed drugą ciążą z młodym. Nie ciągnie mnie w takie miejsca. Potrafię się świetnie bawić bez dodatków ( śmiech… ).

„Trochę” inny świat dla Polaka, gdzie możesz w pełni legalnie i oficjalnie ”zapalić” zielone specyfiki, niczym shiszę w Tunezji ( śmiech… ).

To prawda, mało tego, można nabyć ze sprawdzonego źródła bez obaw, ze to jakiś syf ( … ), aczkolwiek od tego miesiąca wszedł w życie zakaz palenia marihuany na ulicach dzielnicy „czerwonych latarni” w Amsterdamie.

Łączymy się w bólu z potrzebującymi ( śmiech… ). Ten luźny obraz krainy tulipanów zaciemnia problem z mieszkaniami z jakim Holendrzy borykają się. Lepiej kupić, czy wynajmować mieszkanie?

PlenerW plenerze.

 

Zdecydowanie, jeśli nic nie stoi na przeszkodzie to kupić, wynajem jest strasznie drogi, szczególnie teraz. Amsterdam boryka się z brakiem sprzedaży nieruchomości obecnie, ale to przez ceny, które bardzo poszybowały do góry. Mimo inflacji, jedna rata kredytu jest niższa, niż czynsz wynajmu domu.

Twój przykład doskonale nam uzmysłowia, że nie tylko do pracy fizycznej nasi rodacy tu przyjeżdżają.

Przyjechaliśmy tu przede wszystkim, żeby znaleźć lepsze perspektywy do życia dla córki, a potem pojawił się syn, więc teraz i dla niego.

Czyli nie tylko do zbierania kwiatów, warzyw i owoców na sezonowe zajęcia, ale zachęcasz do przyjazdu tutaj na stałe?

Z mojej perspektywy tak, ale znam też Polaków, którzy się tu nie odnaleźli i postanowili wrócić do ojczyzny. Z resztą na brak rodaków w Holandii narzekać nie można, jest tu nas całkiem sporo.

To, co rzuca się w oczy, gdy zaglądamy na Twój profil, to mnóstwo kolorowych zdjęć, nie tylko dobrze uchwyconych dzięki barwie włosów ( uśmiech… ) ale i dobremu światłu. Lubisz pstrykać?

Dziękuję. Uwielbiam pstrykać, robię to hobbystycznie i niemal zawsze znajdę coś godnego uwagi na spacerze do uwiecznienia w kadrze.

Natura.Natura i nie tylko.

A czym zajmujesz się zawodowo?

Od niedawna pracuję jako Thuiszorg, czyli taka pomoc domowa dla starszych osób.

Opisz swój dzień w pracy.

Mam swoją bazę danych klientów do odwiedzenia. Trasę pokonuję na rowerze. U klienta sprzątam, wynoszę śmieci, zmieniam pościel i generalnie wykonuje te czynności, które sprawiają danej osobie już trudności. Znajdzie się także w międzyczasie czas na kawę i rozmowę.

Komunikacja wyłącznie w języku angielskim, czy niemieckim? 

Niderlandzki ( śmiech… ). Choć przyznam, ze jestem bardzo zdziwiona, gdy słyszę, że mówię całkiem dobrze. Generalnie miałam nadzieje, ze dzięki tej pracy bardziej otworze się na ten język, bo ja nadal czuję się bardzo niepewnie jak mówię.

Do czego w takim razie służy Ci Twój profil? Rozrywka i możliwość komunikacji z bliskimi?

W pandemii zaczęłam ”szlajać się” ze swoim aparatem i łapać zachody słońca oraz kadry ze spaceru i tak wrzucałam sobie. Potem zaczęło przybywać obserwujących, a ja tym samym zaczęłam się bardziej otwierać na profilu. Jest to dla mnie zdecydowanie forma rozrywki, ale i komunikacja z ludźmi, bo mam naprawdę genialną społeczność. Instagram to takie oderwanie się troszkę od codzienności i mogę go zaśmiecać do woli moimi zdjęciami ( śmiech… )

Wnioskuję po zdjęciach i Twoim uśmiechu, że trafiłem po prostu na szczęśliwą osobę, pośród wszystkich problemów Cię dotykających.

Może dlatego, ze traktuję każdy problem jako formę wyzwania, życie ciągle daje kopniaki, a ja szukam pozytywów w każdej sytuacji. Wszystko jest lekcją, czasami bardzo trudna, ale to wtedy zadanie do odrobienia.

Potrzebowałaś do tego - wyjazdu, aby tak się rozchmurzyć?

Poczucia humoru i pozytywnego nastawienia do życia nigdy mi jakoś nie brakowało, ale tu odnalazłam większy spokój ducha.

Pytam o to, z tego względu, że Polacy często dopiero na emigracji zaczynają ”żyć” i pokazywać drugą twarz, a jak jest z Tobą?

Nabrałam dystansu do ludzi i siebie. Wolę coś przemilczeć, niż wdawać się w głupią dyskusję. Cenię sobie spokój i nauczyłam się odcinać od relacji, które nie są dla mnie dobre, a jak to jest interpretowane nie mam pojęcia ( śmiech… )

Twarzyczkowo.Płomienie na głowie ;)

Rozumiem,  że Twoja asymilacja z miejscowymi przebiegła bez zakłóceń? 

Chyba mam to szczęście, ze trafiam w dobre miejsca i na dobrych ludzi.

Żeby nie było tak słodko, opowiedz jaki jest tutaj system podatkowy, to może dać wiele do myślenia przed wyjazdem.

Podatki są tu jedne z najwyższych w Europie, ale jest też sporo dofinansowań do ubezpieczenia zdrowotnego, czynszu w mieszkaniu socjalnym, dodatki na dzieci, a spora cześć podatków zabieranych przez pracodawców można odzyskać w rocznym rozliczeniu. Niestety my przekraczamy niemal wszystkie progi dofinansowań i nie korzystamy z dodatków ( śmiech… )

Jest również podatek drogowy dla osób poruszających się własnym autem po holenderskich drogach. Sporo Polaków próbuje wymigać się od jego płacenia, a potem przychodzi zdziwienie, gdy samochód zostaje zabrany na lawecie. A następnie jest oszałamiająca kwota do zapłacenia w tysiącach euro.

Mam nie pytać z jakiego ”box-u” się rozliczasz ( śmiech… ) ?

Mam umowę o prace, wiec zapewne z „boxu 1” ( śmiech … )

To czym i/lub kim, pachnie Twój profil?

Dobrą kawą o poranku, tulipanami, morską bryzą i kobietą, która czasami ma ochotę obnażyć swoją duszę i podzielić się przemyśleniami dnia codziennego.

Rozmawiam z w pełni naturalną blondyną, ale ( … ) zbliża się lato i ( … ).

Płomienny rudy na lato jeszcze pozostanie, a po lecie kto wie? Może wrócę do natury ( śmiech… ).

O ilość piegów nie będę pytał, chyba że znasz i wiesz bo liczyłaś ( uśmiech… ).

( Śmiech… ), kto by tam liczył taką ilość. Pewnie już niebawem pierwsze pojawią się na nosie, a potem kilka na policzkach ( uśmiech … ).

To z wymiarami, wzrostem i wagą pewnie pójdzie o wiele łatwiej. 

A wiesz, ze zupełnie o tym zapomniałam ( śmiech … ). Ja wiem, że miało być na dziś, ale nie dokopałam się do wagi i centymetra. Mogę podać jutro, jak już wszystko poznajduję? Ja swojej wagi nawet na oko teraz nie okiełznam ( śmiech … ). Przepraszam za swoją sklerozę. 96-84-104. Waga 63kg, a wzrost 152 cm. Do najdrobniejszych nie nalezę ( śmiech … )

W tym miejscu, tradycyjnie proszę o słowo na niedzielę dla wszystkich odwiedzających? 

„Życie jest niesamowicie ciekawe i zaskakujące, po jakimś czasie twoje największe cierpienia zamieniają się w źródła twojej największej siły.” – Drew Barrymore

Dziękuję za sympatyczną pogawędkę.

Dziękuję również za rozmowę.  

bnwBNW dla koneserów.

Bunt wyrażany farbami
Autor: zapachkobiety | Kategorie: wojowniczki  artystyczna dusza 
13 maja 2023, 18:59

Dzień dobry, takiej artystki jeszcze tutaj nie gościłem.

Witam.

Mało tego, Twój wiek, to numer mojego liceum, do którego uczęszczałem. ( uśmiech… ) Podajemy te cyfry oficjalnie?

Proszę, co za zbieg okoliczności ( uśmiech ... ) Możemy podać. Nie mam nic przeciwko.

33. A tak w ogóle - miesiąc namawiania do rozmowy minął szybko, prawda ( śmiech… )?

Bardzo. Mam wrażenie, że po trzydziestce czas szybciej leci ( uśmiech … ). Co do "namawiania" to byłam na "tak" prawie od samego początku ( śmiech… )

cień  

 Blaski i cienie bycia kreatywnym.

Jeżeli mamy zacząć od początku, to opisz nam proszę, czym zajmuje się 7-letnia dziewczynka, prócz zabawy lalkami?

Lubi rysować, malować farbami. Prowadzi sekretne zeszyty gdzie szkicuje zwierzęta lub projektuje modę.

A już miałem nadzieję, że pochwalisz się projektem swojego logotypu ( … )

( ... ) i teraz powinnam dodać, że wszystkie te misterne prace podpisuję swoimi inicjałami,  żeby całość nie wyglądała banalnie i nudno literę K umieszczam nad literą M ( uśmiech.... ) Miałam fantazję ( śmiech... ).

Wpadamy w pułapkę, bo to nie tylko Twoje inicjały ale i nazwa: Kreatywny Manifest, pierwsze skojarzenia mam mocno buntownicze.  

Właśnie o taki efekt mi chodziło. Bardzo często od buntu zaczyna się wolność.

To gdzie i dokąd prowadzi nas ta Twoja wolność?

( ... ) do odważniejszego wyrażania siebie za pomocą ubrań. Do wyłamywania się ze sztywnych schematów, narzuconych wzorców. Do bycia autentycznym i w zgodzie ze sobą.

Rozumiem zatem, że to co wydaje się być naturalne dla takiej dziewczyny, to pójście na zajęcia plastyczne i  naukę malowania. Jednak Maja, robi wszystko na odwrót ( śmiech… ).

Z perspektywy czasu cieszę się, że jednak nie trafiłam do szkoły plastycznej. Kiedyś było to moje marzenie. Dzisiaj uważam, że takie miejsca trochę tłumią naturalna kreatywność ( ... ) Wciskają w pewne ramy.

To czym zajmujesz się zawodowo? Jesteś urzędnikiem, sekretarką, a może nauczycielem plastyki ( uśmiech… ) 

Absolutnie nie trafiłeś ( uśmiech.... )

( … ) czyli?

Pracuję z osobami autystycznymi. 

Pierwsze skojarzenie, to: ”Rain Man” i genialny Dustin Hoffman – opowiedz coś więcej o tych wyjątkowych ludziach. 

Hmm. Może zacznę od tego, że większość ludzi słysząc określenie autyzm wyobraża sobie kogoś, kto jest zamknięty w sobie i wycofany. Tymczasem autyzm ma wiele twarzy. Takie osoby różnią się od siebie. Każda na swój sposób jest wyjątkowa.

Znacie ich?Znacie ich?

Wyjątkowa jak ”Customizacja ubrań”, wstyd się przyznać, choć byłem koordynatorem w firmie odzieżowej, poproszę o rozwinięcie tego zagadnienia.

Customizacja to nadanie danej rzeczy nowej spersonalizowanej formy np.: poprzez malowanie.

Czyli dajesz drugie życie kurtkom?

Tak, to mój główny cel. W moim idealnym świecie nie wyrzucamy starych katan tylko dajemy im nowe, lepsze życie. Zawsze powtarzam, że dżins to szlachetna tkanina. Z wiekiem tylko zyskuje na wyglądzie.

Skąd wzięłaś pomysł na te ”dodatki” do kurtek?

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Chciałam stworzyć dla siebie malunek na koszulce. Efekt końcowy nie był zadowalający ( uśmiech… ). Tkanina była zbyt cienka. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł żeby pomalować kurtkę. To był prosty wzór z motywem lecących balonów.

Przeglądałem Twoją ofertę. Mamy propozycje dla każdego od dorosłych po dzieci, nawet są kurtki ślubne.

Każde zamówienie czegoś mnie nauczyło, pomogło dostrzec potrzeby innych. Moja oferta jest wszechstronna, ponieważ każdy jest inny i ma inne oczekiwania. To i tak dopiero początek tego co mam w planach.

Czuję buńczuczne zapowiedzi ( brawo! ) Bardzo dużo w Tobie jest uwielbienia dla stylu VINTAGE, wyczuwasz powrót mody z lat 80/90?

Tak, uwielbiam rzeczy z duszą. Otaczam się nimi. Lubię gdy idzie za nimi jakaś historia. Co do mody, to ona cały czas zatacza koło. Pewne fasony zawsze są na czasie.

Na serio bazujesz na całkowitych wyprzedażach i likwidacjach kolekcji, dajesz drugie życie ciuszkom z lumpeksu?

Oczywiście. Lubię buszować po lumpeksach. Znajduję tam prawdziwe perełki. Mam już sporą kolekcję kurtek (i nie tylko) z drugiej ręki. Często na nich maluje. Oglądając dana katanę w głowie mam już wizję co z nią zrobię ha, ha.

Co dla Ciebie oznacza czerpanie inspiracji do takich kurtek, jak te z koncertów rockowych? 

Hm, inspiracje łapię tak naprawdę wszędzie. Czytając książki, słuchając muzyki, nawet mijając ludzi na ulicy. Gdy maluję na zlecenie moją główną inspiracją jest rozmowa z klientem. Lubię etap projektowania. Na podstawie rozmowy i zdjęcia, obstawiam co danej osobie może się podobać. Wtedy włączają się moje dwie ulubione dziedziny: psychologia oraz kreatywność ( śmiech… )

Lekcja stylu.

Lekcja stylu.

A na koncertach - patrzysz na wykonawców, czy raczej na publikę?

Skupiam się głównie na muzyce i emocjach jakie we mnie wywołuje. Chłonę klimat.

Zapewne w pamięci masz swoją pierwszą pracę, nawet ta kurtka jest dziś z nami.

Zostawiłam ja sobie na pamiątkę. Mam do niej sentyment. Tworząc ten wzór nawet wtedy nie spodziewałam się jak pięknie wpisze się w całą ideologię kreatywnego manifestu. To były czasy pandemii. Motyw lotu balonów zrodził się z potrzeby wolności.

A czy jest coś, czego nie podejmiesz się nigdy? Może jakiś wzór, nie będący w jednym szeregu z Twoimi poglądami?

Ciekawe pytanie. Zazwyczaj odmawiam gdy ktoś prosi mnie o kurtkę z podobizną Jokera ( śmiech… ). Ha, ha - ten wzór to taki szlagier. Powstało już tyle wersji, że chyba nie chce dokładać kolejnej ( uśmiech… ).

Fani Batmana będą rozczarowani ( śmiech… ) Da się wyżyć z tego, czy to nadal ”tylko” pasja i samorealizacja?   

To moja pasja. Mój sposób na odpoczynek, wyciszenie i łapanie dobrej energii. 

Pytam o to, bo chętnie dowiemy się, czy takie kurtki tworzysz wyłącznie pod wpływem chwili, czy jednak taśmowo – klient dostaje, to co chce i zamawia?

Przypomniała mi się teraz rozmowa ze znajomym, który jest grafikiem. Zapytał mnie, czy nie chcę tego jakoś usprawnić? Można przecież projektować wzory, wrzucać je taśmowo. Ok. fajnie ale to nie będzie już to samo. Każda z kurtek, które tworzę jest na swój sposób niepowtarzalna. Właśnie na tym mi zależy. Na tym polega customizacja i rękodzieło. 

A jeśli któraś z Pań, czytająca naszą rozmowę, zechce sprezentować sobie lub lekko zasugerować zakup takiego prezentu swojemu partnerowi, oczywiście dla siebie (śmiech… ), to jakie kroki musi poczynić i co powinna mieć przygotowane?

Polecam by z wyborem wzoru zdała się na swojego mężczyznę. To ciekawy eksperyment dla par. Mężczyźni często postrzegają nas zupełnie inaczej niż my same. Tutaj pojawia się jeszcze kwestia wyboru odpowiedniej kurtki. Ja zadbam o całą resztę.

Rozumiem, że nasi czytelnicy, bo są nimi również Panowie pisząc do Ciebie z konkretnym zapotrzebowaniem, mogą powołać się na mój profil i otrzymają wówczas specjalny rabat ( uśmiech… )? 

Gdybym sprzedawała kurtki hurtowo pewnie mogłabym wprowadzić rabaty i promocje typu "druga 50 procent taniej" ( śmiech ... ).

Proszę o ciszę, nie płoszymy zwierząt.

Proszę o ciszę, nie płoszymy zwierząt.

W swoim FAQ umieszczasz tekst o wycenie, piszesz pięknie o customizacji jako rękodziele – zgoda. Dobre rzemiosło zawsze w cenie. Jednak chcąc zachować pozory marketingu, to bliżej nam do kwot 100 pln, czy 1000 pln? Wiem, że to uzależniasz od ilości farb, wielkości malunku, jego trudności itp. Poruszamy się w szacunkowych wartościach. 

Cena przede wszystkim jest uzależniona od czasu jaki poświęcam na dany malunek. Im trudniejszy i bardziej skomplikowany wzór tym więcej wymaga mojej pracy. Ciężko mi tutaj podawać konkretne ceny. To bardzo indywidualna kwestia.

Czym i kim pachnie Twój profil?

Mój profil pachnie zieloną herbatą ( uśmiech… )

Kobieta o jakim wzroście, wadze oraz wymiarach ze mną rozmawia?

170 cm wzrostu, 54/55 kg. Wymiary: 90/65/95.

Warunki na modelkę, nie myślałaś o takiej drodze? 

Absolutnie nie! ( śmiech… ) Zdecydowanie lepiej czuję się po drugiej stronie obiektywu.

Zanim zakończymy, to proszę Cię o tradycyjne słowo do ”narodu” ( jesteśmy już po majówce – więc o grillu nie musisz wspominać – uśmiech ( … )

Idźcie śmiało w kierunku swoich marzeń. Nie bójcie się manifestować SIEBIE!

Dziękuję za kolejną ciekawą i pouczającą rozmowę o pasji, jaka jest adresowana wyłącznie do takich artystycznych dusz.

Dziękuję.

Bunt wymaga inspiracji.

Bunt wymaga inspiracji.